Naciągany problem

Naciągany problem

W Polsce prezerwatywa nie jest traktowana jak środek promocji zdrowia, lecz jako element walki światopoglądowej

Ostatnie 30 lat to – z jednej strony – triumfalny pochód przez Polskę tego gumowego, a niegdyś sporządzanego ze zwierzęcych jelit akcesorium, które zaczęło się upowszechniać w Europie w XVII w. Z drugiej zaś strony – schizofreniczna niemalże niechęć rozmaitych „autorytetów”, powołujących się na rzekomą więź z Kościołem, do uznania, że jest to bardzo ważny i potrzebny środek antykoncepcyjny, jedyny, który ma także walor ochrony zdrowia osób podejmujących kontakty seksualne.
Trudno pojąć, jakie są meandry myślenia ludzi, niekiedy nawet dość wykształconych i na jakim takim poziomie, uważających, że stosowanie prezerwatyw jest sprzeczne z regułami religii katolickiej. Najczęściej jest to po prostu hipokryzja, a nie myślenie serio. Nie warto jednak wnikać w patologie ludzkich dusz. Gorzej, że antykondomowe (słowo antyprezerwatywowe jest nie do wymówienia) krucjaty powodowały fatalne skutki, ponieważ często skutecznie torpedowały rozmaite ogólnopolskie akcje społeczne, mające promować stosowanie prezerwatyw. Ile osób z tego powodu straciło życie i zdrowie, bo nabawiło się (jeśli można tu mówić o zabawie) rozmaitych zakażeń? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że w niemałym stopniu te nieszczęścia obciążają sumienia przeciwników prezerwatyw w naszym kraju. Cóż, Pan Bóg ich osądzi.

Wiara, namiętność i miłość

– Polska jest jednym z nielicznych krajów, w których nigdy nie przeprowadzono dużych narodowych kampanii na rzecz stosowania prezerwatyw. Żaden rząd, czy to prawicowy, czy lewicowy, nie zdecydował się na taką kampanię, pokazującą prezerwatywę jako środek zmniejszający ryzyko zakażenia HIV. W Polsce prezerwatywa nie jest traktowana jak środek promocji zdrowia, lecz raczej jako element walki światopoglądowej. Natomiast np. w Niemczech takie narodowe kampanie odegrały ważną rolę – mówi seksuolog prof. Zbigniew Izdebski.
I dlatego do zachodnich sąsiadów, u których odsetek osób stosujących prezerwatywy jest wyższy, wciąż jeszcze nam daleko. „Dla nikogo nie jest tajemnicą, że nie tylko Berlin, ale i inne większe miasta niemieckie stały się ogniskami największych potworności w zakresie życia seksualnego, że pod tym względem Niemcy, i jakościowo, i ilościowo, przewyższają wszystko, co można spotkać gdziekolwiek na świecie”, pisał w 1932 r. Roman Dmowski (wbrew pozorom ojciec polskiej endecji dobrze znał ten temat). Być może dziś jest tak samo. Jednak dzięki konsekwentnemu promowaniu prezerwatyw Niemcy nie należą już do krajów, w których choroby przenoszone drogą płciową są poważnym problemem.
Prof. Izdebski prowadzi od wielu lat systematyczne badania dotyczące stosowania środków antykoncepcyjnych przez Polaków. Wynika z nich, że w grupie katolików deklarujących, że głęboko wierzą i systematycznie praktykują, ze środków antykoncepcyjnych korzysta tylko 47% badanych (oni też najrzadziej stosują prezerwatywy). Wśród niewierzących – już 70%.
Do gabinetu profesora przychodzą kobiety i mężczyźni, przeżywający rozterki. Doskonale wiedzą, że prezerwatywa jest bezpiecznym i skutecznym środkiem antykoncepcyjnym, ale nie bardzo umieją pogodzić jej stosowanie z wyznawaną wiarą. – Ujawnia się to zwłaszcza w sytuacji, gdy ludzie ci wchodzą w relacje seksualne z innym partnerem niż stały. Niektórzy mówią, że nie chcą podwójnie grzeszyć. Odczuwają już poczucie winy, bo podejmują kontakty poza swoim związkiem, więc nie chcą jeszcze dokładać do tego prezerwatywy. Ludzie głębokiej wiary też ulegają namiętnościom i fascynacjom seksualnym – mówi prof. Izdebski.

