Za mało oszczędzamy Mniej niż 10% pracujących Polaków dodatkowo odkłada na przyszłą emeryturę Indywidualne konta emerytalne (IKE), indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) oraz pracownicze programy emerytalne (PPE) umożliwiają gromadzenie dodatkowych oszczędności dostępnych po przejściu na emeryturę (oprócz emerytury z ZUS i OFE). Zaletą tych form oszczędności są preferencje podatkowe. Wypłacając oszczędności z IKE po uzyskaniu uprawnień emerytalnych, jesteśmy zwolnieni z podatku dochodowego, w przypadku IKZE po zakończeniu okresu oszczędzania zapłacimy zryczałtowany podatek dochodowy w wysokości 10%, ale wpłaty dokonywane na ten rachunek (w ramach przysługującego limitu) można odliczyć od podstawy opodatkowania w okresie oszczędzania, czyli zmniejszają one nasz podatek dochodowy w latach, kiedy dokonywaliśmy wpłat. W PPE zwolnione z podatku od dochodów kapitałowych są zyski z inwestycji i wypłata środków po uzyskaniu uprawnień emerytalnych uczestnika programu. Mimo to ciągle stosunkowo niewielu pracujących decyduje się na oszczędzanie na wyższą emeryturę. W IKZE na koniec czerwca 2014 r. oszczędzało 493 tys. osób (2,8% osób pracujących), w IKE prawie dwa razy więcej, bo ok. 817 tys. (4,7% osób pracujących), a w PPE na koniec 2013 r. – 375 tys. (2,2% pracujących) – informuje Dorota Okseniuk, starszy ekonomista w Zespole Analiz Niekredytowych Instytucji Finansowych w Departamencie Stabilności Finansowej NBP. – Średnia wartość środków na IKE wyniosła 5715 zł, w IKZE – najmłodszej formie trzeciofilarowego oszczędzania – 313 zł, najwyższa jest w PPE – 25 655 zł. Należy to zapewne zawdzięczać mechanizmowi programów – tu przede wszystkim pracodawca odprowadza składki za swoich pracowników – uczestników PPE (w wysokości nie wyższej niż 7% wynagrodzenia pracownika), nie ma więc mowy o odkładaniu decyzji o oszczędzaniu na później. Tylko systematyczność oszczędzania pozwoli na zgromadzenie kwoty, która zapewni godne życie na emeryturze. Trzeba przy tym pamiętać – dodaje Dorota Okseniuk – że w przyszłości maleć będzie tzw. stopa zastąpienia, czyli relacja emerytury do ostatnich zarobków. Dziś wynosi 49%, a w 2060 r. będzie to prawdopodobnie tylko ok. 22%. Przy braku oszczędności emeryci będą musieli szukać innej formy dofinansowania, mogą to być np. odwrócony kredyt hipoteczny lub renta dożywotnia. Odwrócony kredyt hipoteczny 15 grudnia 2014 r. weszła w życie długo oczekiwana ustawa Odwrócony kredyt hipoteczny to zupełnie nowy produkt bankowy w Polsce. Ze względu na fakt, że dotyczy on mieszkania lub domu, czyli najcenniejszej rzeczy w dorobku człowieka, ustawa wprowadziła wiele mechanizmów zabezpieczających interesy konsumenta w jego relacji z kredytodawcą. Przede wszystkim odwrócony kredyt hipoteczny będą oferowały tylko banki lub instytucje kredytowe i oddziały banków zagranicznych, czyli podmioty nadzorowane przez Komisję Nadzoru Finansowego, podczas gdy funkcjonujące od kilku lat tzw. renty dożywotnie są oferowane przez prywatne fundusze hipoteczne, niepodlegające nadzorowi KNF. Istotnych różnic jest więcej. Dla kogo kredyt? Z odwróconego kredytu hipotecznego mogą skorzystać osoby, które są właścicielami nieruchomości. W myśl art. 4 ust. 1 ustawy: „Przez umowę odwróconego kredytu hipotecznego bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy na czas nieoznaczony określoną sumę środków pieniężnych, których spłata nastąpi po śmierci kredytobiorcy, a kredytobiorca zobowiązuje się do ustanowienia zabezpieczenia spłaty tej sumy wraz z należnymi odsetkami oraz innymi kosztami”. Oznacza to, że hipoteka na nieruchomości staje się zabezpieczeniem spłaty środków przekazanych kredytobiorcy. Ich wysokość uzależniona jest od rynkowej wartości domu lub mieszkania. Kredytobiorca decyduje, czy wypłata kwoty kredytu nastąpi jednorazowo, czy też realizowana będzie przez określony czas, np. 15 lat, w ratach. Co ważne, kredytobiorca nie zostaje pozbawiony prawa własności do nieruchomości, ponieważ jest ona wyłącznie zabezpieczeniem kredytu i nie przechodzi na własność banku za życia klienta. Przez cały czas mieszkanie lub dom pozostaje własnością kredytobiorcy i dopiero 12 miesięcy po jego śmierci bank nabędzie do niego prawo. Kredytobiorca ma prawo odstąpienia od umowy bez podawania przyczyn w ciągu 30 dni od jej zawarcia. Może też w dowolnym czasie wypowiedzieć umowę. Musi wtedy wprawdzie spłacić pobrany kapitał wraz z odsetkami, jednak konsekwencją tej spłaty jest wygaśnięcie roszczeń banku do nieruchomości. A spadkobiercy? Jeśli jednak kredytobiorca nie spłacił zobowiązania, całkowita jego









