Milczę i pomagam przeżyć

Milczę i pomagam przeżyć

Polskie dzieci nie mają pomocy, a ty sprowadzasz tu to bydło – takie słowa płyną do Fundacji Prodeste z Wrocławia

Na co dzień Prodeste zajmuje się terapią zaburzeń i wsparciem osób ze spektrum autyzmu oraz ich rodzin. Aktualnie także tych uciekających z Ukrainy. Dr Joanna Ławicka i jej zespół stali się dla wielu jedyną szansą na życie i skuteczną pomoc. Im mniej rodzina i środowisko rozumieją specyficzne potrzeby ludzi z autyzmem, tym trudniej na co dzień. A co dopiero w warunkach wojny, stresu, ucieczki.

– Nie mam pojęcia, jak to się stało, że nagle zostaliśmy centrum ewakuacyjnym dla osób autystycznych z Ukrainy. Kiedy wybuchła wojna, było dla nas oczywiste, że pomożemy, ale mieliśmy inne plany. Zaoferowaliśmy zajęcia dla dzieci we wrocławskim ośrodku, konsultacje dla rodziców, wsparcie emocjonalne, pomoc z dokumentami. Czyli to, czym na ogół się zajmujemy – mówi prezeska i współtwórczyni Fundacji Prodeste, Joanna Ławicka, pedagożka specjalna, doktor nauk społecznych w zakresie pedagogiki, konsultantka transkulturowej psychoterapii pozytywnej.

Tymczasem informacje o tym, że pomagają autystycznym uchodźcom, przedostały się w różne miejsca w sieci, także za zachodnią granicę i na inne kontynenty. – I okazało się, że piszą do nas rodziny autystycznych osób z Ukrainy, nie z prośbą o wsparcie emocjonalne, tylko z błaganiem, by pomóc im wydostać się z Kijowa, Charkowa, okolic Mariupola i innych miejsc. Pierwsza była mama z trójką dzieci. Potem rodzina z autystycznym chłopczykiem. Mama z babcią, autystycznym synkiem i maleńką córeczką. Rodzina pięcioosobowa, jedno z trojga dzieci autystyczne… I tak dzień po dniu – opowiada Ławicka, autorytet w kwestii osób ze spektrum autyzmu i pracy z nimi, aktywistka społeczna.

Pracy ma mnóstwo, nie oszczędza się. Śmieje się, że dopiero niedawno rozebrała w domu choinkę, stara się znaleźć czas na posiłki ze swoimi dziećmi, ale gdy trzeba, jedzie na granicę. Do Medyki, Przemyśla, Budomierza, Korczowej. Albo jest na dyżurach dostępna niemal non stop dla uchodźców w potrzebie. – Dzisiaj (poniedziałek, 14 marca – przyp. red.) w drogę rusza mama z poważnie niepełnosprawnym synkiem. W międzyczasie pojawiają się inne sprawy dotyczące rodzin, które już są w Polsce. Problemy z dokumentami, załamania psychiczne na niespotykaną skalę, choroby, brak leków i wszechogarniający lęk. Rozmawiam z tymi ludźmi czasem naprawdę o pozornie błahych rzeczach. Ale dla przerażonej mamy kilkuletniej, ciężko niepełnosprawnej dziewczynki to ważne, żeby ktoś jej powiedział, czy może jej dać do picia polską wodę mineralną – tłumaczy Ławicka.

Przerywamy rozmowę, dzwoni matka z synkiem w drodze z Ukrainy.

Przyjeżdżają w katastrofalnym stanie

Drugi weekend wojenny, na granicy grupa z Fundacji Prodeste spotyka dwie rodziny z dziećmi z autyzmem oraz rodzinę z dzieckiem z niepełnosprawnością ruchową. Są tam od wielu godzin, jest zimno, obok wspaniali ludzie niosący pomoc. Zmęczeni, bez wsparcia psychologicznego, ale gotowi „do boju”. – Niektórzy prosili, by im podpowiedzieć, jak rozmawiać z rodzinami takich dzieci, z ludźmi w ciężkiej traumie. Inni przeciwnie, złoszczą się, bo ich zdaniem to nie miejsce na rozmowy o tym, jak ludzie się czują. Otóż owszem, to świetne miejsce, żeby o tym rozmawiać.

Spotykają dziecko w spektrum autyzmu ze Lwowa, pod opieką dziadków. – To wspaniali, mądrzy ludzie, którzy przeprawili się do Budomierza, żeby nie stać wiele godzin w korkach. Pełni zrozumienia dla szczególnych potrzeb wnuczka, rozumiejący, że być może najgorsze przed nimi, kiedy mały będzie potrzebował czasu i przestrzeni, by zrzucić z siebie emocje rozstania z ojcem i dramatycznej wyprawy do Polski

– wyjaśnia dr Joanna Ławicka. Pilotują też mamę z autystycznym dzieckiem, uciekającą z Kijowa. Prawdopodobnie w ciężkim szoku, trudno się porozumieć, 13 godzin podróży zatłoczonym pociągiem. Ale ma już miejsce na bezpieczny odpoczynek. Joanna Ławicka pomaga jej dostać się do Wrocławia.

– Rodziny, którym organizujemy ewakuację, często, zanim wyjadą, wysyłają nam zdjęcia sprzed wojny. Nie po to, żebyśmy się rozpoznali w Polsce. Chcą pokazać, co zostawiają, co zostało zniszczone – zwraca uwagę Ławicka. – Piękne kiedyś domy, mieszkania, ale też ich firmy, miejsca pracy. Przyjeżdżają do nas przerażeni, w katastrofalnym stanie ogólnym, z życiem, które zawęziło się do jednego samochodu albo kilku toreb i plecaków.

Czy moje dziecko musi umrzeć?

Zastanawiam się, jak może się czuć dziecko zwłaszcza, ale i dorosły, w schronach, zamkniętych przestrzeniach, często ciemnych, dusznych. Dla osoby bez zaburzeń ze spektrum autyzmu, określanego na stronach Fundacji Prodeste jako odmienny, indywidualny sposób rozwoju, to trauma, strach, lęk. Jak to przyjmują, przeżywają osoby autystyczne?

– Jestem pewna, że dla każdego dziecka przebywanie w schronie podczas bombardowania to horror. „Dla osób niepełnosprawnych codzienność bywa wyzwaniem”, to słowa wspaniałej osoby, która pomaga nam w ewakuacji jednej z rodzin. Nadzwyczajne, ilu cudownych ludzi teraz poznajemy. Gotowych czekać całą noc na sygnał, że rodzina przekroczyła granicę, odbierać w środku nocy z dworca i dawać nocleg, opiekę, aż trochę odpoczną przed kolejną podróżą – opowiada poruszona Ławicka. Głosami o „ukraińskim bydle”, które tu sprowadza, stara się nie przejmować, kasuje, blokuje. Nie spotkała się jednak ze stygmatyzowaniem tych uciekających, utrudnianiem im ewakuacji. – Obawiam się, że te rodziny będą się mierzyły z hejtem tutaj, na miejscu. Już pojawiają się uwagi, że zabiorą dostęp do i tak nikłej pomocy polskim dzieciom niepełnosprawnym, dociera do mnie wiele strasznych głosów, pełnych agresji, nienawiści do niepełnosprawnych uchodźców.

„Dzień dobry, jestem już w Polsce, sama z głęboko niepełnosprawnym dzieckiem. Pomocy.

Napisz więcej o dziecku i o sobie. Spróbujemy pomóc.

Moje dziecko się nie rusza. Nie umie chodzić. Od trzech dni nie mamy leków. Dziecko ma padaczkę. Czy moje dziecko musi umrzeć?

Napisz, jakich leków potrzebujesz”.

Dwa dni później rodzina jest w bezpiecznym miejscu.

„Pomóż mi. Dziecko ma ataki agresji. Gdzie jest psychiatra?”.

Joanna odpisuje już w ukraińskim, po kilkunastu dniach wojny daje radę i po rosyjsku, i po ukraińsku: „Słuchaj, polskie dzieci czekają na psychiatrę od trzech miesięcy do pół roku. Pomogę wam, ale nie dziś, lekarz będzie w poniedziałek albo wtorek”. W końcu załatwi po kilku godzinach wiszenia na telefonie amerykańskiego psychiatrę, który przyjechał pomagać do Polski.

Zabawa w bombardowanie Kijowa

Ławicka jest na pierwszej linii, organizuje te „przerzuty”, mają opracowane trasy i miejsca noclegowe. Jej współpracownicy i przyjaciele zajmują się logistyką, kontaktami z tłumaczami. Brakuje tych przysięgłych do tłumaczenia dokumentów, często nie chcą już pracować za darmo.

Bywało, że nie spała 29 godzin, jak zresztą wielu pomagających. A musi normalnie pracować, żadnych obowiązków w fundacji nie ubyło, jest ciężko. – Wymienialiśmy się informacjami z kolegą z zarządu: ci pojechali tutaj, tym znaleźliśmy mieszkanie tam, tych do pociągu, tych do samolotu. Rozmawiamy o tej wojnie, jakbyśmy prowadzili obóz turystyczny, jakby to stało się normalne. Po naszym ośrodku chodzi dziewczyna, która tu mieszka, i dziękuje nam, jakbyśmy dla niej nie wiadomo co zrobili, a to przecież ona straciła wszystko. Mamy rodzinę, która przyjechała z najgorszych terenów wojennych dobrym samochodem, raczej dobrze im się tam powodziło, teraz mieszkają w fundacji w pokoiku z łazienką na korytarzu – wylicza terapeutka. Szukają im mieszkania.

– Potrzebujemy dystansu, uruchamia się czarny humor. Potem patrzysz, a bąble siedmio-, ośmioletnie bawią się w bombardowanie Kijowa. Takie będą treści zabaw dziecięcych, bo te dzieciaki muszą też odreagować – przyznaje Ławicka.

Od tygodnia próbowali wyciągnąć z centrum Charkowa panią z chłopczykiem z poważną niepełnosprawnością, z drugim maleńkim dzieckiem i babcią. Udało się dzięki kontaktom międzynarodowym. Kochana, nieznajoma „Ula z Rzeszowa” zaoferowała nocleg, czekała do godz. 5 rano. Rodzina miała jechać do Wrocławia i lecieć za granicę. Ula postanowiła oszczędzić im zbędnej tułaczki i zaopiekować się rodziną na miejscu, potem bezpośrednio z Krakowa wysłać do miejsca docelowego.

Przychodzi wiadomość: „Jedzie 70 osób niepełnosprawnych do Chełma, Aśka, zrób coś”. Połączyła kontakty. Koledzy z zagranicy i w Polsce próbują ewakuować ich do Norwegii i Holandii.

Najpoważniejszy problem to mieszkania. – Oni panicznie boją się jechać gdziekolwiek indziej, jeśli nawiążą kontakt z tobą, to jadą do ciebie. Nie można ich kłaść na zbiorówkach, w hali, muszą mieć choćby niezależny pokój, swoje miejsce. Dziecko autystyczne nie wytrzyma noclegów w punkcie relokacyjnym – wyjaśnia Ławicka.

Skuteczność antyszczepionkowej propagandy

Wielu ukraińskich rodziców jest przekonanych, że autyzm to skutek szczepień, że dzieci muszą być na specjalnej diecie, która oczyści je z choroby. – Mamy ten sam problem w Polsce, znam to od lat 90., tylko na inną skalę. Ale teraz nie będę edukować mamy, która wyszła ze schronu, oni mają przeżyć, a ja mam zrobić wszystko, by im pomóc i by nie ponieśli większych psychicznych konsekwencji wojny. Zamykam dziób na kłódkę i pytam, co zrobić, by się lepiej poczuła. Jak ona będzie spokojna, że dziecko nie dostaje cukru, to dla dziecka będzie dobrze.

Aktywiści i wolontariusze zbudowali siatkę ewakuacyjną, która obejmuje Europę, a nawet USA. – Stany nie przyjmą uchodźców, ale chętnie wysyłają pomoc rzeczową. Koledzy przyznają, że w Ukrainie oczekiwane przez rodziny dzieci autystycznych dary to stewia, ksylitol i produkty do diety 3 x bez: bez cukru, bez glutenu, bez kazeiny. Albo leki uspokajające. Normalnie bym dyskutowała z rodzicami, wyjaśniała faktyczne potrzeby emocjonalne dzieci, ale teraz ta mama nie ma zasobów, sił. Oni są wszyscy do leczenia, mają objawy posttraumatyczne. Mam lata doświadczeń pracy z ludźmi często bardzo straumatyzowanymi, ale nigdy nie widziałam takiej dynamiki. Traumy wojennej nie da się porównać do niczego innego. My akurat mamy dobre przygotowanie do  pracy z ludźmi mocno straumatyzowanymi i nie przychodzi nam do głowy uznać, że dziecko w traumie jest „niegrzeczne”. Wiemy, że to wynika z jego przejść i doświadczeń. Ale to, co widzimy teraz, jest nieporównywalne do niczego – podkreśla terapeutka.

Ławicka nikomu w czasie wojny nie tłumaczy, że autystyczne dzieci nie są chore, to nie ten czas. Gdy słyszy, że chore dziecko potrzebuje logopedy po ukraińsku, bo będzie miało regres – szuka logopedy z ukraińskim. Gdy rodzice mówią, że dziecko choruje na autyzm z powodu szczepionki, Ławicka wie, jak bardzo antyszczepionkowa propaganda Kremla była aktywna w ostatnich latach. – Milczę i pomagam przeżyć – podsumowuje.

Uchodźcy drugiej kategorii

– Dla mnie największym zagrożeniem jest to, że się wykończę fizycznie, bo dużo na siebie biorę – przyznaje Ławicka. Jej i innym terapeutom wsparcia udziela psychiatra Ewa Dobiała z Leszna. – Uruchomiła dla nas systemową pomoc terapeutyczną. Sama też pomaga uchodźcom. A jednak ma czas i zasoby dla innych „pomagaczy”.

I jeszcze o tych, którym najtrudniej, uchodźcach drugiej kategorii.

– Ci o innym kolorze skóry, innej religii bez problemu wyjechali z Ukrainy, problemy dopadły ich tutaj. W hali w Korczowej koczują w dojmującej ciszy setki matek muzułmanek, ciemnoskórych, Azjatów, dzieci, to obraz wstrząsający. Organizacjom humanitarnym udaje się powolutku niektórych ewakuować, ale oni zostali wykluczeni przez specustawę i przez społeczeństwo. Jest jeszcze inna grupa wykluczona – uchodźcy transpłciowi. Na przejściu transkobieta, w paszporcie jeszcze np. Maksim. I zatrzymują ją, wcielają do armii. Albo transpłciowy  chłopak, który nie ma jeszcze zrobionej operacji piersi, ląduje w wojsku; wspólny prysznic, toaleta… To rzeczy trudne do ogarnięcia – mówi Ławicka.

Fundacja Prodeste udziela pomocy i prowadzi zajęcia dla ukraińskich dzieci za darmo. – Nie mamy strumienia pieniędzy, który nas zasila. Dostaliśmy mejla od rządu, żeby wystąpić z wnioskiem o pieniądze. Próbują nam pomagać wolontariusze. Ale ja muszę pomóc konkretnej matce i jej dziecku w ucieczce z wojny.

Fundację Prodeste można wesprzeć darowizną na konto lub na Patronite.

Fot. Fundacja Prodeste

Wydanie: 13/2022, 2022

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy