Burmistrz Sadiq Khan chce, by co drugie nowe mieszkanie było tanie Jak pływać w przezroczystym akrylowym pudle zawieszonym nad przepaścią, to tylko w Londynie – w Embassy Gardens na południowym brzegu Tamizy oddano w tym roku do użytku pierwszy basen-most. Konstrukcja rozpina się na wysokości 35 m nad ziemią, łącząc dwa dziesięciopiętrowe budynki mieszkalne. Pływasz w akwarium z widokiem na ambasadę amerykańską, parlament i London Eye. Nie popływasz, jeżeli mieszkasz w biedniejszej sekcji bloku – wtedy pozostaje ci obserwować od spodu kąpiących się sąsiadów, np. przez okno w kuchni. Raje dla inwestorów Apartament z dwiema sypialniami kosztuje tu ok. 1 mln funtów, natomiast penthouse ponad 5 mln. Są prywatne kino, siłownia, ogrody na dachach, a przy podniebnym basenie sauna i bar. W penthouse’ach zdarzają się prywatne kaplice i bieżnie. Przed wyjściem awaryjnym parkują sportowe auta na katarskich rejestracjach, z plikami mandatów wetkniętymi za wycieraczki. To coraz częstszy widok w stolicy, gdzie luksusowe apartamenty stoją puste przez znaczną część roku. Auta odpłyną statkiem do Kataru, kiedy ich właściciele znudzą się Londynem. Mandaty nie zostaną zapłacone. Embassy Gardens należą do olbrzymiego osiedla Nine Elms otaczającego kultową elektrownię Battersea. VNEB – Vauxhall, Nine Elms, Battersea jest obecnie największym projektem rewitalizacyjnym w Europie. W 2012 r. Boris Johnson, ówczesny burmistrz Londynu, lansował go jako „najwspanialszą historię metamorfozy w najlepszym mieście na świecie”. Za kadencji Johnsona ożywiono plany zagospodarowania ostatniego łakomego kąska w tej części miasta. Na miejscu zrujnowanych magazynów powstają bloki. W ciągu ostatnich pięciu lat oddano do użytku 5 tys. mieszkań, docelowo będzie ich aż 15 tys. Kiedy przy cieplejszej pogodzie pojawili się w Sky Pool amatorzy podniebnych kąpieli, zdjęcia basenu obiegły świat. Publiczność podzieliła się na dwa obozy – podziwiających rozmach, ewentualnie kombinujących, jak się tam dostać, oraz tych, którzy nie popływaliby „nigdy w życiu”, bo „to się na pewno zawali”. W przypadku wielu londyńczyków widok basenu otworzył świeże rany – luksusowe apartamentowce są symbolem przekrętów i kumoterstwa z pogranicza biznesu i polityki. Co do bezpieczeństwa inwestycyjnego w Nine Elms, zdania są podzielone. Jest to lokalizacja rozpoznawalna na całym świecie, blisko Westminsteru, nad Tamizą. W przedpremierowej sprzedaży obserwatorzy rynku nieruchomości zauważyli jednak niepokojące zjawisko – setki mieszkań w Battersea i Nine Elms wystawiano na sprzedaż w serwisach internetowych Zoopla i Rightmove, by zaraz je usunąć i wystawić ponownie. Nie tylko tworzyło to fałszywe przesłanki, że wiele się dzieje wokół nowych obiektów, ale i powodowało manipulacje cenami – 15 powtórzeń oferty sprzedaży jednego mieszkania za 3,6 mln funtów w ciągu pół roku znacznie podbiło średnią wycenę domu w dzielnicy. Naprawdę zaś nieruchomości schodziły w pakietach ze zniżkami do 40%. Część inwestorów wycofywała się z umów. Chińczyków już nie zadowala klitka w 200-metrowym wieżowcu – Londyn ma wyglądać jak Londyn, a nie jak jedna z chińskich megapolii. Szukając lokum dla dzieci na czas studiów, preferują przeciwległy brzeg Tamizy, gdzie mieści się większość uczelni. Po zakończeniu nauki mieszkanie można bez problemu wynająć kolejnemu studentowi z Azji. Żadna z ambasad, które rozważały przeprowadzkę na południe od Tamizy – chińska, duńska, holenderska – nie zdecydowała się pójść w ślady Amerykanów. Moloch otoczony 30-metrową strefą bezpieczeństwa stoi samotnie wśród bloków. W okolicy wyróżnia się makabryła 170-metrowej Damac Tower. Cena metra kwadratowego w 2015 r. wynosiła tam ok. 21,5 tys. funtów. Utrzymane w biało-złotej tonacji wnętrza projektowane przez firmę Versace czy basen na 23. piętrze nie przyciągnęły tłumu chętnych – ceny spadły o 20%. Dziś oferty sprzedaży zaczynają się od 929 tys. funtów. Wokół piętrzą się iglice, najwyższa – One Nine Elms – mierzy ponad 200 m i nic nie wskazuje na to, żeby deweloperzy mieli się zatrzymać na tej wysokości we wspinaczce do nieba – po zysk. Latająca świnia Ken Livingstone, burmistrz z lewicy, już w Planie Londyńskim z 2004 r. umieścił okolice Battersea na liście 28 obszarów przeznaczonych do rewitalizacji. Dzięki udziałom zagranicznych inwestorów miały na tych terenach powstawać tzw. mieszane społeczności (mixed communities) osób
Tagi:
Anglia, bieda, Boris Johnson, deweloperzy, dystopia, gentryfikacja, George Orwell, Ian Bone, kapitalizm, Ken Livingstone, klasa pracująca, klasa wyższa, klasy społeczne, Londyn, luksus, neoliberalizm, nierówności, nierówności społeczne, Paweł Olszański, planowanie przestrzenne, polityka miejska, polityka mieszkaniowa, polityka społeczna, Sadiq Khan, społeczeństwo, ubóstwo, Wielka Brytania, Wojna Klas