Miliardy przejdą koło nosa

Miliardy przejdą koło nosa

Giertycha mało obchodzi, że ministerstwo nie wykorzysta unijnych pieniędzy W kwestii pieniędzy z UE ocena ministra Romana Giertycha na tle ministrów Mirosława Sawickiego i Michała Seweryńskiego wypada niekorzystnie. Chociaż jego poprzednicy nie byli w stanie zapobiec przeciąganiu się procedur przyznawania środków ani skutecznie reagować na różne dwuznaczności w przetargach, to jednak starali się nadać tempo całemu procesowi absorbcji funduszy unijnych. Min. Mirosław Sawicki, który sprawował pieczę nad resortem od maja 2004 r. do października 2005 r., starał się o to, by projekty skierowane do dofinansowania były opracowane maksymalnie szybko. Z kolei Michał Seweryński, którego skrócona kadencja przypadła od października 2005 r. do maja 2006 r., zadbał o przyśpieszenie organizacji przetargów, pod koniec zaś swego urzędowania, kiedy widział, jak opornie przebiega proces wykorzystania funduszy unijnych, skierował wniosek o kontrolę tego procesu do NIK. Co do ministra Romana Giertycha, z analizy porównawczej przeprowadzonej przez „Puls Biznesu” wynika, że ten nie zrobił absolutnie nic. „PB” pisze o nim: brak działań mających przyśpieszyć wykorzystanie funduszy UE. Nastąpił zastój w przetargach Ministerstwa Edukacji Narodowej, w efekcie czego ogromne pieniądze wymykają się resortowi z rąk. Minister ma inne lekarstwo Trudno oczywiście wymagać od Romana Giertycha, który do „leczenia oświaty” przystąpił dopiero w maju 2006 r., aby naprawił zaniedbania z lat 2004-2005. Jeśli jednak nie znajdzie sposobu na wykorzystanie prawie 3 mld zł, z czego połowa miała posłużyć na zakupy komputerów dla szkół, to cała odpowiedzialność za poprzedników i za własne błędy spadnie na niego. Wydaje się jednak, że minister Giertych nie przejmuje się zbytnio tą sytuacją. On koncentruje się bardziej na spektakularnych akcjach, takich jak amnestia dla maturzystów czy wyrzucanie Gombrowicza z kanonu lektur. Mało efektowna mitręga biurokratyczna to nie dla niego. Pieniądze dla szkół, i to jeszcze z Unii, od której kierowana przez niego partia LPR chciała Polskę uchronić, nie zaprzątają mu głowy. Roman Giertych podpisał więc bez zastrzeżeń protokół pokontrolny NIK, bo to nie dotyczyło jego kadencji, i przekazał jego kopie paru dziennikarzom. – Nie ma jeszcze oficjalnego komunikatu NIK w tej sprawie. Żadnych kwot nie podawaliśmy. Trwają różne kontrole dotyczące komputeryzacji szkół w latach 2004-2006, ale jeszcze nie mamy podliczonych danych – komentuje sprawę Małgorzata Pomianowska z NIK, i dodaje, że kwota niewykorzystanych środków będzie w istocie bardzo duża. Co w tej sytuacji mógłby zrobić szef resortu? Na pewno nie powinien przechodzić nad sprawą do porządku dziennego, ale walczyć przynajmniej o dokończenie procedur przetargowych w zamówieniach już złożonych, a w stosunku do środków, których do końca 2006 r. nie wydamy, postarać się o przeniesienie ich na rok następny, co też jest możliwe. Monika Niewinowska z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego mówi, że rozliczane są programy, a nie poszczególne działania. Jeżeli pewne działania nie idą dobrze, przesuwa się środki do innych programów lub przeznacza część pieniędzy dla tych, którzy sobie radzą. Nauczcie się składać zamówienia Dlaczego w resorcie edukacji nastąpiła blokada w zakupach sprzętu komputerowego dla szkół? – pytamy Michała Rogalskiego, wiceprezesa Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. – Nie tylko w edukacji nastąpiły problemy z realizacją zamówień, jednak ilość sprzętu, jaki zakupują szkoły, jest w sumie dominująca. Ponieważ zamawiający naruszają przepisy o zamówieniach, a także interes dostawców sprzętu i oprogramowania, nie ma się co dziwić protestom i odwołaniom. Daleki jestem od stwierdzenia, że zamawiający celowo sporządzają wadliwy opis przedmiotu zamówienia, ale widać, że sprawa jest dla nich trudna, a prawo krajowe i europejskie wcale nie ułatwia tej procedury. Protesty wykonawców zamówień hamują wydawanie środków unijnych, dobrze jednak, że istnieje instytucja odwoławcza. Izba wydała komunikat, jak właściwie formułować zamówienie i dobrze sporządzać opis. Przede wszystkim nie powinno się podawać producenta lub marki zamawianego sprzętu, bo to ogranicza możliwości wyboru często do jednego dostawcy, nierzadko też wyklucza w ogóle polskich producentów sprzętu, co jest niezgodne z prawem. Nie podejrzewamy nikogo o celowe utrudnianie zakupów, ale liczba odwołań uwzględnionych w stosunku do odrzuconych rośnie, co znaczy, że racja jest po naszej stronie. Tylko jeden dobry Ze statystyki Urzędu Zamówień Publicznych wynika, że w istocie, na 10 kontroli postępowań realizowanych przez Ministerstwo Edukacji przeprowadzonych w 2006 r. tylko w jednym przypadku nie dopatrzono się żadnych uchybień w realizacji

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 42/2006

Kategorie: Kraj