Zagrożeniem ze strony Rosji niektóre siły próbują uzasadnić rekordowy wzrost budżetu wojskowego USA Donald Trump ma opinię prezydenta nieprzewidywalnego zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej. Przykładem zmienności jego poglądów jest polityka wobec Rosji. Zapatrywania Trumpa na relacje z Rosją przeszły ewolucję od konieczności poprawy stosunków do postulatu ich ograniczenia, a nawet wrogości. Przyjrzyjmy się tej sinusoidzie. Sztab na celowniku wywiadu Kontakty biznesowe z Rosją Trump nawiązał jeszcze w 1988 r. W 2013 r. zorganizował w Moskwie konkurs na Miss Universe. Rosjanie współfinansowali niektóre inwestycje Trumpa, m.in. w Toronto oraz hotele na Manhattanie. Kiedy kandydował na prezydenta, nie było mu zręcznie przyznawać się do kontaktów gospodarczych z Rosją. Dlatego 26 lipca 2016 r. napisał na Twitterze: „Ogłaszam oficjalnie: nie prowadzę żadnych interesów w Rosji”. Zaprzeczył również, jakoby był „kandydatem Rosji” w wyborach prezydenckich. O stosunkach z Rosją wypowiadał się podczas kampanii w tonie wyważonym. „Zawsze uważałem – mówił – że Rosja i Stany Zjednoczone powinny być w stanie współpracować w zwalczaniu terroryzmu i przywróceniu światowego pokoju, nie wspominając o handlu i innych korzyściach wynikających ze wzajemnego szacunku”. Chwalił też Putina za „silne przywództwo”. Kiedy w czasie kampanii hakerzy włamali się na skrzynkę mejlową Komitetu Krajowego Partii Demokratycznej, Trump zaapelował o ujawnienie zawartości poczty: „Rosjo, jeśli mnie słuchasz, mam nadzieję, że jesteś w stanie znaleźć 30 tys. mejli, których brakuje”. Chodziło mu o wiadomości, które kompromitowały Hillary Clinton, jego rywalkę w wyborach prezydenckich. Ta zareagowała: „Nigdy dotąd nie mieliśmy kandydata głównej partii, który zachęcał Rosjan do włamywania się do naszych skrzynek”. Krytykowała związki z Rosją i rosyjskim biznesem zarówno Trumpa, jak i jego doradców oraz członków sztabu wyborczego. Chodziło m.in. o Paula Manaforta i Cartera Page’a, którzy ponoć otrzymywali pieniądze od prorosyjskiej Partii Regionów na Ukrainie. 17 października 2016 r. Trump zarzucił Hillary Clinton, że jest nadmiernie „twarda” w swoim języku wobec Rosji, ona zaś jemu, że jest „zbyt miękki”. W kampanii prezydenckiej świat jednoznacznie kibicował Hillary Clinton. Jedynie Rosja stwarzała wrażenie, że sympatyzuje z Donaldem Trumpem. Nie bez powodu – Trump sugerował, że może uznać rosyjskie roszczenia wobec Krymu i zrezygnować z sankcji wobec niej. „Mieszkańcy Krymu z tego, co słyszałem – powiedział w lipcu 2016 r. – wolą raczej być z Rosją niż tam, gdzie byli poprzednio. Ukraina jest w stanie chaosu”. Po objęciu prezydentury 20 stycznia 2017 r. stał się ostrożniejszy i mniej przyjazny w wypowiedziach na temat Rosji. Wynikało to m.in. stąd, że od początku jego prezydentury amerykańskie służby wywiadowcze oraz komisje wywiadu w Izbie Reprezentantów i w Senacie prowadziły śledztwo dotyczące kontaktów współpracowników Trumpa z Rosjanami i z ambasadą Rosji w Waszyngtonie oraz ingerencji rosyjskich hakerów w wewnętrzne sprawy amerykańskie. Kiedy służby wywiadowcze ujawniły treść rozmów doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego gen. Michaela Flynna z ambasadorem Rosji w Waszyngtonie Siergiejem Kislakiem oraz fakt, że Flynn otrzymał od rządu rosyjskiego pieniądze w czasie pobytu w Moskwie w 2015 r., generał ustąpił po 23 dniach sprawowania funkcji doradcy. Zimna wojna po nowemu Pierwszą telefoniczną rozmowę z Putinem po objęciu urzędu prezydenta Trump odbył 28 stycznia 2017 r. Rozmawiano o partnerstwie w wielu obszarach, o wspólnej walce z tzw. Państwem Islamskim i terroryzmem międzynarodowym. W pewnym momencie Putin wspomniał o możliwości przedłużenia podpisanego w Pradze w 2010 r. rosyjsko-amerykańskiego układu o ograniczeniu zbrojeń strategicznych. Ponieważ Trump nie orientował się, o co chodzi, poprosił o przerwę w rozmowie, by skonsultować się ze swoimi doradcami. Po przerwie oświadczył, że nie jest to dobra umowa. Sygnalizowało to zmianę atmosfery w stosunkach amerykańsko-rosyjskich. Potwierdzenie nastąpiło 15 lutego, kiedy Trump na Twitterze wyraził sprzeciw wobec aneksji Krymu, co oznaczało zupełną zmianę stanowiska w tej sprawie. Do narastającej w Stanach Zjednoczonych podejrzliwości wobec Rosji przyczyniły się dochodzenia FBI oraz obu izb Kongresu przeciw siedmiu osobom z otoczenia Trumpa podejrzanym o kontakty z Rosją i Rosjanami. Dochodzenia objęły poza gen. Flynnem m.in. byłego szefa kampanii wyborczej Trumpa Paula Manaforta, zięcia Trumpa i jego głównego doradcę w Białym Domu Jareda Kushnera, doradców w okresie prezydentury i w czasie kampanii: Cartera Page’a, J.D. Gordona i Rogera Stone’a, a także Michaela Cohena –