Niemen i Rodowicz sprzedani za grosze

Niemen i Rodowicz sprzedani za grosze

Koncern Warner Music zrobił kapitalny interes, kupując za 8 mln zł Polskie Nagrania. Ministerstwo Kultury biernie się przyglądało

Z działalności wydawniczej skarb państwa wycofał się dawno temu. Wiedzę Powszechną i Wydawnictwa Naukowo-Techniczne zlikwidowano. Bellona została sprywatyzowana, a Państwowy Instytut Wydawniczy od kilku lat pozostaje w likwidacji. Teraz w prywatnych rękach znalazły się Polskie Nagrania „Muza”. Legendarną wytwórnię wraz z prawami producenckimi do 40 tys. utworów kupił Warner Music Poland. Cena? Nieco ponad 8 mln zł.

Co z prawami autorskimi

Założona w 1945 r. pod nazwą Polskie Zakłady Fonograficzne wytwórnia do lat 80. była prawdziwym potentatem na polskim rynku muzycznym. Przez 35 lat miała wyłączność na wydawanie płyt. Dzięki temu w jej zasobach znajdują się przeboje Czesława Niemena, Marka Grechuty, Maryli Rodowicz, SBB i Czerwonych Gitar. Logo z kogutem sygnowano płyty Urbaniaka, Stańki, Komedy, Trzaskowskiego i Kurylewicza tworzące uznaną na świecie markę „Polish Jazz”. Wydawano też dzieła Rubinsteina, Lutosławskiego, Pendereckiego oraz kronikę konkursów chopinowskich. Zbiory Polskich Nagrań obejmują również zarejestrowane utwory i sesje, które nigdy nie doczekały się wydania płytowego. To mogą być perełki.

Poważne kłopoty muzycznemu gigantowi sprawiła zmiana ustrojowa. Próbę jego likwidacji podjęto już w 1992 r. Sprzedano studio nagraniowe i tłocznię, a zatrudnienie ograniczono do 11 pracowników. Dzięki protestowi twórców Polskie Nagrania przetrwały i skupiły się na wznawianiu albumów z zasobów wydawnictwa.

Działalność tę skomplikowały dwa lata później zapisy Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, która gwarantowała artystom otrzymywanie odpowiednich wynagrodzeń za sprzedane utwory. Wedle ustawy, Polskie Nagrania nadal mogły wydawać płyty gwiazd polskiej estrady, o ile zapłaciły wykonawcom.

Tu jednak pojawiał się problem. Za PRL twórcy pod przymusem Ministerstwa Kultury i Sztuki w zamian za jednorazową opłatę zrzekali się na zawsze praw do swoich utworów. Wraz z nastaniem III RP i ustawy o prawach autorskich zaczęli jednak domagać się tantiem za wznowione płyty. Sprawy trafiały do sądów, a te orzekały różnie. To skłaniało obie strony do negocjacji. – Najczęściej udawało się dogadać. Doszliśmy do porozumienia m.in. z Jerzym Połomskim, Ireną Santor czy wdową po Czesławie Niemenie. Płaciliśmy od 5 do 30 tys. zł za tytuł albo cały katalog – mówił „Newsweekowi” Mieczysław Kominek, prezes Polskich Nagrań w latach 2009-2013.

Wytwórnia złapała drugi oddech. Melomani cenili jakość wydawanych przez nią zremasterowanych płyt kompaktowych z dawnymi szlagierami. Niestety, Polskim Nagraniom nie udało się dogadać ze spadkobiercami Anny German. Mąż i syn piosenkarki, Zbigniew Tucholski i Zbigniew Tucholski junior, wnieśli sprawę do sądu. – Domagali się 13 tys. zł. Byliśmy skłonni zapłacić nawet ok. 30 tys. zł. Być może wtedy poczuli, że należy im się jeszcze więcej – wspomina Kominek.

Strony: 1 2

Wydanie: 08/2015, 2015

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Krupeczka
    Krupeczka 14 lutego, 2021, 13:48

    Jest rok 2021 Kiedy spłacicie dług zasądzony na rzecz Zbigniewa Tucholskiego, spadkobiercy po Annie German? WSTYD – DOKĄD BĘDZIECIE ZWLEKAĆ. Liczycie na śmierć?

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy