Mają stracha z powodu Kwacha

Taśmy prawdy kolacyjnej ujawniły dziecięcą naiwność Oleksego. Tak dać się wpuścić w maliny! Podczas kolacji Bisztyga, były pracownik służb, zadawał kontrolne pytania typu: A Kalisz? Jaki on jest? Groteskowy po ujawnieniu tego bełkotu był poseł Zawisza, z prawem, jak z czapką, na bakier, który nabzdyczonym głosikiem prymusa powiedział, że taśmy są tak ważkie, że powinna zająć się nimi komisja. Na bank, komisja bankowa Zawiszy! Ważka jest zwłaszcza informacja, że ten czy ów to „ch… a jaki nieuczciwy!”. Trzeba uzgodnić wspólną definicję ch… Ciekawe skądinąd, czyja rączka inną rączkę myje, sprzedając informacje odmrożone po paru miesiącach, dlaczego akurat w tym momencie? Odpowiedź jest jedna: Kwach to strach, to bicz na PiS i przystawki. Sama zapowiedź powrotu sprawiła, że nagle wyciekła ta ciecz cuchnąca. Sondaż dla TVN pokazał, że 62% widzów poparłoby partię założoną przez Kwaśniewskiego. TVN 24 oglądają co prawda wykształciuchy, ale też one głównie chodzą na wybory. Wykształciuchy będące widzami „Szkła kontaktowego” to najdowcipniejsi ludzie w kraju. SMS-y będące znaczącą częścią programu to istne perełki. Powinna zostać wydana Wielka Księga „Szkła kontaktowego”. To będzie hit! SMS dotyczący tarcz antyrakietowych trafił w sedno: instalujcie tarcze, złomiarze czekają. Znając amerykańskie osiągnięcia techniczne, można się domyślać, że owe tarcze zamiast odpychać lecące ku nam rakiety, będą je przyciągać. Lepiej byłoby nie brać udziału w wojnie w Iraku i nie montować urządzeń, które są płachtą na byka Al Kaidy. Nie mamy tu nic do gadania. Znów partia decyduje za obywateli. Jak Al Kaida w nas pierdyknie, to tylko złomiarze będą zadowoleni, bo zostanie sporo szmelcu. Jeśli ostanie się złomiarz. Po 11 września Bush miast zająć się walką z terroryzmem, z powodu swego „widzi mi się” – bo widziało mu się, że w Iraku są magazyny broni takiej i owakiej, a jak wiadomo, nic nie znaleziono – najechał kraj będący wówczas w lepszej kondycji, niż jest teraz. Zginęło przeszło TRZY TYSIĄCE okupantów (naszych mało, ale i tak niepotrzebnie) i SZEŚĆSET TYSIĘCY Irakijczyków; tych zwolennicy wojny nie liczą. Irakijczycy zabijają się między sobą, pada najczęstszy argument. Tylko że wcześniej, za rządów oprawcy Saddama, nie robili tego na taką skalę. Mieliśmy dobre wejścia do Iraku, rozwinięte stosunki handlowe, firmy budowlane radziły sobie świetnie. Był tam zamocowany nasz wywiad. Wszystko przeszło jak sen jaki złoty. A teraz czekamy, aż walnie w nas Al Kaida, która umocniła się podczas durnowatej wojny o nic. Podobno tworzy nową bazę właśnie w Iraku. Zapowiada, że 2007 r. będzie należał do niej. Stąd przeprowadzać będzie akcje w Iraku, Iranie oraz w Europie, zwłaszcza w krajach biorących udział w koalicji wojennej. Do nas też będzie należał rok 2007. W Księdze rekordów Guinnessa. Rozwalenie własnego wywiadu, ujawnienie czynnych agentów przez ludzi specjalnej troski zajmujących się służbami specjalnymi, wywiadem i kontrwywiadem, w momencie, gdy wysyła się żołnierzy do Afganistanu, musi znaleźć specjalne miejsce w tej księdze. Trudno to pojąć, podobnie jak powierzenie ważnego resortu osobie niezrównoważonej, która posługując się „skrótami myślowymi”, wyraża opinię o ministrach spraw zagranicznych własnego kraju, nazywając „większość z nich” agentami rosyjskimi. Ten skrót myślowy też znajdzie stosowne miejsce w Księdze rekordów. Tak samo jak minister nomen omen sprawiedliwości ogłaszający przed wyrokiem (u nas zamiast domniemania niewinności minister stosuje domniemanie winy), że wybitny kardiochirurg, widowiskowo wyprowadzony w kajdanach ze szpitala, nikogo już nie zabije, możemy być spokojni. Nie pokazano wdzięcznych ludzi, którzy po operacjach doktora G. cieszą się życiem. Po rewelacjach ministra sprawiedliwości wiele osób umrze – z powodu braku chętnych do wykonywania ryzykownych zabiegów. Wiadomo, że liczba przeszczepów bardzo spadła, że anestezjolodzy boją się orzekać o śmierci mózgu, bo można będzie ich posądzić o mordowanie pacjentów. Ziobro za to wszystko powinien beknąć. Na razie jest na fali, jawi się jako szeryf, który uwalnia zgnębionych wieśniaków od lekarzy morderców. Trzeba jednak prowadzić statystyki, tak jak w stanie wojennym wliczano w liczbę ofiar ludzi zmarłych z powodu zawału, gdy wyłączono telefony i nie można było zadzwonić po pogotowie. Rozlicza się tamtych, rozliczy się i tych,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2007, 2007

Kategorie: Felietony