Nie tak miało być

Nie tak miało być

Za analfabetyzm polityczny wcześniej czy później trzeba będzie zapłacić cywilizacyjną zapaścią Transformacja ustrojowa budziła w Polsce wielkie nadzieje. Wzorem dla nas były kraje Europy Zachodniej, w których wolny rynek i demokracja liberalna wydawały się szczytowym osiągnięciem ludzkości, zapewniającym dobrobyt i ład społeczny. Rynek w Polsce szybko stawał się coraz bardziej atrakcyjny. Siermiężne czasy kolejek, kartek żywnościowych i talonów zacierały się w pamięci. Jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać wielkie centra handlowe, oferujące w sklepach produkty światowych marek i zachęcające do spędzania czasu w licznych restauracjach, kinach lub kręgielniach. Pojawiły się nieznane dotąd możliwości wypoczynku i rekreacji. Zamiast ubogich w atrakcje placów zabaw – urzekające ich bogactwem figloraje dla dzieci. Zamiast zwykłych pływalni miejskich i parków dla spacerowiczów – aquaparki, parki tematyczne na wzór Disneylandu, parki linowe, ścianki wspinaczkowe, tereny do gry w paintball, siłownie itp. Nic dziwnego, że szansa na zaspokojenie potrzeb dotychczas tłumionych lub zupełnie nieznanych urzekła polskich konsumentów. Z entuzjazmem rzucili się w wir kampanii marketingowych i promocji – każdy nowo otwierany dyskont był oblegany przez klientów zachęconych sugestywną reklamą. Tak rodził się i umacniał w Polsce konsumpcjonizm, nurt kreowany przez biznes za pomocą reklamy i środków masowego przekazu, widzący w pożądaniu i posiadaniu dóbr materialnych sposób na udane życie. Firmy walczyły o klienta za pomocą coraz bardziej wyszukanych i agresywnych działań promocyjnych. Działania te, natrętne i powszechne, kształtowały potrzeby, aspiracje i styl życia. Przyczynił się do tego także rozwój środków masowego przekazu, a zwłaszcza telewizji i internetu. W dzisiejszym świecie przeważająca część wiedzy ludzi o rzeczywistości społecznej i ekonomicznej pochodzi nie z bezpośredniej obserwacji i doświadczenia, ale z mediów. Ci, którzy często oglądają telewizję, wytwarzają sobie różne przekonania na temat świata, zgodne nie tyle z rzeczywistością, ile z jej telewizyjnym obrazem. Zauroczeni potęgą marketingu W przeciwieństwie do krajów zachodnich, w których społeczeństwa stopniowo dojrzewały do kultury wolnego rynku i demokracji liberalnej, w Polsce zmiana ustrojowa nastąpiła gwałtownie i w zupełnie innym kontekście kulturowym. W odniesieniu do marketingowego oblicza kapitalizmu zabrakło nam dystansu i umiejętności krytycznej oceny. Stąd tendencja do całkowitego nim zauroczenia, co oznacza podatność na rozmaite uproszczenia i mity. Działania stosowane we współczesnym marketingu szybko przeniosły się na grunt polityki. Widać tutaj silny wpływ adeptów psychologii stosowanej zajmujących się kształtowaniem wizerunku publicznego osób aspirujących do pełnienia ważnych funkcji. Ich rola wzrasta niepomiernie w kampaniach wyborczych, w których rozmaici spin doktorzy pracują usilnie nad wrażeniem, które w odbiorze społecznym ma wywołać kandydat odpowiednio ubrany, odpowiednio gestykulujący i mówiący w sposób uwodzący słuchaczy. Wyborcom trzeba umieć sprzedać atrakcyjną dla nich legendę. Wizerunkowe szaleństwo polityków w kampaniach wyborczych, poszukiwanie emocjonalnych narracji i tworzenie mitów, aby przekonać i uwieść wyborców, do złudzenia przypomina współczesną propagandę rynkową, a zarazem ośmiesza, a przez to niszczy, demokrację, nadając jej wymiar ludyczny i infantylny. Wiece i spotkania z wyborcami mają najczęściej charakter festynu, na którym jest kolorowo, głośno i wesoło. Można tam coś zjeść, posłuchać muzyki, a także nośnych haseł, które wywołują zaplanowany entuzjazm, nie psując przy tym zabawy swoją treścią, która zmuszałaby do głębszych refleksji. Zarówno we współczesnym biznesie, jak i w polityce usiłuje się nadawać znaczenie detalom i sprawom marginalnym, a nie zasadniczym. Upowszechniają taką postawę spece od reklamy, marketingu i public relations, rozmaici trenerzy osobiści, wizażyści i spin doktorzy. Są to specjaliści od stwarzania wrażeń. Tysiące ludzi pracują dzisiaj nad rozwojem fałszywych potrzeb i fałszywej świadomości. Dzięki temu bowiem łatwiej można pozyskać zarówno klientów, jak i elektorat. Charakterystyczne dla działań propagandowych jest dążenie do uproszczeń i powierzchowności. Przekaz informacyjny kieruje się na wywoływanie emocji, a nie odwoływanie do rozumu. Informacja musi być krótka, jednoznaczna, pozbawiona wątpliwości, musi uruchamiać określone potrzeby lub resentymenty. Opinię publiczną dobrze jest epatować skandalami i aferami. Afera goni zatem aferę, bo w czasach powierzchowności nikt nie ma ochoty zbyt długo zajmować się poszczególnymi sprawami, wnikać w motywy i okoliczności. Ludzie lubią sensacje, ale szybko się nudzą. Dlatego trzeba

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2019, 2019

Kategorie: Opinie