Nikt tutaj nie był odważny – rozmowa z Tomaszem Rudomino

Nikt tutaj nie był odważny – rozmowa z Tomaszem Rudomino

W TVP od lat nie podejmuje się strategicznych decyzji, kolejne zarządy były zachowawcze – Długo będzie pan urzędował w tym gabinecie? Jako członek zarządu? – Do 19 marca. – A potem? – Wracam do Rady Nadzorczej TVP. – A kto zostanie przy prezesie Farfale? – Sam zostanie. Jeżeli KRS nie wpisze mnie jako członka zarządu, to rada nadzorcza nikogo nie desygnuje. Nie ma innej możliwości. Choć były już precedensy w spółkach skarbu państwa dotyczące przedłużania delegacji. Ale już się przywiązałem do myśli, że jestem do 19 marca. – A dalej? Nowa ustawa medialna wejdzie pewnie w życie pod koniec tego roku. – Zakładając, że prezydent skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego. A tak nie musi się stać. – Prezydent może też odrzucić sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. PO może dogadać się z PiS. Wówczas zmiany w mediach publicznych nastąpią w czerwcu… – Odrzucenie sprawozdania ma sens. Unikamy przejściowych rad nadzorczych, zarządów, które potem trzeba odwoływać… Wypłacać odszkodowania… Tak, to ma sens… To jest partyjna dżungla – Porozmawiajmy więc, jaki jest sens pańskiej obecności w zarządzie telewizji publicznej. O której rok temu Jacek Żakowski pisał, że stała się imperium zwykłej miernoty i kolesiostwa. – Ja to zmieniam. – To znaczy? – W ciągu tych dwóch miesięcy mianowałem tylko jedną osobę – to Roman Rogowiecki, wiceszef Jedynki ds. artystycznych. Były dyrektor Warner Music Poland, BMG, znawca rynku muzycznego… Jeśli ktoś mi powie, że to jest koleś, a nie profesjonalista, to łże jak pies. – Z paroma osobami pan się rozstał… – Przyczyniłem się w pewnym sensie do odejścia Doroty Maciei, poprzedniej szefowej Jedynki. Odeszła dyrektor Biura Programowego pani Halina Przebinda, a także pan Polkowski, osoby, które w moim przekonaniu bardzo zaszkodziły spółce. Generalnie tych zmian dokonałem mało, raczej starałem się wykorzystywać zasoby ludzkie, które są tu, w TVP. – Telewizja publiczna to partyjna dżungla. To pański cytat sprzed dwóch miesięcy… – To jest moje doświadczenie z kilkunastu lat pracy w telewizji lub dla telewizji. Tu czynnikiem głównym i podstawowym dla oceny jakości osoby jest przynależność partyjna lub ewentualnie przychylność danej partii. A nie profesjonalizm, wiedza czy przydatność do pracy. Tak jest nawet w obszarze technologii czy techniki. – A co to za różnica, jakie poglądy ma kamerzysta? – Panowie, jeżeli dyrektor biura zarządu decyduje się zwolnić człowieka, który zbudował pierwszy w Polsce wóz HD i jest jednym z pionierów na rynku technologii telewizyjnych, tylko dlatego, że ma być może inne, niesłuszne poglądy polityczne… – To patologia. – A dlaczego o tym mówię? Bo cokolwiek ruszyć – a przecież w takiej firmie zawsze coś trzeba przesunąć, zmienić – natychmiast odzywają się telefony. Że nie, bo ten jest tego, tamten tamtego, a jeszcze inny czyjś. – Ważniejsze od tego, kto co potrafi, jest to, pod kogo jest podpięty? – Dlatego powiedziałem, że to jest partyjna dżungla. Że jest tak spięta, że chcąc coś zrobić, poprawić, trzeba przedzierać się przez sferę życia politycznego, a nie przez sferę uwarunkowań technologiczno-dziennikarskich. Pieniądze się skończyły – Czy nadchodzący kryzys, pierwsza strata w historii TVP, odejście od abonamentu pomogą postawić te sprawy personalne na nogach? – Nie. – Dlaczego? – Nowa, przygotowywana ustawa medialna mówi, że telewizja publiczna będzie finansowana, wprawdzie nie z abonamentu, ale z innych źródeł, też obywatelskich. W określonej kwocie. To co dzisiaj mówią politycy? Albo ci, którzy szykują się, by tu wejść? No dobra, będą pieniądze, i będzie znowu to samo. – A będzie to samo? Jaka jest dzisiaj sytuacja finansowa TVP? – Strata operacyjna za rok 2008 wyniesie około 78 mln zł. Ale ten wynik na papierze może się polepszyć. – Kreatywna księgowość? – W firmie były utworzone księgowe rezerwy na przeróżne wydarzenia. Było o tym głośno po audycie ministra skarbu. Teraz, w wyniku nakazu audytorów, niektóre rezerwy trzeba rozwiązać. To konieczność wynikająca z ustawy o rachunkowości. Wynik za ubiegły rok może więc będzie na papierze niezły, ale strata operacyjna pozostanie. A na to złożyły się dwa czynniki. Brak wpływów z abonamentu i gwałtowny

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2009, 2009

Kategorie: Wywiady