Syn Józefa Kurasia, domagając się pieniędzy, nie mówi, że jego matka już dostała odszkodowanie. Jako pierwsi przedstawiamy dowody „Pannom wyklętym” poświęcone są piosenki na płycie wydanej przez Fundację Niepodległości, o nich znane wokalistki śpiewają na patriotycznych koncertach, przybywa poświęconych im prac naukowych i pseudonaukowych. Przy każdej okazji reklamuje się książkę Szymona Nowaka „Dziewczyny wyklęte”. Jeden z jej rozdziałów poświęcony jest Czesławie Polaczyk, żonie Józefa Kurasia „Ognia”, dowódcy oddziału na Podhalu. O tym, ile wycierpiała zmarła 10 lutego 2007 r. Czesława Kuraś-Bochyńska, z domu Polaczyk, pisze jej syn Zbigniew Kuraś w pozwie do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, domagając się 1 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia za szkody, które jemu samemu, jego matce i ojcu wyrządził aparat represji komunistycznego państwa. Do tego żąda jeszcze 50 tys. zł na upamiętnienie ojca płytą lub pomnikiem. Zbigniew Kuraś pisze, że matka była represjonowana, przebywała w więzieniu i „do dnia dzisiejszego rodzina nie uzyskała żadnego zadośćuczynienia za krzywdy doznane przez Józefa Kurasia na skutek represjonowania go przez polskie organa ścigania”. W związku ze śmiercią matki to jemu, synowi „Ognia”, należy się całość odszkodowania. Następna rozprawa za kilka tygodni. Już raz zapłacono Sprawa o odszkodowanie dla syna „Ognia” toczy się z wyłączeniem jawności, dlatego nie mam możliwości sprawdzenia, czy sąd w Nowym Sączu wie, że Kuraś syn – delikatnie mówiąc – mija się z prawdą. W 1998 r. jego matka od tego samego sądu dostała już odszkodowanie i zadośćuczynienie. Wystarczy zapoznać się z aktami o sygnaturze II Ko 177/97. W 1997 r. Czesława Kuraś-Bochyńska wniosła do sądu w Nowym Sączu o przyznanie jej odszkodowania i zadośćuczynienia w łącznej wysokości 31620 zł za bezprawne aresztowanie i uwięzienie w areszcie Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Targu w okresie od 9 do 23 marca 1945 r., argumentując, że aresztowanie to miało związek z jej działalnością na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego. Po zwolnieniu z aresztu musiała się ukrywać, a po ujawnieniu się 12 kwietnia 1947 r. w Warszawie w dalszym ciągu była szykanowana. Prokurator stwierdził, że istotnie w archiwum Urzędu Ochrony Państwa jest „odpis zaświadczenia ujawnionej” z 12 kwietnia 1947 r. W wyniku ogłoszonej amnestii Czesława Kuraś zgłosiła się do siedziby Urzędu Bezpieczeństwa na warszawskiej Pradze i deklarując chęć bycia lojalnym obywatelem, zeznała m.in.: „W dniu 9 marca 1945 r. zostałam aresztowana przez PUBP w Nowym Targu za przynależność do konspiracji (należałam przez 6 tygodni do oddziału »Ognia«) i osadzono mnie w areszcie w Nowym Targu. Tam, w dniu 23 marca zostałam zwolniona przez byłego szefa tego urzędu Wacławika Jana”. Choć wnioskodawczyni nie przedstawiła żadnego innego dowodu swojego aresztowania, sąd w Nowym Sączu przyjął, że zeznanie złożone w momencie ujawnienia się jest wystarczające, i uznał, że Czesława Kuraś-Bochyńska została zatrzymana, a następnie przebywała w areszcie z powodu działalności na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego. Areszt ten trwał jednak tylko dwa tygodnie i z tytułu odszkodowania zasądził kwotę 112 zł, a z tytułu zadośćuczynienia za doznaną krzywdę – 500 zł. Sąd uznał za bezzasadne domaganie się odszkodowania za okres ukrywania się przed organami ścigania. „Sąd Wojewódzki w Nowym Sączu, II Wydział Karny, postanowieniem z 4.II.1998 r., po rozpoznaniu wniosku Czesławy Kuraś-Bochyńskiej o odszkodowanie i zadośćuczynienie za bezprawne pozbawienie wolności postanawia: zasądzić od Skarbu Państwa na rzecz Czesławy-Bochyńskiej zam. Nowy Targ, kwotę 612 zł”. Jest rzeczą niemal nieprawdopodobną, aby Zbigniew Kuraś nie wiedział, że 20 lat temu jego matka wystąpiła o odszkodowanie i je otrzymała, choć nie mówiła prawdy co do daty jej zatrzymania. Nie ten rok O tych dwóch tygodniach spędzonych w marcu 1945 r. w areszcie Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Targu Czesława Kuraś-Bochyńska opowiedziała nie tylko w momencie ujawnienia się, ale i w sądzie w Nowym Sączu, starając się o odszkodowanie. Powtarzała to również w wielu wywiadach prasowych. Raz mówiła, że została aresztowana za współpracę z oddziałem „Ognia”, innym razem, że za współpracę z podziemiem niepodległościowym. Wszędzie podawała nazwisko Jana Wacławika, szefa UB w Nowym Targu, który ją uwolnił. W żadnym wykazie nowotarskich byłych funkcjonariuszy UB nie ma Jana Wacławika. Jak wynika z zeznań Czesławy Polaczyk, to ten człowiek










