Niepodległość w zamrażarce

Niepodległość w zamrażarce

Scotland's First Minister Nicola Sturgeon attends the weekly First Minister's Questions at the Scottish Parliament in Edinburgh on February 23, 2023. (Photo by Andy Buchanan / AFP)

Odejście Nicoli Sturgeon tylko zaogni spór pomiędzy Szkocją a Londynem Na konferencję prasową w swojej edynburskiej rezydencji weszła spóźniona kilkanaście minut, przepraszając zebranych tam dziennikarzy, że wezwała ich w środku ferii zimowych. Edukacja jest w Wielkiej Brytanii silnie zdecentralizowana (o czym więcej za chwilę), toteż kalendarze roku szkolnego są inne w poszczególnych częściach Królestwa. W ogóle podczas gdy na południu, w Londynie, dla reporterów i analityków był to raczej dzień jak co dzień, 15 lutego w Szkocji przejdzie do historii. Nicola Sturgeon, prawie od dekady premierka kraju, ubrana w czerwony garnitur ogłaszała rezygnację ze stanowiska. A wraz z tym spychała na dno politycznej szuflady marzenia o rychłym odłączeniu się Szkocji od reszty Wielkiej Brytanii. Doprowadzić sprawę do końca Z nią na czele zarówno same szkockie władze, jak i Szkocka Partia Narodowa (SNP) nabrały politycznego znaczenia. W przeciwieństwie do swojego poprzednika, Alexa Salmonda, który szeregi partii opuścił dwa lata temu, Sturgeon doskonale wiedziała, jak zaistnieć na krajowej, a momentami nawet międzynarodowej scenie politycznej. Salmond przeprowadził wprawdzie pierwsze w historii referendum niepodległościowe w 2014 r., ale je przegrał, a w codziennych zmaganiach uchodził raczej za mało kompetentnego negocjatora, który w konflikt z Westminsterem wdawał się wtedy, kiedy nie było trzeba, natomiast w sprawach dla Szkocji kluczowych był zdecydowanie zbyt uległy. Nicola Sturgeon przez siedem lat była jego zastępczynią, lecz drogi tej dwójki rozeszły się w 2021 r., przy okazji oskarżeń pod adresem Salmonda. Byłemu premierowi zarzucano kilkanaście przestępstw o charakterze seksualnym, z gwałtem na czele. Ostatecznie sąd oczyścił go z zarzutów, ale w opinii części komentatorów wiele z tych spraw nie zostało właściwie przeanalizowanych przez prokuraturę. Salmond miał pretensje do Sturgeon o zarządzanie kryzysem wizerunkowym związanym ze śledztwem i w gniewie opuścił szeregi SNP, zakładając Albę, nową partię proniepodległościową, która jednak na razie jest w Szkocji politycznym planktonem bez poważnej reprezentacji w legislaturze jakiegokolwiek szczebla. Sturgeon była na pewno znacznie bardziej aktywna publicznie i lepiej panowała nad przekazem wychodzącym z Bute House, jej biura w Edynburgu. Narracja wokół szkockiej polityki, którą wykreowała przez ostatnie lata, była wyrazista, chociaż mniej konfrontacyjna. Szkocja miała niebawem zaistnieć na mapie świata jako suwerenne państwo, aczkolwiek nie za wszelką cenę. Niepodległość pozostawała najważniejszym, wręcz egzystencjalnym celem SNP, lecz w codziennym zarządzaniu krajem nie mogła przykrywać ani anulować kwestii ważnych dla mieszkańców: edukacji, ochrony zdrowia, podatków czy handlu z resztą Europy. Jako premierka Sturgeon bardzo szybko zmieniła styl rządzenia. Pompatyczne przemowy Salmonda zastąpione zostały szczerymi rozmowami z dziennikarzami, w których na każdym kroku podkreślała, że jest polityczką, ale jednocześnie zwykłym człowiekiem, ze wszystkimi tego faktu wadami i zaletami. Nawiązała do tego nawet w czasie wspomnianej pożegnalnej konferencji prasowej, mówiąc, że odchodzi, bo jest po prostu zmęczona tą pracą. Niepodległość – dodała – jest ważniejsza niż jakakolwiek jednostkowa kariera polityczna, ona sama ma nadzieję, że ktokolwiek przejmie stery po niej, doprowadzi sprawę do końca. Ona nie chce już tego robić, ma dość polaryzacji, która redukuje polityków do roli marionetek reprezentujących swoje partie. Z tego względu – stwierdziła – nikt już w polityce nie dostrzega człowieka w człowieku, a inni ludzie reagowali na nią alergicznie nie z powodu jej własnych poglądów, ale przez etykietki do niej przyklejone. Ton autentyczności, zapoczątkowany po wyborach w 2015 r., utrzymała zatem do końca. Gorzej z polityczną skutecznością i wyczuciem, które w tamtych czasach były uważane za jej główne zalety, jednak przerodziły się w ogromny wizerunkowy balast. Od triumfu do komplikacji Osiem lat temu zaczęła od wyborczego triumfu. W wyborach parlamentarnych SNP zdobyła 56 z 59 szkockich mandatów, a jej najwięksi rywale, laburzyści, tradycyjnie w Szkocji bardzo silni, zeszli z 40 miejsc w Westminsterze do zaledwie jednego. Był to oczywiście tylko jeden z przejawów ogromnego ogólnokrajowego kryzysu, który przeżywała wtedy Partia Pracy, a SNP miała paliwo z ruchu niepodległościowego i referendum przeprowadzonego rok wcześniej, ale wciąż to wynik więcej niż nokautujący. Ten sukces szybko stał się dla samej Sturgeon… ogromnym problemem. Jak zauważają publicyści tygodnika „New Statesman” Chris Deerin i Andrew Marr, co z tego, że ona sama biła rekordy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2023, 2023

Kategorie: Świat