Jedyną nadzieją dla Wenezueli jest odrodzenie się gospodarki, a to w obecnych warunkach niemożliwe 9 sierpnia w amerykańskim sądzie w Delaware zapadła decyzja, która może załamać i tak mocno nadwątlone podstawy gospodarki Wenezueli. Sędzia Leonard P. Stark wydał wyrok korzystny dla kanadyjskiej firmy wydobywczej Crystallex, która od lat starała się o 1,4 mld dol. Odszkodowania za straty poniesione w wyniku decyzji rządu Hugona Cháveza odbierającej jej licencję na wydobycie złota pod zarzutem niszczenia środowiska i nieprzestrzegania praw pracowników. Na mocy tego wyroku mogą zostać skonfiskowane aktywa firmy Citgo, filii państwowego przedsiębiorstwa Petróleos de Venezuela (PDVSA), która na terenie Stanów Zjednoczonych przetwarza ciężką ropę wenezuelską, co wymaga specjalnych instalacji, często nieosiągalnych poza USA. Firma w swoich trzech zakładach produkuje 750 tys. baryłek paliwa dziennie. Jest wyceniana na 8 mld dol. Jej długi wynoszą 4,6 mld dol. Ponadto 51% akcji Citgo stanowi gwarancje emisji bonów PDVSA na sumę 2,5 mld dol. Rosnieft wszedł na hipotekę Citgo sumą 1,5 mld dol. Sędzia Stark dał Wenezueli tydzień na ugodę z Kanadyjczykami. Jeśli do niej nie dojdzie, akcje amerykańskiej firmy PDV Holding, kontrolującej Citgo, zostaną wystawione na przetarg. Utrata kontroli nad Citgo oznaczałaby zamknięcie dostępu wenezuelskiej ropy naftowej do rynku amerykańskiego, w rzeczywistości finansującego rewolucję boliwariańską. Ponadto nie ma wątpliwości, że taki wyrok może zachęcać właścicieli długów wenezuelskich do nakładania embarga na aktywa Citgo i PDVSA za granicą. A wierzycieli jest wielu. Wenezuela ma olbrzymie kłopoty z obsługą znacznej części swoich bonów i obligacji wyemitowanych na sumę 65 mld dol. przez państwo i PDVSA. Los gospodarki wenezuelskiej jest zatem uzależniony od losu Citgo, a ten od decyzji amerykańskiego sędziego. Ropa tylko dla swoich Już w tej chwili stan gospodarki Wenezueli jest katastrofalny. Brakuje lekarstw i artykułów pierwszej potrzeby. Zdaniem Międzynarodowego Funduszu Walutowego hiperinflacja może przekroczyć pod koniec roku 1 000 000%. Za banknot o najwyższym nominale 100 tys. boliwarów można kupić jedno jajko lub bułkę maślaną albo zrobić jedną fotokopię czy opłacić 20 przejazdów autobusem w Caracas. Filiżanka kawy kosztuje 2 mln boliwarów, kilogram proszku do prania – 12 mln (w grudniu 2017 r. – „tylko” 100 tys. boliwarów). Równocześnie za jednego dolara można kupić 3,5 mln litrów paliwa, co by wystarczało do wypełnienia 80 ciężarówek cystern, o pojemności 11,6 tys. galonów każda (galon to 3,75 litra). Państwo bowiem wydaje na subsydiowanie paliwa 12 mld dol. rocznie, wychodząc z założenia, że skoro Wenezuela jest jednym z największych producentów ropy na świecie, powinna ona być tania dla obywatela. Zaprzestanie tych dopłat mogłoby być poważnym krokiem na drodze do sanacji gospodarczej. Z drugiej strony każda podwyżka ceny ropy prowadziłaby do niepokojów wewnętrznych, które mogłyby się skończyć kolejną rewolucją. Jednak posunięcie, jakie zaproponował w sierpniu Nicolás Maduro, i tak grozi wywołaniem nowych protestów. Doszedł on bowiem do wniosku, że możliwość nabycia paliwa powinni mieć tylko obywatele popierający chávizm, tj. posiadacze Karnetu Wierności Ojczyźnie. Do tej pory karnet otwierał dostęp do żywności tym, którzy wspierają rewolucję i głosują na chávistowskich kandydatów (okazuje się go przed oddaniem głosu). Teraz ma to dotyczyć także paliwa, co jest istotne, jeśli weźmie się pod uwagę wysokość płacy minimalnej, która w lipcu br. wynosiła 5,196 mln boliwarów, tj. 1,40 dol. po kursie czarnorynkowym. Na 20 sierpnia rząd zapowiedział obcięcie pięciu zer. Byłaby to druga denominacja w ciągu 10 lat. Poprzednio, w 2008 r., obcięto trzy zera. Manewr ten nie pomoże jednak rozwiązać problemu hiperinflacji, kiedy na rynku brakuje wszystkiego, nawet pieniędzy. Liczba banknotów w obiegu pokrywa tylko 2,4% zapotrzebowania. Rząd nie nadąża z produkowaniem pieniędzy na wypłatę premii i podwyższanie co dwa miesiące wynagrodzeń pracownikom służb publicznych. Bankomaty mogą wypłacić dziennie do 10 tys. boliwarów. Gotówką można opłacić tylko bilety komunikacyjne czy parking, kupić paliwo i dać napiwek. Skoro brakuje banknotów, powstał na nie czarny rynek. Za banknot o nominale 100 tys. boliwarów trzeba zapłacić 300 tys. boliwarów. Czarny rynek










