Niemieckie pole minowe

Niemieckie pole minowe

German Defence Minister Ursula von der Leyen (2nd R) tours a German Patriot missile defence system in Kahramanmaras, southern Turkey, on March 25, 2014. Von der Leyen visited German troops operating Patriot anti-missile defence installations, as part of a NATO-led initiative near the Turko-Syrian border. AFP PHOTO / JOHN MACDOUGALL / AFP PHOTO / JOHN MACDOUGALL

Przygotowywanie zamachu, molestowanie, dręczenie młodych żołnierzy – Bundeswehrą wstrząsa seria skandali Korespondencja z Berlina Co roku na wniosek klubu parlamentarnego Die Linke niemieckie ministerstwo obrony sporządza listę karygodnych zdarzeń w szeregach Bundeswehry. Zajściami z ostatnich lat można by wypełnić opasłe tomiszcze, najnowszy spis, podsumowujący incydenty z 2016 r., został opublikowany kilka tygodni temu. „Jeden z młodych aspirantów umieścił w serwisie społecznościowym swoje zdjęcie z karabinem, a pod nim widniał podpis: »Najszybszy sposób odrzucenia wniosku o azyl«”. Inny niemiecki żołnierz umieścił w internecie fotografię czarnoskórego chłopca z podpisem: „To jest Shehu z Afryki, który codziennie chodzi dwie godziny pieszo do szkoły. Proszę wpłacić pięć euro na powyższy numer konta, organizujemy zbiórkę na zakup bicza, aby pomóc leniwemu Murzynkowi odbyć tę drogę w osiem minut”. Obaj żołnierze zostali wyrzuceni z wojska i musieli zapłacić wysoką karę. Podobne przypadki, wyraźnie wskazujące na neonazistowskie nastroje w Bundeswehrze, pojawiają się co roku, choć z rzadka trafiają do obiegu medialnego. Do kwietnia 2017 r. Winny miał być imigrant Dotąd traktowano tego rodzaju incydenty jako przypadki odosobnione, a na medialne doniesienia Ursula von der Leyen odpowiadała mniej lub bardziej stanowczym odrzucaniem oskarżeń. Wszelkie zarzuty, jakoby przymykała oko na to, co robią pewne grupy w Bundeswehrze, dotąd jej nie zaszkodziły. Jednak w raporcie MON z tego roku, który ukaże się dopiero wiosną 2018 r., wymienione zostanie zdarzenie mogące położyć kres ambicjom ekonomistki z Dolnej Saksonii. Mowa o poruczniku z niemiecko-francuskiej brygady w Alzacji, zatrzymanym w lutym pod zarzutem podawania się za uchodźcę i przygotowywania zamachu terrorystycznego. W grudniu 2016 r. 28-letni oficer Franco A. otrzymał w Federalnym Urzędzie ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) prawo pobytu i pobierał zasiłki dla imigrantów, twierdząc, że jest francuskojęzycznym Syryjczykiem z wioski pod Aleppo. Zakwaterował się nawet w obozie, choć rzadko tam bywał. Znalezione u niego dowody wskazują, że planował zamach w taki sposób, aby niemiecka policja obarczyła odpowiedzialnością islamskiego imigranta. Media wkrótce doniosły, że przełożeni już od trzech lat wiedzieli o jego skrajnych poglądach, ale nie reagowali. Po ujawnieniu sprawy zawieszono w czynnościach służbowych dwóch oficerów, a kilka dni później niemieccy czytelnicy dowiedzieli się o całej serii skandali w Bundeswehrze, przy czym nie chodzi tu wyłącznie o wykroczenia neonazistów. Już w styczniu 2017 r. lokalna prasa informowała o wydarzeniach w badeńskim Pfullendorfie, gdzie młodsi żołnierze byli dręczeni przez starszych szeregowych. W marcu świat dowiedział się, że w jednostce strzelców górskich w bawarskim Bad Reichenhall żołnierze molestowali młode aspirantki. To tylko najgłośniejsze przypadki. Lista skandali w Bundeswehrze kompletna będzie dopiero w przyszłości, bo te zajścia są haniebnie słabo zbadane. Ale już w związku z historią Franca A. wyszły na jaw sprawy, których wyliczenie zajęłoby bite dwie strony drobnego druku. Tymczasem minister von der Leyen swoją reakcją dolała oliwy do ognia. Trudno powiedzieć, czy wiceszefowa CDU posłuchała jakichś doradców, czy była pewna, że znów się wykręci. W każdym razie ponownie próbowała zrzucić winę na innych, tak jakby nie miała ze wspomnianymi skandalami nic wspólnego. Nawyk lekceważenia Ursula von der Leyen zabrnęła w sprzeczne wyjaśnienia, oskarżając wręcz całą Bundeswehrę. Mówiła o osłabionym przywództwie, kryzysie tożsamości oraz źle rozumianym poczuciu koleżeństwa. Ta bezrefleksyjna polemika wprawiła w osłupienie nie tylko niemieckich generałów, lecz także koalicjanta. – Bundeswehra ma wiele problemów, ale kiedy pani von der Leyen twierdzi, że zauważa w armii kryzys przywództwa, powinna też przyznać, że dowodzenie zaczyna się na samej górze – stwierdził pełnomocnik niemieckiego rządu ds. obronności, Hans-Peter Bartels z SPD, w wywiadzie dla radia Bayern 2. – Minister nie może udawać, że stoi obok, chociaż może ma rację i już dawno straciła kontakt ze swoim resortem i całym wojskiem. Zachowanie Ursuli von der Leyen jest charakterystyczne. Kto zada sobie trud prześledzenia jej kariery, nie może mieć wątpliwości, że 58-letnia liderka chadeków wyznaczyła sobie cel najwyższy. Aby go osiągnąć, wyrobiła sobie nawyk lekceważenia i gniewnego odrzucania wszelkiej krytyki, chcąc uchronić swoją reputację przed uszczerbkiem. Nie zaszkodziły jej nawet insynuacje,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 23/2017

Kategorie: Świat