Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Kształt nowego MSZ powoli się klaruje. I wynika z tego, że najwięcej do powiedzenia będą tu mieli ludzie z tzw. plutonu egzekucyjnego, czyli koteria, która rządziła MSZ zaraz na początku rządów Marcinkiewicza, i która przygotowywała listy ambasadorów do odstrzału. Tak w każdym razie w MSZ się mówi. Szkoda tylko, że minister Meller to firmował swoim nazwiskiem.
Wiceministrem jest Ryszard Schnepf. On w 2005 r. był wprawdzie w Kancelarii Premiera, ale uczestniczył w pracach grupy. Potem sprzedawał się w mediach jako ofiara minister Fotygi, i to mu wyszło na zdrowie. Choć niezupełnie, bo został „tylko” podsekretarzem stanu, choć zabiegał o sekretarza. To małe niepowodzenie powetował sobie psychologicznie – ponieważ otrzymał nominacje jako jeden z pierwszych, wybrał sobie gabinet. Jeden z najlepszych w MSZ, do tej pory zajmowany przed sekretarza stanu.
Do plutonu egzekucyjnego zaliczany jest też Paweł Dobrowolski, znany szerokiej publiczności jako wieloletni rzecznik MSZ, i wielbiciel whisky. Pamiętamy jego obrzydliwe wypowiedzi na temat odwoływanych ambasadorów. Dobrowolski w czasach min. Fotygi popadł w niełaskę, odebrano mu stanowisko, odebrano mu nawet biurko, więc przesiadywał na korytarzu. Ale przetrwał, teraz wraca jako dyrektor Departamentu Systemu Informacji. Znów jest ważny.
Ważną rolę w tej grupie odgrywa także nasz wieloletni bohater – Jerzy Pomianowski, ostatnio dyrektor mało znaczącego Departamentu Współpracy Rozwojowej. Pomianowski miał piękne wejście, gdy ministerstwo przejmował Radosław Sikorski, bo minister do niego jednego zwrócił się na ty „cześć, Jurek”. Oj, poszły potem plotki w MSZ.
One częściowo się potwierdzają, a częściowo nie.
Początkowo bowiem sądzono, że Pomianowski będzie nowym dyrektorem generalnym, czyli weźmie to, co lubi najbardziej – zajmowanie się ludźmi, wypychaniem jednych w górę, a dołowaniem drugich.
Tymczasem dyrektorem generalnym został Rafał Wiśniewski, współpracownik Sikorskiego jeszcze z czasów Bronisława Geremka. Konsternacja? Ależ nie. Otóż Wiśniewski długo Dyrektorem Generalnym nie będzie. Już w jego sprawie poszedł wniosek o agrément do Kanady, gdzie ma być ambasadorem. Sikorski go nie wycofał. Wszystko więc wskazuje na to, że za dwa-trzy miesiące Wiśniewski wyjedzie i trzeba będzie szukać jego następcy.
Czyli wtedy wróci Pomianowski? MSZ-etowskie plotki głoszą, że niezupełnie, bo wolałby on zostać ambasadorem w Indiach, skąd niebawem będzie wracał, po 7 latach urzędowania ambasador Krzysztof Majka.
Ale to wszystko nie oznacza, że Pomianowski odsunął się na bok. Bo oto dyrektorem Sekretariatu Ministra został Tadeusz Chomicki, były ambasador w Korei, a przede wszystkim wieloletni podwładny i współpracownik Pomianowskiego. Dodajmy, że stanowisko dyrektora Sekretariatu Ministra, z punktu widzenia ministerialnej logistyki jest kluczowe. To on przecież zawiaduje całych ruchem i decyduje, co przed oblicze ministra trafia, a co nie.
Więc może, per analogiam, w ten sposób wyłoniony zostanie nowy dyrektor generalny?
Może tak, może nie. Ale o tym za tydzień…

Wydanie: 2007, 50/2007

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy