Już za 30 lat automaty mogą przejąć większość miejsc pracy Wiek XXI stanie się stuleciem robotów. Już za 30 lat inteligentne automaty zajmą 70% wszystkich miejsc pracy. Mechaniczni kierowcy, listonosze, kelnerzy, ekspedienci, pielęgniarki zastąpią ludzi. Już tylko w najekskluzywniejszym klubie drinka przygotuje barman z krwi i kości. Roboty doprowadzą do prawdziwej rewolucji technologicznej i społecznej o nieprzewidywalnych konsekwencjach. Takie wizje kreśli brytyjski przedsiębiorca, futurolog i gwiazdor telewizyjny Ben Way w książce „Jobocalypse: The End of Human Jobs and How Robots Will Replace Them” („Pracokalipsa: Koniec ludzkich zawodów i jak zastąpią je roboty”). W Stanach Zjednoczonych stała się ona bestsellerem. Urodzony w 1980 r. Ben Way już w wieku 19 lat zgromadził majątek oceniany na 25 mln funtów. Szybko wszystko stracił, ale znów zaczął piąć się w górę. Obecnie mieszka w San Francisco i ma udziały w wielu przedsiębiorstwach (założył m.in. Viapost, internetową firmę pocztową). Zapewne niektóre przewidywania Bena Waya okażą się zbyt śmiałe, ale także inni eksperci zwracają uwagę, że proces robotyzacji przebiega niezwykle burzliwie. Jak podkreśla Dave Evans, główny futurolog potężnego koncernu nowych technologii Cisco, liczba robotów wykorzystywanych w sektorze konsumpcyjnym podwaja się mniej więcej co dziewięć miesięcy, a liczba automatów firmowych i przemysłowych co 12-18 miesięcy. Oznacza to, że w 2030 r. będzie więcej robotów niż ludzi. Bez wątpienia maszyny przejmą miliony miejsc pracy. Przykłady dynamicznej robotyzacji można dostrzec w wielu krajach świata. Cześć, ziemska istoto W chińskim mieście Harbin z powodzeniem działa Restauracja Robotów, w której pracuje 20 automatów. Niektóre gotują pierożki i makarony, inne podają posiłki, jeszcze inne zabawiają gości. W menu można znaleźć ponad 30 dań. Gdy klient wchodzi, mechaniczny kelner unosi w pozdrowieniu ramię i mówi: „Cześć, ziemska istoto. Witaj w Restauracji Robotów”. Automaty mogą przyjmować dziesięć różnych „wyrazów twarzy”. Pracują po pięć godzin, dwie godziny trwa ładowanie ich akumulatorów. Pracę maszyn kontroluje ludzki personel z komputerowej sali operacyjnej. Ten osobliwy lokal zyskał już międzynarodową sławę. Jak informuje główny inżynier Liu Haszeng, w niezwykłą restaurację zainwestowano 5 mln juanów, a koszt jednego robota wynosi od 200 do 300 tys. juanów (jeden juan to ok. 0,51 zł). Od 2010 r. w innym chińskim mieście, Jinan, można odwiedzać restaurację, w której gości obsługuje 10 robotów przypominających automaty z filmów „Gwiezdne Wojny”. 360 hamburgerów na godzinę Amerykańska firma Monumentum z San Francisco skonstruowała automat, który w ciągu godziny potrafi przygotować 360 hamburgerów. Konstruktorzy zapewniają, że ich maszyna zaspokoi wymagania każdego klienta, jest także „wytrwalsza i higieniczniejsza niż kucharze ludzie”. Dyrektorzy Monumentum mają zamiar otworzyć własną restaurację oraz sprzedawać swój automat sieciom lokali oferujących hamburgery. Nie ukrywają, że jeśli „zatrudniony” zostanie ich robot, kucharze staną się zbędni. Także farmer będzie w przyszłości siedział w komputerowej centrali gospodarstwa, zdalnie sterując robotami. „Automatyzacja zostanie wprowadzona w wielkim zakresie, od kombajnów aż po ciągniki. Automatyczne samoloty będą strzec owiec na pastwiskach i przeganiać bydło. W związku z automatycznymi rzeźniami pojawi się interesująca kwestia moralna. Czy jeśli powierzymy zabijanie zwierząt robotom, będziemy czuli się z tym dobrze?”, zastanawia się Ben Way na łamach brytyjskiego dziennika „Daily Mail”. Automaty potrafią już zbierać winogrona. We Francji przechodzi testy wysoki na 50 cm mobilny robot Wall-Ye, wyposażony w sześć kamer i automatyczne ramiona operujące różnymi narzędziami. Wall-Ye potrafi nawet rozpoznawać rodzaje szczepów winnych, a konstruktorzy zainstalowali w nim także zabezpieczenia przed kradzieżą. Czy za 30 lat profesja kierowcy, przynajmniej zawodowego, przejdzie do historii? Wiele na to wskazuje. Auta skonstruowane przez inżynierów ze znanego przede wszystkim z wyszukiwarki internetowej koncernu Google, oparte na modelach Lexus RX450h i Toyota Prius, wyposażone są w kamerę i liczne sensory. Konstruktorzy zapewniają, że te pojazdy gromadzą jeden gigabajt danych na sekundę. Dane te określają położenie innych samochodów, rowerów, pieszych, znaków i sygnalizacji drogowej, warunków pogodowych itp. Departament
Tagi:
Krzysztof Kęciek









