Niebezpieczeństwa wiktorii nad Rosją

Niebezpieczeństwa wiktorii nad Rosją

Pojawia się bardzo niebezpieczna iluzja, że słabo walczący w Ukrainie rosyjski żołnierz będzie tak samo nieudolnie bił się o własną ojczyznę Zanim przystąpię do analizy obecnej sytuacji międzynarodowej, do analizy polityki w skali makro, chcę poczynić zasadnicze zastrzeżenie. Uważam rosyjską inwazję na Ukrainę za nielegalną z punktu widzenia prawa międzynarodowego, niemoralną, a przy tym stojącą w sprzeczności z roztropnością polityczną. Robię to zastrzeżenie, bo w dalszych rozważaniach zmuszony jestem zasadniczo pomijać moralne aspekty wojny, śmierć i zniszczenie, które ona niesie. Pomijać fakt, odnotowany przez największego historyka starożytności, Tukidydesa, że „wojna jest nauczycielką perwersji”. Ładunek emocjonalny zaburza jasność myślenia, które musi pozostać trzeźwe, jeśli ma mieć moc objaśniającą. Niektórym czytelnikom może to się wydać niestosowne. Nic na to nie poradzę, że – jak to ujął John Mearsheimer – „polityka międzynarodowa to paskudny biznes”. * Rosja przegrała wojnę z Ukrainą. Ściślej, przegrała ją ze Stanami Zjednoczonymi oraz ich sojusznikami z NATO walczącymi rękami Ukraińców. Taki jest stan rzeczy niezależnie od tego, jak zmagania wojenne ułożą się na wschodzie i południu Ukrainy. Patrząc z globalnej perspektywy politycznej, w której zasadniczą rolę odgrywa antagonizm amerykańsko-chiński, porażka władcy Kremla jest porażająca. Postanowił on uczynić z Rosji regionalnego hegemona oraz kluczowego i równorzędnego sojusznika Chin w rozprawie z USA, lecz doprowadził do zwasalizowania Rosji wobec Chin. Nie jestem pewien, czy zachodnia opinia publiczna dostatecznie jasno dostrzega następujący związek przyczynowo-skutkowy: odwrócenie się od rosyjskich surowców energetycznych przez Europę, co jest w zasadzie przesądzone, zmusza Moskwę do skierowania tychże surowców do Chin. Skutek będzie taki, że Państwo Środka, stale dotychczas cierpiące na niedobór węglowodorów, będzie w znaczącym stopniu dyktowało ceny tych surowców na świecie. Ponadto nie ulega wątpliwości, że partnerstwo chińsko-rosyjskie funkcjonować będzie pod dyktando Pekinu. Rosja nie będzie miała wiele do powiedzenia. Pokazuje to skalę porażki prezydenta Rosji w tej wojnie. Zamiast Rosji jako wspomnianego wyżej regionalnego hegemona, a taki status przysługiwałby jej, gdyby podporządkowała sobie Ukrainę, uzyskał Rosję jako wasala Chin. Nie zastosował się do wciąż obowiązującej, podstawowej zasady bezpieczeństwa we współczesnym świecie, która brzmi: nie drażnić Ameryki. Szczególnie gdy nie jest się na to gotowym. Nawet Chiny ciągle czekają, zbroją się i przyczajone rosną w siłę, zdając sobie sprawę, że jest dla nich za wcześnie na przystąpienie do generalnej rozprawy ze Stanami Zjednoczonymi. Nie miejsce teraz i nie czas na rozważanie, dlaczego Putin zrobił tak nierozważny krok. Powiem tylko w dwóch słowach, że jedynym przychodzącym mi do głowy wyjaśnieniem jego działań, co nie znaczy usprawiedliwieniem, jest to, że w jego perspektywie nie miał innego wyjścia. Czas działał przeciwko niemu. Nie godząc się na ścisły sojusz wojskowy i gospodarczy Ukrainy z Zachodem, nie mógł dalej spokojnie przypatrywać się zbrojeniu i trenowaniu ukraińskiej armii przez USA. Zgromadził 150 tys. żołnierzy na granicy z Ukrainą. Należy przy tym podkreślić, że zawiodły kroki dyplomatyczne, podejmowane w celu zapobieżenia wojnie. Prezydent Zełenski konsultował się przed rosyjską inwazją z partnerami zachodnimi w sprawie przyjęcia Ukrainy do NATO w ciągu najbliższych pięciu lat. Otrzymał odpowiedź odmowną. Wydaje się, że naturalną reakcją w sytuacji zgromadzenia 150-tysięcznej rosyjskiej armii na granicy byłoby ogłoszenie przez prezydenta Ukrainy dążenia jego państwa do osiągnięcia statusu neutralności. Na przeszkodzie stanęła mu opozycja wewnętrzna. Z projektem neutralności Ukrainy mógł wystąpić tylko Zachód, ściślej Stany Zjednoczone, ale nie były tym zainteresowane. Ponownie chcę, by jasno zabrzmiało: nie usprawiedliwiam inwazji Rosji na Ukrainę, ale gwoli ścisłości trzeba sobie uświadomić, że Zachód i sami Ukraińcy mieli dyplomatyczne szanse zapobieżenia tej wojnie. Ekspert z Quincy Institute for Responsible Statecraft, Anatol Lieven, miał odwagę powiedzieć o tym w wywiadzie udzielonym Jonowi Wienerowi. Zachód i Ukraińcy z szans tych nie skorzystali. Wydaje się, że nie skorzystali po części dlatego, że wybuch wojny rosyjsko-ukraińskiej i jej trwanie jest elementem zmagań o utrzymanie amerykańskiej supremacji w świecie. Zachowanie jej będzie pewniejsze, jeśli siły Moskwy (sojusznika Pekinu) zostaną wyraźnie nadwątlone. Jednocześnie trudno odwracać wzrok od prawdy, że walka o utrzymanie supremacji USA w świecie odbywa się kosztem życia ukraińskich dzieci, kobiet oraz, co oczywiste, ukraińskich żołnierzy. Trudno się dopatrzyć

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 21/2022

Kategorie: Opinie