Mój Robol jako klasa

Kuchnia polska Latem jedni jadą na urlopy, drudzy starają się pozostać w Warszawie, ponieważ stolica w lecie staje się nieco sympatyczniejszym miastem, jeszcze inni zajmują się remontowaniem swoich domów i mieszkań. Przez lekkomyślność znalazłem się w tej ostatniej grupie. Ponieważ jednak nie ma sytuacji życiowej z której nie wynikałyby żadne doświadczenia, pragnę podzielić się moim doświadczeniem remontowym, jakim jest Mój Robol, który z kilkoma kolegami remontował mój dom. Mój Robol nie jest dla mnie postacią całkowicie nową, a nawet przeciwnie, zajmowałem się nim ostatnio dość często, ale w wymiarze statystyczno-socjologicznym. A więc Mój Robol jako kategoria statystyczno-socjologiczna jest właśnie tym osobnikiem, o którym piszemy z trwogą, mówiąc o wzroście bezrobocia i narastających stale redukcjach zatrudnienia, jest on także tym, o którym mówimy jako o rosnącej grupie ludności żyjącej poniżej minimum socjalnego, a także tym wreszcie, który ze względu na swój poziom zawodowy i kulturalny niepokoi nas w nieuchronnej konfrontacji ze społeczeństwami Unii Europejskiej. Krótko mówiąc, Mój Robol jako kategoria statystyczno-socjologiczna jest bez wątpienia jednym z najważniejszych problemów Polski współczesnej, z którym trzeba coś rozsądnego zrobić. Doświadczeniem remontu jest jednak dla mnie spotkanie z Moim Robolem twarzą w twarz, jako żywym człowiekiem. Otóż odpowiada on niemal idealnie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2003, 33/2003

Kategorie: Felietony