Jedność czy marzenie o familiarnej zgodzie wszystkich z wszystkim jest archaiczną ułudą Prof. Andrzej Leder – filozof Katarzyna Kasia: „Prześniona rewolucja” ukazała się w 2014 r. i spowodowała ogromną zmianę w naszym myśleniu. Co się zmieniło od 2014 r.? Czy niektóre rzeczy, które pan tam napisał, rzeczywiście zostały przedyskutowane? Grzegorz Markowski: Pan napisał: „Moim celem jest wybudzać, przebudzać”. To udało się w którejś z tych spraw kogoś obudzić? – Ten cytat z Benjamina mówi dokładnie, że celem pisarza historycznego może być tylko przebudzenie, i nic innego. Inna i przeciwstawna filozofia to pisanie historii „ku pokrzepieniu serc”. A odpowiadając na pana pytanie – wydaje mi się, że tak. Tak jak to zwykle zresztą bywa, to proces, w którym fale się podnoszą, opadają, odbijają od brzegów… Sądzę, że w tym czasie rozpoczął się pewien proces, bo wpisałbym w tę historię zmian świadomości przede wszystkim inteligencji polskiej jeszcze np. książkę Jana Sowy „Fantomowe ciało króla”, a potem tę całą falę historii chłopskiej, ale też ogromną pracę, jaką wykonują badacze Zagłady i w szczególności Centrum Badań nad Zagładą Żydów, np. tą wielką publikacją „Dalej jest noc”. To paradoksalne, bo wtedy, kiedy Sejm uchwalił prawo, że nie wolno szkalować narodu polskiego, zainteresowanie tą książką wzrosło wielokrotnie. Dodajmy, jak na taką dość drobiazgową, fachową pracę historyczną. I w tym sensie wydaje mi się, że to, co ogólnie rzecz biorąc, wielu z nas irytuje, martwi, niepokoi, to znaczy ten nawrót ostrego nacjonalizmu czy katonacjonalizmu z elementami faszyzującymi, ma charakter backlashu. On ma też swój społeczny wymiar, wykorzystuje błędy transformacji. Ale to jest backlash, to znaczy reakcja na pewien proces, który się dokonuje. I moim zdaniem on się dokonuje nie w sposób niepowstrzymany. I ta zmiana świadomości będzie postępowała. G.M.: A co pan uważa za zmiany nie do powstrzymania? – Na przykład świadomość tego, jak przebiegała okupacja i Zagłada Żydów w Polsce. Nie w tym sensie, że to aktualnie jest powszechnie uczone w szkołach – dlatego że nie jest – ale dlatego, że świadomość inteligencji w tej sprawie, szczególnie inteligencji uniwersyteckiej, jest właściwie już ukształtowana. Jeszcze w latach 90. słyszałem wypowiedzi w środowiskach akademickich głównie akcentujące to, że Żydzi to żydokomuna i współpracowali z bolszewikami. Dzisiaj oczywiście są ludzie, którzy tak będą formułować swoje myślenie o stosunkach polsko-żydowskich, ale świadomość ciemnej strony udziału etnicznych Polaków w tym, co się nazywa obrzeżami Zagłady, stała się dość powszechna. I w tym sensie to już fundamentalnie się zmienia. Podobnie kwestia chłopska. Nieprzypadkowo powstają wszystkie książki dotyczące tego, że dola chłopska to nie tylko piękne stroje łowickie, ale że to była potworna niewola, opresja, wyzysk. Tym była dawna, folwarczna Polska. I ta świadomość staje się coraz bardziej powszechna. Ona zaczyna krążyć jako wiedza dla każdego. Jest cały ruch muzealników, którzy starają się dawne muzea wsi polskiej, czysto etnograficzne dotychczas, zacząć kształtować w kierunku muzeów, które pokazują też stosunki społeczne. G.M.: A nie cepelii. – A nie cepelii. I w tym sensie wydaje mi się, że to się tak czy inaczej dokonuje. Problemem Polski jest to, że w ogóle jest w niej mało młodych ludzi, więc ci, którzy są najlepszymi odbiorcami tego rodzaju wiedzy, są w pewnym sensie mniejszością. A poza tym mają swoje dużo poważniejsze problemy, jak katastrofę klimatyczną. Ale nie zmienia to faktu, że ten proces stopniowo się dokonuje. G.M.: Czyli zaczynamy wiedzieć coś na temat swojej relacji z narodem żydowskim. Zaczynamy coś wiedzieć na temat chłopskich korzeni. Pan w „Prześnionej rewolucji” jeszcze o kilku prześnionych sprawach pisze, ale spróbujmy wyjaśnić (…) dlaczego nieświadomość w tych sprawach jest tak niebezpieczna. – Najniebezpieczniejsze dla każdego w ogóle społeczeństwa, polskiego w szczególności, jest hołdowanie różnego rodzaju iluzorycznym opowieściom na swój własny temat, kliszom, wymarzonym wizerunkom itd. Tego rodzaju mity po prostu kierują energię społeczną w zupełnie bezsensowny sposób i mogą tę energię zupełnie zmarnotrawić. Jest bardzo ciekawa książka Ksawerego Pruszyńskiego „W czerwonej Hiszpanii”, napisana w 1937 r. On w pewnym momencie analizuje mentalność Hiszpanów, a w szczególności ludzi, którzy zdobyli duży majątek, czyli rodzącej się burżuazji, w okresie przed wybuchem wojny domowej. I on pisze o tym, że podobnie jak w Polsce ktoś, kto zdobył wielki










