Z łóżka do trumny, z kursu do matury

ZAKAZANE MYŚLI KOBIET

Kto nie ma matury, ten robi wszystko, żeby zdać ją w 2001 roku. Tak społeczeństwo odpowiedziało na reformę oświaty, której pomnikiem będzie matura obowiązująca od 2002 roku.
Kto ma umrzeć, ten najpierw powinien umówić się z lekarzem, który wystawi pozostałej rodzinie stosowne zaświadczenie. Jeśli tego nie zrobi, będzie miał kłopoty takie, jakie mieli mieszkańcy Sępolna. Lekarz pierwszego kontaktu pouczył ich, że może jest on od kontaktów, ale nie ze śmiercią. Tego w reformie zdrowia nie zapisano.
Tak oto Polacy robią wszystko, żeby wywinąć się uszczęśliwiającym ich reformom. Spotyka się to z pełnym zrozumienia zachowaniem firm, które chcą na tym zarobić. Polacy nie chcą zdawać matury jak piramida, na czubku matematyka? W porządku. Wszystkie słupy i gazety obwieszone są ogłoszeniami o kursach ekspresowych. Taki kurs, paromiesięczny, za jakieś dwa tysiące pozwala zgłębić wiedzę dwóch klas szkoły średniej. Oczywiście kurs przykleił się do szkoły, do której żadna z tych osób nie musi uczęszczać. Tam chodzą nic nie płacące głupki. Po kursie sobotnio-niedzielnym jest matura. W komisji same znajome twarze, oczywiście nauczyciele z kursu. Dobrze jest przyjść z jakimś prezentem dla komisji, ściągami i telefonem komórkowym, do kontaktów z młodszym bratem, uczniem szóstej klasy podstawowej, który podpowie: ó czy u. Nie należy się dziwić opłacie 200 zł za egzamin – jak wyjaśnia komisja, to za papier i ustawienie krzeseł. I mamy nie zreformowaną, porządną maturę.
Również służba zdrowia stara się dostosować do nowej, zreformowanej rzeczywistości, w której trudno jest przeżyć. Żeby zbliżyć obywatela do nieuchronnego zejścia, pewien wrocławianin chciał otworzyć całodobową pomoc paliatywną. Władze się nie wzruszyły i zgody nie dały, ponieważ tenże obywatel ma także, a może przede wszystkim, zakład pogrzebowy. Na razie muszą nam wystarczyć zakłady pogrzebowe urzędujące w szpitalach. To jakoś nikogo nie oburza. A może jest w tym jakaś racja – przy tej reformie lepiej wybrać się na tamten świat na skróty, z łóżka do trumny.
Tak więc obie wspomniane reformy spowodowały, że obywatele chodzą na skróty. Również gdy chcą dostać jakąkolwiek pomoc. Oto w Hajnówce lekarz zapytany, dlaczego pobity chłopak godzinami czekał na pomoc, odpowiedział, że teraz nastąpiły zmiany. Nieprzytomnych chorych, nie wiadomo, czy to z padaczką, czy pijanych kładzie się na podłodze obok gabinetu lekarskiego. Dlaczego? Żeby lekarz miał bliżej.
Bliżej, szybciej, byle zdążyć, byle uciec przed reformami.

 

Wydanie: 2000, 47/2000

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy