Niezależne ruszanie stopą

Niezależne ruszanie stopą

Czy nowa Rada Polityki Pieniężnej będzie bardziej skłonna do współpracy z rządem? Na uroczystym zakończeniu kadencji Rady Polityki Pieniężnej jej członkowie zbierali komplementy za zgaszenie inflacji, konsekwencję w obniżaniu stóp procentowych, stwarzanie warunków dla rozwoju gospodarczego. Prezydent Kwaśniewski mówił o wielkim autorytecie RPP i wysokich standardach, jakie wyznaczyła, przypomniał „żelazną zasadę niezależności banku centralnego”. W podobnym duchu wypowiadał się wicepremier Hausner. Jednak kilka tygodni wcześniej uznał, iż poczynania owego gremium poważnie przeszkadzają w działaniach rządu. – Rada Polityki Pieniężnej zachowuje się jak alternatywny gabinet, jej członkowie próbują prowadzić własną politykę, której nie zdołali zrealizować, będąc w rządzie – mówił Jerzy Hausner, czyniąc aluzję do Leszka Balcerowicza, obecnego szefa RPP i byłego ministra finansów. W marcu 2003 r wicepremier zarzucał zaś radzie, że nie chce współpracować z rządem, działa w sposób „ortodoksyjny, graniczący z obłędem” i nigdy nie przyznała się do popełnionych błędów. Pojawiła się nawet wówczas sugestia zlikwidowania RPP lub ustawowego ograniczenia jej niezależności (bo odpowiada ona tylko „przed Bogiem i historią”). W rewanżu przedstawiciele NBP oskarżyli rząd o „niesłychany atak” na bank centralny oraz „kolejną falę agresji i brutalizacji języka”. Bogusław Grabowski zarzucił zaś premierowi Millerowi księżycowe pomysły i próbę „cofnięcia koła historii”, a propozycję współpracy z rządem dla rozwoju gospodarki uznał za eufemizm, maskujący karygodne naciski na RPP, by szybciej obniżała stopy procentowe. Bo lipiec był deszczowy Apogeum konfliktu minęło, przyczyniło się do tego 20 kolejnych obniżek stóp procentowych wprowadzonych przez RPP w latach 2001-2003. Od samego początku w 1998 r. działaniom rady towarzyszy jednak nierozwiązywalny spór, czy powinna ona śmielej obniżać stopy procentowe i przyśpieszać w ten sposób rozwój gospodarczy (jak tego oczekuje koalicja rządząca), czy też zachowywać ostrożność, by nie obudzić śpiącej hydry inflacji (o której lekkim śnie zapewnia ciągle Leszek Balcerowicz). Spór jest zaś nierozwiązywalny, bo ekonomia to niekiedy bardziej sztuka niż nauka i nigdy do końca nie wiadomo, jakie skutki przyniesie zastosowanie tych, a nie innych narzędzi. Z jednej strony, można podać przykłady państw, w których stopy procentowe są niższe niż u nas, a bum ekonomiczny bynajmniej nie nastąpił (Japonia, Niemcy), z drugiej zaś, bardzo niska inflacja wcale nie musi być świadectwem zdrowia ekonomicznego, lecz objawem stagnacji gospodarczej i załamania inwestycji. Dziś wiadomo już jednak, że gdyby członkowie ustępującego składu Rady Polityki Pieniężnej mniej bali się letniego deszczu, załamanie gospodarcze w Polsce najprawdopodobniej byłoby słabsze… Nieszczęsny deszcz lunął w lipcu 2000 r., zaszkodził warzywom i sprawił, że ich ceny poszły w górę, choć z reguły w tym miesiącu spadały. Rada odczytała ten wzrost cen jako groźbę niebezpiecznego nawrotu inflacji i w sierpniu podniosła stopę referencyjną z 17,5 do 19%. Wprawdzie w tymże sierpniu ceny warzyw zaczęły spadać, ale było już za późno. A ponieważ wcześniej RPP podniosła stopę w lutym (o 1%), te podwyżki podziałały jak bomba z opóźnionym zapłonem. W gospodarce zrobiło się trudniej o pieniądze, zmalał popyt, a tempo wzrostu produktu krajowego brutto, które jeszcze w czerwcu 2000 r. wynosiło 5%, w grudniu 2001 r. spadło do 0,2%. – Ta decyzja RPP przyczyniła się do zahamowania wzrostu gospodarczego w Polsce. Pewne osłabienie tempa rozwoju zapewne i tak by nastąpiło, ale za sprawą RPP stało się znacznie ostrzejsze i głębsze – mówi prof. Andrzej Wernik z Wyższej Szkoły Ubezpieczeń i Bankowości. Nie o to chodzi, by złowić króliczka Niefortunna podwyżka stóp procentowych jest powszechnie uważana za największą wpadkę RPP. Potem, od marca 2001 r., stopy zaczęły spadać – dziś, po 20 obniżkach, stopa referencyjna wynosi 5,25%. Gospodarka odwdzięczyła się rozwojem – z 1% w 2001 r. do prawdopodobnie 3,8% w 2003 r. Inflacja spadła zaś z ponad 14% w roku 1998 do około 0,8% na koniec roku ubiegłego. I choć żaden ekonomista nie twierdzi, iż bez RPP inflacja by nie spadła (sama RPP w sprawozdaniu z wykonania założeń polityki pieniężnej pisze szczerze, iż „niski poziom inflacji został osiągnięty w części dzięki czynnikom, na które polityka pieniężna nie miała wpływu”), właśnie obniżenie inflacji uważane jest za największy tytuł

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2004, 2004

Kategorie: Kraj