Kwestia higieny

Niezależnie od intensywności praktyk religijnych prezerwatywa stopniowo staje się u nas niemal artykułem pierwszej potrzeby. Wielkość produkcji i „konsumpcji” prezerwatyw w Polsce jest trudna do dokładnego zbadania, bo to wyrób drobny, wytwarzany i w kraju, i powszechnie importowany, sprzedawany w tysiącach mniejszych i większych placówek handlowych, aptek, stacji benzynowych, automatów. Badająca rynki firma MEMRB szacuje, że po 2001 r. w Polsce sprzedaje się 100-110 mln sztuk prezerwatyw rocznie. A jeszcze na początku lat 90. zaledwie 10 mln rocznie. Skok wręcz gigantyczny! Poprawiła się też ich jakość i asortyment. Już nikt nie mówi, że spadają (choć to zawsze traktowano w kategorii żartu), a narzekania, że do ciąży doszło, dlatego że prezerwatywa pękła, uważane są za kiepski wykręt, mający przykryć naszą lekkomyślność (po prostu jej nie zastosowaliśmy). Pojawiły się prezerwatywy smakowe, kolorowe, pachnące, z wypustkami, o strukturze kropkowanej, żebrowanej, z wypustkami, „ekstracienkie” lub „ekstramocne”.
Najważniejsze, że ich stosowanie zaczyna wchodzić do dobrego tonu, jako wyraz dbałości o higienę (w tym przypadku higienę życia seksualnego), podobnie jak mycie rąk przed jedzeniem. Bardzo pozytywnym zjawiskiem jest to, że po prezerwatywę coraz częściej sięgają ludzie młodzi, utrzymujący – czy to nam się podoba, czy nie – częste i spontaniczne kontakty seksualne na dyskotekach, wycieczkach czy prywatkach. Dla ich zdrowia ta metoda zabezpieczania się jest szczególnie ważna. Oni – choć przecież często są wierzący i praktykujący – wyzwolili się już z rozmaitych pseudoreligijnych ograniczeń, zniechęcających do używania tego środka antykoncepcyjnego.
Prof. Izdebski zapytał w 2004 r. chłopców i dziewczęta z drugich klas szkół ponadgimnazjalnych (czyli ówczesnych 17-latków), którzy rozpoczęli już życie seksualne, z jakich metod antykoncepcji korzystają. Okazało się, że wśród polskich 17-latków najpopularniejsza jest właśnie prezerwatywa (stosowana przez 56,4% badanych), wyprzedzając stosunek przerywany (20,6%). To średnia dla obu płci. Charakterystyczne, że wśród zwolenników prezerwatywy przeważali chłopcy – 6 punktów procentowych przewagi nad dziewczętami – łamiąc w ten sposób stereotyp, że to mężczyźni mniej chętnie podchodzą do tego środka antykoncepcyjnego, bo przeszkadza im dyskomfort we współżyciu. Natomiast stosunek przerywany znacznie chętniej wybierały dziewczęta (27% wobec 15%).
Warto odnieść się do takich samych badań, jakie prof. Izdebski przeprowadził bardzo dawno temu, bo w 1988 r. Wtedy prezerwatywy stosowało tylko 6,2% młodych ludzi, a stosunek przerywany 23%. Jak widać, w 2004 r. stosunek przerywany wciąż trzymał się mocno, choć spadł na drugie miejsce, za to prezerwatywa poszybowała w górę. Postęp w dbaniu o zdrowie jest więc bardzo wyraźny. Jednak aż 16,4% dziewcząt i 12,7% chłopców odpowiada, że prezerwatywą zabezpieczają się bardzo rzadko lub nigdy. To niski wskaźnik – a przecież należy mieć na względzie, że każdy niezabezpieczony stosunek niesie ze sobą ryzyko zakażenia. – Z punktu widzenia profilaktyki HIV/AIDS oraz zagrożenia innymi infekcjami przenoszonymi drogą płciową istotne jest stosowanie prezerwatyw podczas stosunków, bo to jedyny środek antykoncepcyjny będący formą ochrony przed zakażeniem (wskaźnik skuteczności – ponad 90%). Polecam je z czystym sumieniem. Aby skutecznie zabezpieczyć się przed zakażeniem HIV, należy stosować tę metodę za każdym razem, kiedy dochodzi do współżycia – podkreśla prof. Izdebski.

Bezpieczeństwo przede wszystkim

O tym, że młodzież generalnie nie ma większych oporów – ani związanych z wiarą, ani o innym charakterze – przed sięganiem po prezerwatywy, jest przekonana Danuta L., która obserwuje to na przykładzie 24-letniego syna. Już od dawna, z dość dużą regularnością, raz czy dwa razy w tygodniu, przyprowadza on do swego pokoju w ich wspólnym domu kolejne nowe koleżanki, poznane dopiero co w klubie czy na koncercie. – Po tych nocach zostają zużyte prezerwatywy, które zbieram w trakcie sprzątania, czasem nawet malowniczo zwisające z kwiatków – śmieje się pani Danuta, podkreślając, że oboje z mężem wolą, by syn współżył z dziewczętami w dobrych warunkach, pod ich dachem. A jako psycholog jest spokojna, jeśli po nocy syna z dziewczyną znajduje prezerwatywy, bo to oznacza, że seks młodych ludzi był bezpieczny.
Wśród starszych z tym bezpieczeństwem jest gorzej. Zygmunt Z., będący przedstawicielem jednej z dużych sieci sprzedaży bezpośredniej i mający dzięki temu okazję do bardzo częstych kontaktów z kobietami (choć może nie tak częstych jak pewien znany aktor, mówiący żartem, że sto pań w jedną czy w drugą stronę to żadna różnica), podkreśla, iż właśnie minęło 30 lat, od kiedy rozpoczął życie seksualne: – I jeszcze nigdy żadna z moich partnerek, niezależnie od tego, czy była mężatką, czy stanu wolnego, nie wyraziła cienia sugestii, że może warto byłoby się zabezpieczyć. A przecież konsekwencje współżycia bez zabezpieczenia są poważniejsze dla kobiet niż dla mężczyzn. Ja też więc o tym nie wspominałem. Być może polskie panie uważają, że poruszenie tej kwestii byłoby niedelikatnością i wyrazem braku zaufania wobec mężczyzny.
Zapewne z podobnych powodów nie domagały się stosowania prezerwatywy młode Polki, które tak chętnie współżyły z nieżyjącym już Simonem Moleke. Przed ciążą chroniły się dzięki pigułkom antykoncepcyjnym i środkom typu „dzień po”, ale kilka nie zdołało uniknąć zakażenia wirusem HIV.

Panie są za liberalne

Wśród mężczyzn homoseksualnych, dla których prezerwatywa jest oczywiście jedynym środkiem zabezpieczającym, w kontaktach z partnerem określanym jako stały korzystało z niej 29% osób uprawiających seks analny i 10% uprawiających seks oralny.
Niekorzystnym zjawiskiem jest natomiast to, że stosowanie prezerwatyw nie stało się jeszcze regułą wśród niepełnoletnich polskich prostytutek. Badana próba nie jest do końca reprezentatywna, zapytano jedynie 120 osób poniżej 18. roku życia trudniących się prostytucją (90% z nich to dziewczęta). Badanie dość dobrze pokazuje jednak, jakie podejście do stosowania prezerwatyw ma młoda generacja prostytutek. Okazuje się, że tylko 39 z nich zawsze zabezpiecza się w ten sposób podczas płatnych kontaktów seksualnych. Na pytanie o powody stosowania bądź niestosowania prezerwatyw odpowiedziało 91 dziewcząt poniżej 18. roku życia zawodowo świadczących usługi seksualne oraz 12 chłopców. Z tego 103-osobowego grona 12 dziewcząt i trzech chłopców zadeklarowało, że nigdy nie używają prezerwatyw podczas płatnych stosunków płciowych. Dlaczego tego nie robią? Najczęściej dlatego, że klient nie wyraża ochoty (31%), prezerwatyw nie było pod ręką (30%), a i sami młodzi ludzie twierdzą, że nie lubią ich używać (22%). Bardzo ważnym czynnikiem jest też to, że za seks bez prezerwatywy uzyskiwali wyższe wynagrodzenie (21%).
Niechęć do używania środków antykoncepcyjnych rośnie w Polsce z wiekiem, proporcjonalnie do spadku obaw przed niepożądaną ciążą (zakażeń generalnie mało się boimy). W grupie osób od 18. do 24. roku życia w ciągu ostatnich 12 miesięcy (badanie z 2005 r.) stosowało je 64% badanych, w grupie od 40 do 49 lat tylko 42%. Najczęściej (średnio 45%) stosowana jest właśnie prezerwatywa. Również wśród dorosłych powyżej 18. roku życia (nie tylko u młodzieży) sugestia użycia prezerwatywy częściej wychodzi od mężczyzn (47%) niż od kobiet (43%).
W stałych kontaktach raczej rzadko używamy prezerwatywy – stosuje ją 43% partnerów. Część mężczyzn i kobiet nie akceptuje prezerwatywy, uważając, że zmniejsza ona skalę odczuć płynących ze współżycia, utrudnia (zwłaszcza panom) osiągnięcie finału, stawia barierę pomiędzy partnerami, uniemożliwia ich zupełne połączenie.
Podczas ostatniego kontaktu ze stałym partnerem prezerwatywę zastosowała dokładnie jedna czwarta badanych. Tylko minimalnie częściej korzystamy z niej podczas skoków w bok. Odsetek osób, które użyły prezerwatywy podczas ostatniego kontaktu seksualnego z kimś innym niż stały partner, wyniósł 26%. Był on natomiast zdecydowanie wyższy wśród mężczyzn (31,4%) niż wśród kobiet (20,6%). Polskie panie tradycyjnie raczej nie wyrażają chęci, by ich partner – niezależnie od tego, czy regularny, czy przygodny – stosował prezerwatywę. Nieregularne kontakty seksualne znacznie bardziej motywują mężczyzn do stosowania tej formy zabezpieczenia.
Oczywiście byłoby najlepiej, gdyby nie dochodziło do skoków w bok i okazjonalnych kontaktów seksualnych. Ponieważ jednak zawsze do nich dochodziło, dochodzi i dochodzić będzie, a prezerwatywy są najłatwiej dostępnym środkiem antykoncepcyjnym w Polsce, to trzeba z nich jak najczęściej korzystać. W trosce o zdrowie swoje i innych.

Wydanie: 2010, 48/2010

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy