Milion za „Ognia”

Milion za „Ognia”

Fot. 5. „Ogień” i jego żona, Czesława z domu Polaczyk, wiosną 1946 r. Źródło: ze zbiorów Marka Kurzei, fot. Władysław Wietrzyk. ipn

Syn Józefa Kurasia, domagając się pieniędzy, nie mówi, że jego matka już dostała odszkodowanie. Jako pierwsi przedstawiamy dowody „Pannom wyklętym” poświęcone są piosenki na płycie wydanej przez Fundację Niepodległości, o nich znane wokalistki śpiewają na patriotycznych koncertach, przybywa poświęconych im prac naukowych i pseudonaukowych. Przy każdej okazji reklamuje się książkę Szymona Nowaka „Dziewczyny wyklęte”. Jeden z jej rozdziałów poświęcony jest Czesławie Polaczyk, żonie Józefa Kurasia „Ognia”, dowódcy oddziału na Podhalu. O tym, ile wycierpiała zmarła 10 lutego 2007 r. Czesława Kuraś-Bochyńska, z domu Polaczyk, pisze jej syn Zbigniew Kuraś w pozwie do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, domagając się 1 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia za szkody, które jemu samemu, jego matce i ojcu wyrządził aparat represji komunistycznego państwa. Do tego żąda jeszcze 50 tys. zł na upamiętnienie ojca płytą lub pomnikiem. Zbigniew Kuraś pisze, że matka była represjonowana, przebywała w więzieniu i „do dnia dzisiejszego rodzina nie uzyskała żadnego zadośćuczynienia za krzywdy doznane przez Józefa Kurasia na skutek represjonowania go przez polskie organa ścigania”. W związku ze śmiercią matki to jemu, synowi „Ognia”, należy się całość odszkodowania. Następna rozprawa za kilka tygodni. Już raz zapłacono Sprawa o odszkodowanie dla syna „Ognia” toczy się z wyłączeniem jawności, dlatego nie mam możliwości sprawdzenia, czy sąd w Nowym Sączu wie, że Kuraś syn – delikatnie mówiąc – mija się z prawdą. W 1998 r. jego matka od tego samego sądu dostała już odszkodowanie i zadośćuczynienie. Wystarczy zapoznać się z aktami o sygnaturze II Ko 177/97. W 1997 r. Czesława Kuraś-Bochyńska wniosła do sądu w Nowym Sączu o przyznanie jej odszkodowania i zadośćuczynienia w łącznej wysokości 31620 zł za bezprawne aresztowanie i uwięzienie w areszcie Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Targu w okresie od 9 do 23 marca 1945 r., argumentując, że aresztowanie to miało związek z jej działalnością na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego. Po zwolnieniu z aresztu musiała się ukrywać, a po ujawnieniu się 12 kwietnia 1947 r. w Warszawie w dalszym ciągu była szykanowana. Prokurator stwierdził, że istotnie w archiwum Urzędu Ochrony Państwa jest „odpis zaświadczenia ujawnionej” z 12 kwietnia 1947 r. W wyniku ogłoszonej amnestii Czesława Kuraś zgłosiła się do siedziby Urzędu Bezpieczeństwa na warszawskiej Pradze i deklarując chęć bycia lojalnym obywatelem, zeznała m.in.: „W dniu 9 marca 1945 r. zostałam aresztowana przez PUBP w Nowym Targu za przynależność do konspiracji (należałam przez 6 tygodni do oddziału »Ognia«) i osadzono mnie w areszcie w Nowym Targu. Tam, w dniu 23 marca zostałam zwolniona przez byłego szefa tego urzędu Wacławika Jana”. Choć wnioskodawczyni nie przedstawiła żadnego innego dowodu swojego aresztowania, sąd w Nowym Sączu przyjął, że zeznanie złożone w momencie ujawnienia się jest wystarczające, i uznał, że Czesława Kuraś-Bochyńska została zatrzymana, a następnie przebywała w areszcie z powodu działalności na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego. Areszt ten trwał jednak tylko dwa tygodnie i z tytułu odszkodowania zasądził kwotę 112 zł, a z tytułu zadośćuczynienia za doznaną krzywdę – 500 zł. Sąd uznał za bezzasadne domaganie się odszkodowania za okres ukrywania się przed organami ścigania. „Sąd Wojewódzki w Nowym Sączu, II Wydział Karny, postanowieniem z 4.II.1998 r., po rozpoznaniu wniosku Czesławy Kuraś-Bochyńskiej o odszkodowanie i zadośćuczynienie za bezprawne pozbawienie wolności postanawia: zasądzić od Skarbu Państwa na rzecz Czesławy-Bochyńskiej zam. Nowy Targ, kwotę 612 zł”. Jest rzeczą niemal nieprawdopodobną, aby Zbigniew Kuraś nie wiedział, że 20 lat temu jego matka wystąpiła o odszkodowanie i je otrzymała, choć nie mówiła prawdy co do daty jej zatrzymania. Nie ten rok O tych dwóch tygodniach spędzonych w marcu 1945 r. w areszcie Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Targu Czesława Kuraś-Bochyńska opowiedziała nie tylko w momencie ujawnienia się, ale i w sądzie w Nowym Sączu, starając się o odszkodowanie. Powtarzała to również w wielu wywiadach prasowych. Raz mówiła, że została aresztowana za współpracę z oddziałem „Ognia”, innym razem, że za współpracę z podziemiem niepodległościowym. Wszędzie podawała nazwisko Jana Wacławika, szefa UB w Nowym Targu, który ją uwolnił. W żadnym wykazie nowotarskich byłych funkcjonariuszy UB nie ma Jana Wacławika. Jak wynika z zeznań Czesławy Polaczyk, to ten człowiek

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2018, 2018

Kategorie: Kraj