Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Czyżby kurek z ambasadorami został wreszcie odkręcony? Takie przekonanie jest w MSZ. Bo Władysław Bartoszewski udał się na rozmowę z Aleksandrem Kwaśniewskim i wrócił z niej bardzo zadowolony. Co załatwił? Do tej pory prezydent dwukrotnie zablokował kandydatury ambasadorów proponowanych przez MSZ – Agnieszki Magdziak-Miszewskiej do Moskwy i Jerzego Marka Nowakowskiego do Wilna. Ci, którzy znają się na sprawach wschodnich, twierdzą, że słusznie. Ale poza tą dwójką na zgodę prezydenta czeka jeszcze kilkunastu innych kandydatów, więc trzeba było z nimi coś zrobić. I w tym właśnie celu Władysław Bartoszewski zapukał do Kwaśniewskiego. Doceńmy ten gest – minister parę lat temu ostrzegał, że jak “piękny Olo” zostanie prezydentem, to on przewracać się będzie z rozpaczy w grobie, tak że klekotać będą mu kości. A teraz – proszę bardzo – przełamał się.
Przy okazji – wielce ciekawe, czy rozmowa “na szczycie” dotyczyła tylko tych ambasadorów, których minister chce wysłać, czy też napomknięto również o tych gorszych stronach naszej dyplomacji.
Na przykład o Wojciechu Waszczykowskim, naszym ambasadorze w Iranie. Parę tygodni temu pisaliśmy, że do centrali MSZ skarżą się na niego podwładni z placówki. Okazało się, że na skargach się nie skończyło – bo list na temat dziwnych działań ambasadora przysłał do MSZ jego zastępca. Urzędnik ten, zawodowy dyplomata, napisał, że z wieloma ambasadorami miał do czynienia i wiele przeżył. Ale czegoś takiego w swej karierze nie spotkał. Po czym wyliczył błędy, które popełniał Waszczykowski. Było ich wiele, a do najmniej groźnych możemy zaliczyć lekceważące i krytyczne wypowiadanie się o irańskich politykach, których ambasador nie lubi, podczas rozmów z przedstawicielami gospodarzy.
Ho, ho, kiedyś po takich listach na placówkę jechała kontrola, a ambasador dygotał. A teraz? W MSZ obstawia się tak: Waszczykowskiemu nic się nie stanie, bo jest dyplomatą z zaciągu lat 90. A poza tym czołowym MSZ-owskim dekomunizatorem. Jego oponent przepracował w dyplomacji długie lata, więc z definicji racji mieć nie może. Sprawę więc się wyjaśni tak, że stara komuna czepia się człowieka o tradycjach niepodległościowych.
A poza tym Bartoszewski to nie Rosati, który potrafił odwołać dziwnie zachowujących się ambasadorów (Indie, ówczesny Zair, Algieria), więc nie spodziewajmy się zbyt wiele.
To fascynujące, ale ten podział “stara komuna” kontra “nabór lat 90.” wciąż w MSZ istnieje, mimo że nałożyło się już na niego wiele innych. Wywołuje to humorystyczne efekty. I tak na przykład na placówce w Madrycie mamy ambasadora Jerzego Marię Nowaka, dyplomatę o kilkudziesięcioletnim stażu, cenionego przez wszystkich ministrów, z prof. Geremkiem na czele. Jego zastępcą zaś jest człowiek z Kancelarii Premiera. Ale ambasador jeździ starym citroenem, a jego zastępca nową, luksusową limuzyną. No i rezydencja zastępcy jest o wiele bardziej luksusowa i droższa niż ambasadora. Tak to wszystko sobie zastępca załatwił. Styl to człowiek?
Attaché

Wydanie: 2000, 45/2000

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy