Mistrzowie bankruci

Mistrzowie bankruci

Antoine Walker majątek oceniany na 110 mln dol. stracił już trzy lata po przejściu na emeryturę. Trudno się dziwić, bo Walker uwielbiał mieć wokół siebie duże towarzystwo. W dzień meczowy pracowało dla niego nawet 70 osób. Inwestycje w samochody także nie okazały się interesem życia. Co ciekawe, niewiele brakowało, by Walker biegał po boiskach Tauron Basket Ligi.
W gronie utracjuszy znalazł się także Scottie Pippen. W jego przypadku chodzi o kwotę 120 mln dol. Pippen potrafił wydać 4 mln na odrzutowiec, którym nigdy nie poleciał. Duża część zarobków poszła na nietrafione inwestycje i (a jakże) adwokatów. Na szczęście Pippen otrzeźwiał.

Polacy wcale nie gorsi

Najlepszy przykład? Chociażby perypetie piłkarza Mirosława Okońskiego. Jedna z największych gwiazd naszego sportu w latach 80., ulubieniec fanów poznańskiego Lecha, Hamburgera SV i AEK Ateny. Mawiano, że jak Okoński bawił się w Poznaniu, bawiło się całe miasto. Zapytany, gdzie wygrał więcej – w Atenach, w Poznaniu czy w Hamburgu, opowiadał: „W ruletce stawiałem na dziesiątkę, bo występowałem z takim numerem na koszulce. Raz dzięki temu wygrałem sporo, ale nie w Atenach, tylko właśnie w Poznaniu. Dziesiątka wpadła mi cztery razy z rzędu. Rozbiłem bank. »Oko – dziesiątka, Oko – dziesiątka, Oko – dziesiątka«, powtarzał krupier. Gdy w nocy nie szło mi w Poznaniu, wsiadaliśmy do taksówki i jechaliśmy do Warszawy grać w hotelu Marriott. Gdy nie szło w Warszawie, nad ranem wracaliśmy do kasyna w Poznaniu. Po takiej nocy musiałem podtrzymywać sobie powieki zapałkami, żeby nie zasnąć. Ale nigdy nie piłem przed meczem i nie odpuszczałem treningów. Inni po libacjach narzekali na żołądek. Mówiłem im: »Niepotrzebnie mieszaliście«. Z alkoholem radziłem sobie świetnie. Gorzej szło przy stole. W życiu zarobiłem jakieś 2 mln niemieckich marek. A że rozrzutny byłem i żyłem w luksusie, to gdy wróciłem do Polski, zostało mi jakieś 600 tys. Wtedy zaczął się jednak zjazd. Potrafiłem w 24 godziny przegrać 100 tys.! Potrafiłem siedzieć w kasynie kilka godzin przed treningiem. Po treningu – aż do północy. Po powrocie do Polski, po roku nie miałem już prawie nic!”.

Kasyna zgubiły nie tylko Okońskiego. Tomasz Hajto zarobił, grając w piłkę, krocie jak na polskie warunki. Zdecydowaną większość przegrał w ruletkę. Tak samo przepuścili majątek Kamil Grosicki czy Grzegorz Król. Ten pierwszy, by uwolnić się od nałogu, przebywał kilka tygodni w specjalistycznej klinice leczenia uzależnień. Ten drugi, były piłkarz Lechii Gdańsk, Amiki Wronki oraz Lecha Poznań i wedle zgodnych opinii jeden z największych zmarnowanych talentów naszej piłki (jesienią 2014 r. ukończył pisanie autobiografii), opowiedział kiedyś szczerze o nadużywaniu alkoholu i hazardzie w programie „Kontratak”. Wielokrotnie cytowano jego wypowiedź: „Czasem mówię sam do siebie: człowieku, przecież nawet małpa wie, że w kasynie nie da się wygrać. Niestety, do mnie dotarło to za późno, ale chciałbym ostrzec innych, aby od takich miejsc trzymali się z daleka…”.

Problem roleksa

Coraz częściej w kontekście zarobków i bankructw sportowców spotykamy się z określeniem analfabetyzm finansowy lub problem roleksa. Dopóki zawodnicy grają i dobrze zarabiają, stać ich na zbędne, horrendalne wydatki. Gdy kończą karierę, automatycznie znika stały dochód, ale nie mija przyzwyczajenie do wystawnego trybu życia. Dochodzą do tego jeszcze nieuczciwi doradcy, którzy bazując na kompletnej nieznajomości przez sportowców funkcjonowania rynków finansowych, na każdym kroku ich oszukują.

Nasz reprezentacyjny bramkarz Wojciech Szczęsny w rozmowie z Robertem Błońskim opowiedział m.in. o swoich zarobkach, postępowaniu z pieniędzmi, inwestycjach w nieruchomości oraz klubowych doradcach do spraw finansowych. Wyznał: „Jestem na tyle inteligentny, by zdawać sobie sprawę, że jestem za głupi, by uważać, że potrafię inwestować własne pieniądze”.

Z reguły polscy sportowcy (w zdecydowanej większości piłkarze), którzy na własnej skórze doświadczyli problemów finansowych już w trakcie lub po zakończeniu kariery, nie są chętni do rozmowy. Trudno im się dziwić, bo nie każdy jest na tyle inteligentny, żeby w odpowiednim momencie sobie uświadomić, że jeśli chodzi o duże pieniądze, to jest za głupi.

Korzystałem m.in. z portali internetowych: Banzaj.pl, Sportfan.pl, Probasket.pl, FootBar.org, wGospodarce.pl.

Foto: SplashNews/EastNews

Strony: 1 2 3

Wydanie: 06/2015, 2015

Kategorie: Sport

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy