Mark Brzeziński – co może ambasador?

Mark Brzeziński – co może ambasador?

04.06.2018 Wroclaw Festiwal Wolnosci w rocznice Wolnych Wyborow z 1989 roku. Odsloniecie ulicy Zbigniewa Brzezinskiego i Ronda 4 Czerwca 1989 roku we Wroclawiu n/z Mark Brzezinski fot. Krzysztof Kaniewski/REPORTER

Mark Francis Brzezinski (ur. 1965) to oficjalny kandydat na ambasadora USA w Polsce. Został mianowany przez prezydenta Joego Bidena, a w połowie ubiegłego tygodnia do Senatu Stanów Zjednoczonych wpłynął wniosek o akceptację. Nie wiadomo, czy Senat zdoła przegłosować kandydaturę przed przerwą wakacyjną. Jeśli nie, głosowanie odbędzie się na przełomie sierpnia i września, czyli nowy ambasador przybędzie do Warszawy miesiąc później. Rodzina Jak wiadomo, ambasador nie przyjeżdża, ale przybywa, nie je, ale spożywa, nie jedzie, lecz udaje się. Będzie ambasadorem nadzwyczajnym i pełnomocnym, co znaczy, a raczej znaczyło w czasach zamierzchłych komunikacyjnie tyle, że jego słowo jest równoważne z opinią ministra spraw zagranicznych. W przypadku MFB – sekretarza stanu USA. Jest synem Zbigniewa Brzezińskiego, wnukiem Tadeusza Brzezińskiego, ostatniego konsula generalnego II RP w Montrealu. Jego mamą jest Emilie Benes Brzezinski, wnuczka brata (ang. grandniece) Edvarda Beneša, prezydenta Czechosłowacji w latach 1935-1938 i 1940-1948. Emilie to znana rzeźbiarka. Drugą żoną przyszłego ambasadora jest od 2008 r. Natalia Brzezinski, z domu Lopatniuk, 20 lat młodsza od męża, mająca również korzenie polskie – czy szerzej, z naszego regionu. Jest dziennikarką, szefową kolejnych fundacji, m.in. tych promujących współpracę USA z Unią Europejską. Siostra, Mika Brzezinski, to znana dziennikarka i prezenterka telewizyjna. Brat Ian jest związany z republikanami, był m.in. doradcą sekretarza obrony Donalda Rumsfelda. Czyli rodzina na swoim! Po amerykańsku oczywiście. Wykształcenie i doświadczenie Jeszcze w pierwszej połowie lat 80. dyplomaci radzieccy twierdzili, że Francja i Wielka Brytania są mocarstwami dzięki swojej dyplomacji, a USA mimo swojej dyplomacji. Dziś, podobnie jak wtedy, nikogo to nie śmieszy. Moim zdaniem dyplomacja amerykańska jest niezwykle profesjonalna. Może nawet bardziej od chińskiej czy rosyjskiej. Kandydaci do pracy w Departamencie Stanu powinni znać oprócz najpopularniejszego w USA hiszpańskiego również francuski, niemiecki czy rosyjski. Wielu też zna egzotyczne języki lub deklaruje chęć ich poznania. Miałem okazję obserwować dyplomatów wszystkich wyżej wymienionych państw, zarówno w stolicach mocarstw, jak i w mniejszych krajach. Większość dyplomatów amerykańskich, szczególnie tych młodszych, czyli mniej więcej do stanowiska I sekretarza, zna minimum język państwa urzędowania i jeden z innych języków ONZ. Znam amerykańskich dyplomatów, którzy mówią po czesku, ale by nie koncentrować się na jednym regionie i poszerzyć możliwości zawodowe, nauczyli się także hindi i farsi. By zostać dyplomatą w Chinach, trzeba, z niewielkimi wyjątkami, znać chiński. Ciekawa jest też różnica w podejściu do awansów na placówkach. Nieważne, czy dyplomata jest II sekretarzem, czy radcą. Ważne, by być kierownikiem wydziału, sekcji czy zespołu, nawet najmniejszego, powoływanego np. do rozwiązania konkretnych problemów. To daje prestiż, większe wyzwania czy finanse.     Przedstawicielem tego pokolenia nowoczesnych dyplomatów jest Mark Brzezinski, czyli MFB. Zna francuski, polski i szwedzki. Ma licencjat z polityki rządowej (Bachelor of Arts in Government), jest doktorem praw Uniwersytetu Virginia i doktorem filozofii Uniwersytetu Oksfordzkiego. Był stypendystą Fulbrighta, studiował w Polsce zasady działania Trybunału Konstytucyjnego w naszym kraju. W latach 1999-2001, za kadencji Billa Clintona, był w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego dyrektorem ds. Rosji/Eurazji oraz dyrektorem ds. Europy Południowo-Wschodniej. Na tych stanowiskach był również koordynatorem ds. promocji demokracji i rządów prawa w regionie. W latach 2011-2015, za kadencji Baracka Obamy, był ambasadorem w Szwecji. W Sztokholmie miał okazję współpracować z dwoma ambasadorami RP, Adamem Hałacińskim, który jest obecnie ambasadorem przy OBWE, i krótko, w latach 2014-2015, z Wiesławem Tarką, obecnie wicedyrektorem departamentu Europy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych może więc mieć o przyszłym ambasadorze wiadomości z pierwszej ręki. Niektórzy nasi politycy niechętni MFB wyrażają nadzieję, że Senat nie zaakceptuje jego kandydatury w głosowaniu. To oczywiście możliwe. Tyle że jeśli prezydent USA będzie chciał go wysłać, może to zrobić – wtedy kadencja ambasadora ograniczona jest do 12 miesięcy. A potem może go awansować na zastępcę sekretarza stanu lub każde inne stanowisko. Mark Brzezinski ma wszystkie zalety zarówno ambasadora zawodowego, jak i politycznego. Jest wręcz idealną symbiozą obu. Wyzwania w Warszawie Mark Brzezinski jest też prawnikiem. Specjalistą w sprawach antykorupcyjnego naruszania międzynarodowych reguł. W trakcie wyżej wymienionej pracy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 34/2021

Kategorie: Sylwetki