Połowa z nas marzy o zdrowiu, co trzeci o pieniądzach, co piąty o pracy. Tylko 3% o wielkiej miłości Wszystko zaczęło się w jednej z bydgoskich firm informatycznych, gdzie Sławomir Rybka założył stronę internetową, na której pracownicy mogli dla żartu wpisywać swoje marzenia: – Potem ktoś w życiu bardzo mi pomógł, czego zupełnie się nie spodziewałem. Postanowiłem się odwdzięczyć – wspomina. I tak powstała idea działalności złotej rybki, a w konsekwencji Polski Portal Marzeń www.zlotarybka.pl, miejsce spotkań tych, którzy marzą, z tymi, którzy mogą pomóc te marzenia realizować, a Sławomir Rybka sam siebie mianował Dyżurnym Marzycielem Kraju. Wkrótce został jednym z największych znawców polskich marzeń, dużo wcześniej, nim ludzkie marzenia zaczęli spełniać w swoich programach telewizyjnych Magda Mołek i Hubert Urbański. Najtańsza rozrywka Marzenia na jawie, tzw. daydreaming, to łagodna zmiana świadomości, odwrócenie uwagi od aktualnej sytuacji. To zarówno odległe fantazje, jak i myśli o sprawach aktualnych. Pojawiają się głównie wtedy, gdy ludzie są odprężeni, zajęci nudnym lub mechanicznym zadaniem. Często marzymy również na chwilę przed zaśnięciem. Najrzadziej zaś tuż po przebudzeniu i podczas jedzenia, jak wynika z badań amerykańskiego psychologa Jerome’a Singera, który opublikował raport o marzeniach w „Journal of Psychology”. Spośród ludzi w wieku 18-50 lat aż 95% przyznało, iż marzą każdego dnia. Najczęściej robią to osoby przed trzydziestką, z wiekiem marzy się coraz mniej. Najwięcej marzą Murzyni i Włosi, a najmniej Niemcy i Anglosasi. W Polsce do bujania w obłokach przyznaje się 94% badanych. Portret Polaków zależy od tego, jak się postawi pytanie o marzenia. Z badań CBOS wynika, że Polakom bliższy jest duch epikurejski (żyć pełnią życia, pełnią człowieczeństwa) niż hedonizm (szybkie życie, dużo wrażeń, zabawa). Z sondaży, które pytają: „Na co przeznaczyłby pan wielką wygraną?”, widać, że marzymy o tym, czego nam brakuje lub czego utraty najbardziej się boimy. Dla 56% Polaków kluczową sprawą jest rodzina. Marzenia aż jednej trzeciej z nas są związane z dziećmi i wnukami. Marzymy, aby je mieć, wychować na ludzi, by zdobyły wykształcenie. Zdaniem dr Ludwiki Wojciechowskiej z Uniwersytetu Warszawskiego, która bada polskie marzenia od 10 lat, najczęściej przewijającym się tematem w marzeniach Polaków od matury po emeryturę jest udane życie rodzinne. To ono oznacza dla większości z nas szczęście i stanowi wartość samą w sobie. Miłość na walentynki? Jedynie 3% poprosiłoby dobrą wróżkę o wielką miłość, szczęście w miłości lub w małżeństwie. Dokładnie tyle samo osób marzy najgoręcej o tym, by na świecie zapanował pokój, znikły choroby i głód. Choć na stronach internetowych jest wiele życzeń miłosnych: „Bardzo marzyłam o chodzeniu z Krzyśkiem! I to się spełniło, ale mu wcale na mnie nie zależy i bardzo pragnę, żeby mu na mnie zależało. Jak mam mu to powiedzieć, bo ja już sama nie wiem!”, żali się Myszeczka. Zyxell pisze: „Od paru ładnych latek marzę o pewnej kobiecie, z którą niestety w tej chwili nie mogę być, nie wiem(y), ile to jeszcze potrwa, ale jestem Marzycielem optymistą i wiem, że się uda. Kiedy? Czas pokaże”. Zdaniem psychologa społecznego, prof. Janusza Czapińskiego, większość z nas nie marzy o miłości, bo… nie musi: – Z rozmaitych sondaży wynika, że aż 80% z nas jest szczęśliwych w małżeństwie, w związku. Polacy w przeważającej części są zadowoleni ze swojego życia osobistego. Po cóż więc marzyć o tym, co już się ma? Z sondaży wynika też, że Polacy prawie w ogóle nie marzą o seksie! Na pocieszenie wypada dodać, że nie tylko Polacy – według badań, marzenia seksualne stanowią około 5% wszystkich marzeń całego świata. Co zaskakujące, często marzenia seksualne pojawiają się właśnie podczas seksu! Zdaniem amerykańskich badaczy Pelletiera i Herolda, najczęściej marzymy wtedy o tym… by był z nami ktoś inny. Śmiałe fantazje, zdaniem uczonych, potęgują doznania seksualne. Mężczyźni są tutaj bardziej nastawieni praktycznie, podczas gdy kobiety skłaniają się ku całkiem wymyślonym sytuacjom. Polacy zatem albo są bardzo szczęśliwi w miłości, albo zupełnie się nią nie przejmują. A raczej… po prostu wstydzą się otwarcie mówić o seksie i miłości. Stąd rozkwit miłosnych SMS-ów i internetowych przesyłek na walentynki. Kiedy czas jest ku temu dobry, np. w Dniu Zakochanych, nie wstydzimy się okazywać uczuć.









