Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Jest rzymskie przysłowie Si tacuisses, philosophus manisses, co w dowolnym i eleganckim przekładzie oznacza: „Gdybyś milczał, nikt by nie wiedział, żeś taki niebystry”. Właśnie w MSZ ludzie się przekonują o jego aktualności.
Ale – ab ovo. Otóż, odchodząc na emeryturę, Paweł Kulka Kulpiowski napisał list otwarty, w którym powiedział parę cierpkich słów o swoich niektórych przełożonych.
No i nożyce się odezwały w osobie Ryszarda Schnepfa, obecnie ambasadora w Madrycie. Schnepf odpisał Kulce i tenże list wysłał do kilkunastu ludzi, do MSZ. Od kilkunastu dni więc krąży on po MSZ, jest z uciechą czytany. Bo to śmieszne, jak komuś spadną spodnie, a jeszcze śmieszniej, jak ściąga je sobie sam.
Czegóż bowiem dowiadujemy się z listu Schnepfa? „Szanowny Panie – pisze on do Kulki.
– Umieszczenie mnie na pańskiej liście ťczarnych charakterówŤ MSZ traktuję jako zaszczyt i prawdziwe wyróżnienie. Dziękuję panu za ten niewątpliwy honor i przenikliwą analizę mojej ťkarieryŤ, której badaniu poświęcił pan tyle cennego czasu”.
Tak pisze Schnepf – znaczy się, chce być elegancki i złośliwy, ale to jest taka lekkość lekko koszarowa, cóż, grafomani są wszędzie. I znawcy oraz demiurgowie dziejów, jak się okaże w następnych zdaniach, również. Bo oto dalsza część listu: „Pomimo najlepszych chęci odnoszę jednak wrażenie, że nic pan z mego życiorysu nie zrozumiał, bo i jakże mógłby go zrozumieć ktoś, kto zbawiał ojczyznę już w latach 70., podczas gdy ja – niesforny wichrzyciel – jako wróg ludu ją wówczas ťniszczyłemŤ”.
Stop!
Oto już wiemy, kto obalił komunizm. Schnepf! Niezłomny bojownik.
Śmieją się ludzie z tej bufonady i niemądrości zarazem, bo wywodzić sobie zasługi kombatanckie 20 lat po odejściu dawnego ustroju to jest niesmaczne i niemądre (pomijając fakt – czy prawdziwe). I samodegradujące – bo cóż oznacza? Że ten człowiek niczym innym już podeprzeć się nie potrafi.
I tak zresztą było, nikt nie pamięta w MSZ jakichś mądrych Schnepfowych koncepcji, za to stałe lobbowanie o kolejny stołek – jak najbardziej.
Ale powyższe zdanie ma jeszcze jedno dno. Otóż jest jeszcze trochę ludzi w MSZ, którzy pamiętają tatę pana ambasadora – płk. Sznepfa (w nazwisku nie ma pomyłki, to syn je sobie poprawił, by pisało się nie po polsku).
Płk Sznepf, zasłużony, ideowy komunista, który przyszedł do Polski z I Dywizją im. Tadeusza Kościuszki, przez lata całe był ważną fiszą w PZPR na Uniwersytecie Warszawskim, no i kierownikiem studium wojskowego tamże. Znają go więc ci, którzy studiowali na uniwersytecie i na wojsko chodzili.
Więc oto mamy chichot historii. Sznepf ojciec takim ludziom jak Kulka wbijał do głowy miłość do socjalizmu. A teraz Schnepf syn wbija Kulce, jaki to socjalizm był ohydny. I go z buta. I z hałasem.
S(z)chnepfowie zawsze w awangardzie i po słusznej stronie!
A ci, którzy spotkali i ojca, i syna, mówią, że górą ojciec. O coś mu chodziło. Ludzi nie krzywdził. List do wywalenia nie układał. Nie żaden geszefciarz, co i z AWS, i z PiS, i z PO, i z Kobylańskim – jak wypomniał mu Kulka.
Jabłko czasami daleko pada od jabłoni.

Attaché

Wydanie: 2009, 27/2009

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy