Neandertalczycy na granicy

Neandertalczycy na granicy

Porażka prezydencka Trzaskowskiego, chociaż nie­wielka, ma bardzo poważne konsekwencje. Nie przypadkiem w sondażach Platforma i koalicja dra­matycznie tracą. Miliony wyborców, by zmniejszyć ból przegranej, odsuwają się od polityki i idą na emigrację wewnętrzną. Wielu moich znajomych pakuje się i tam właśnie zmierza. Rozumiem mechanizm, sam z coraz większą niechęcią śledzę wydarzenia polityczne. Ale to samobójcza taktyka, realizowanie marzeń PiS i Konfede­racji: niech liberałowie sobie żyją, jesteśmy litościwi, nie mamy intencji was likwidować ani wychować, na ogół jesteście niereformowalni, żyjcie sobie, ale z boku, na tej emigracji, i nam nie przeszkadzajcie. A my już po swoje­mu przerobimy duszę tego kraju.

Nie ma jednak takiej emigracji wewnętrznej, na której będzie można dobrze i wygodnie żyć. Ci, którzy pamię­tają PRL, wiedzą, że polityka sączyła się nawet przez za­mknięte drzwi, pukała złowrogo do okien. Jedyną radą jest więc emigracja zewnętrzna – to polecam emigrantom wewnętrznym – jeśli nie opuszczą kraju, zostaną ukarani. Lecz my, którzy chcemy czynnie przeciwstawiać się złu, bez was już na pewno przegramy.

Wstawiłem te słowa na Facebooka i przeraziły mnie komentarze. Cytuję jeden z wielu, bardziej umiarkowany: „Problem w tym, że rozjechaliśmy się mentalnie z wybranymi przez siebie wła­dzami, nie zrealizowali podstawowych haseł wyborczych, odbudowy wymiaru sprawiedliwości, praw kobiet, stworzenia praw LGBT, a też skręcili w pra­wo, choćby likwidując prawo do azylu na polsko-biało­ruskiej granicy, a teraz »poprawiając« po Bąkiewiczu na granicy z Niemcami. Nie o taką Polskę walczyliśmy. Zo­staliśmy osieroceni przez ludzi, którym daliśmy władzę. Stracili nasze zaufanie”.

Po internecie krążą dziesiątki tysięcy takich wpisów. Te­raz dołożył się do tego Szymon Hołownia i już powszech­ne jest poczucie, że rośnie u nas bałagan i wszystko idzie w rozsypkę. Hołownia, dobry mówca i narcyz, stanowi przykład, że władza to nałóg, który czasami ogłupia. Co za pomysł ładować się ciemną nocą do mieszkania Bie­lana, gdzie przybył Kaczyński, i potajemnie konspirować z gangsterami. I jeszcze wpaść. Widowiskowy przypadek politycznego samobójstwa.

Rozczarowanie i agresja to prawdopodobnie kolejne stadium przeżywania żałoby. Defetyzm szerzy się jak wysoce zaraźliwa choroba. Jeśli tego nie zablokujemy, mamy gwarancję klęski. Konieczne jest potężne szarp­nięcie pojazdu, który utkwił

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2025, 29/2025

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun