Morawiecki podsłuchany

Morawiecki podsłuchany

Jeśli istnieje jeszcze druga taśma z nagraniem, to los premiera wisi na cienkim włosku

Proszę państwa! Oto Mateusz Morawiecki!

Tydzień temu poznaliśmy go jako seryjnego kłamczucha, teraz dowiadujemy się, jaki jest naprawdę. Portal Onet.pl opublikował nagraną przez kelnerów w restauracji Sowa i Przyjaciele rozmowę, w której bierze udział Morawiecki. To było wiosną 2013 r., Morawiecki był wtedy prezesem Banku Zachodniego WBK i członkiem Rady Gospodarczej przy premierze Tusku, a więc pełnoprawnym członkiem ówczesnego establishmentu Platformy Obywatelskiej. Zresztą zasiada w restauracji w towarzystwie innych ważnych ludzi tej grupy – Krzysztofa Kiliana (prezesa PGE), Zbigniewa Jagiełły (prezesa PKO BP) i Bogusławy Matuszewskiej (wiceprezes PGE).

Morawiecki swobodnie konwersuje, często używając słowa na k (nie jest to konstytucja) i wygłaszając rozmaite opinie. Dzięki czemu możemy go lepiej poznać. Oto one:

Morawiecki i świat pracy

Morawiecki: – Mam absolutnie pozytywne zdanie o Merkelowej, Sarkozym, czy jak się ten nowy nazywa… Hollande itd. Że oni w takim świecie jak dzisiaj są, gdzie przez 50 lat ludziom się wydawało, że zawsze będzie lepiej, emerytury będą dość wysokie, żyć będziemy coraz dłużej, służba zdrowia będzie za darmo, k… i edukacja za darmo, oni tą krzywą, która, wiesz, tak szła co do oczekiwań, oni muszą ją odkręcić, nie? (…) Jak ludzie ci zapier… za miskę ryżu, jak było w czasach po II wojnie światowej i w trakcie, to wtedy gospodarka cała się odbudowała.

(…) Musimy obniżyć nasze oczekiwania. Bo jak obniżymy, to w ślad za tym wszystko pójdzie dobrze, się da zreperować. Będziemy zapier… i rowy, k… kopać, a drudzy będą zakopywać, będziemy zadowoleni. Będziemy (…) wtedy my jako ludzie mniejsze firmy mieć emerytury. Mniejsze oczekiwania.

Chwilę później Matuszewska dodaje, że „przyzwyczaić się do lepszej sytuacji jest daleko łatwiej niż do gorszej”, na co Morawiecki odpowiada: – Najlepszym sposobem zawsze była wojna. Wojna zmienia perspektywę w pięć minut.

Te mądrości o misce ryżu i wojnie wygłosił prezes, który za sam 2014 r. zainkasował 1,8 mln zł pensji i dodatkowo 1,7 mln zł nagrody. A w ciągu 11 lat, zanim trafił do rządu, zarobił 33,5 mln zł.

Morawiecki i uchodźcy

Mateusz Morawiecki zaprezentował też osobliwy pomysł na rozwiązanie kryzysu migracyjnego: – No, k… wiesz, kiedyś przypłyną, kiedyś coś zrobią. (…) Te iPhone’y pokażą im: tu żyje się tak, a tu tak. I co my zrobimy, jak flotylla tratw, k… nawet tam z północy Afryki? (…) Będziemy strzelać, będziemy odpychać ich.

Prawda, że proste? Zupełnie w stylu prezydenta Filipin Rodriga Duterte…

Morawiecki i banki

Wiele ciekawych rzeczy mogliśmy się dowiedzieć od Mateusza Morawieckiego na temat banków. A to przy okazji rozmowy o rosyjskim Alfa Banku, który chciał odkupić od PKO BP kontrolowany przezeń bank ukraiński.

Jagiełło: – Nie, ale ten Alfa Bank no to jest kojarzony ze służbami rosyjskimi na wprost.

Morawiecki: – (…) K… proszę cię, każdy bank dotyczący służb eee… absolutnie (…).

Jagiełło: – Nie, jeszcze masz (…), bo banki oligarchiczne i służbowe, nie?

Morawiecki: – (…) Oligarchiczne też są służbowe. Wszystkie są służbowe.

No to teraz wypada zapytać pana premiera, jaką on ma szarżę, ewentualnie – kto jest jego oficerem prowadzącym.

Morawiecki i dobre serce

Ale prezes Morawiecki miał także dobre serce i interweniował w sprawie syna Ryszarda Czarneckiego, który pracował w PKO BP.

Rozmowa brzmiała tak:

Jagiełło: – Ten chłopak po trzech miesiącach powiedział, że jest dużo pracy, że on myślał, że będzie luźniej itd., że ma inne plany właśnie. Miał napisane, miał umowę na trzy miesiące. Typowy staż i że on nie chce już tego kontynuować. Co ja się będę angażował i o niego walczył.

Morawiecki zadzwonił więc do Ryszarda Czarneckiego, włączając tryb głośnomówiący:

– No, cześć. Słuchaj, ciąg dalszy tej sprawy, o której ostatnio rozmawialiśmy. Twój Przemek nie chciał tam dalej pracować.

Czarnecki: – Z ręką na sercu, on był absolutnie zrozpaczony. Ja go znam. Wiem, kiedy, że tak powiem, był absolutnie zdołowany.

Morawiecki: – A weź z nim tak po piwku pogadaj, bo coś mi tutaj zgrzytnęło. Pamiętam, co mi mówiłeś dwa tygodnie temu.

Czarnecki: – On oczywiście mówi, że chciałby więcej zarabiać, że…

Morawiecki: – To to jeszcze rozumiem.

Morawiecki i taśma, której nie ma

Mateusz Morawiecki zeznał w prokuraturze, że w restauracjach Sowa i Przyjaciele i Amber Room w latach 2012-2014 bywał kilkukrotnie, „w ważnych sprawach biznesowych bądź towarzyskich”. Już gdy wchodził do rządu, mówiono, że są taśmy z jego udziałem. Tymczasem jest tylko jedna. A reszta?

Z zeznań kelnerów wynika, że nagrali jeszcze inną rozmowę obecnego premiera z nieznaną im osobą. Dżentelmeni dyskutować mieli na temat zakupu nieruchomości na „słupy”, czyli przez podstawione osoby. To jest oczywiście kryminał. Tylko że tej taśmy w aktach śledztwa nie ma. Kelnerzy zeznali, że przekazali je Markowi Falencie. A Falenta milczy.

Pytania nasuwają się więc same: czy taka rozmowa rzeczywiście miała miejsce? A jeżeli tak, to kto ma taśmę? Falenta? Rosjanie? CBA, którego Falenta był agentem? Prokuratura?

Cokolwiek by mówić, los Mateusza Morawieckiego wisi na cienkim włosku.

Fot. fb.com/anonimowyinternauta

Wydanie: 2018, 41/2018

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy