Cudowne dziecko PiS zostało przez prokuraturę oczyszczone z wszystkich zarzutów Sporo czasu zajęło prokuratorom podległym Zbigniewowi Ziobrze zbieranie dowodów, że Daniel Obajtek, obecnie prezes Orlenu, jest czysty jak łza. Zastosowane przez nich metody wielu prawników wprawiają w osłupienie. W 2013 r. byłemu wójtowi Pcimia, który tę miejscowość przekształcił w małopolski matecznik Prawa i Sprawiedliwości, prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim postawiła zarzut współdziałania ze zorganizowaną grupą przestępczą kierowaną przez Macieja C. „Prezesa”, wyłudzenie z firmy Elektroplast w Stróży prawie 2 mln zł i podzielenie się tą kwotą z przestępcami, do tego przyjęcie od „Prezesa”, już jako wójt Pcimia, 50 tys. zł łapówki. 30 października 2013 r. do Sądu Okręgowego w Sieradzu wpłynął akt oskarżenia przeciwko ośmiu osobom działającym w grupie „Prezesa”, wśród których znalazł się Daniel Obajtek. Proces „Prezesa” i jego grupy jeszcze się nie zakończył. Były wójt Pcimia jednak nie zasiada już na ławie oskarżonych. 15 kwietnia 2013 r. funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zjawili się o godz. 6 rano przed domem Obajtka w Stróży i przewieźli go do Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. Tam, po postawieniu mu zarzutów współdziałania ze zorganizowaną grupą przestępczą i przyjęcia od jej szefa łapówki, wójt został zatrzymany. W areszcie doznał ataku nerwowego, sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury o zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowania i nakazał go wypuścić. Dla PiS aresztowanie Daniela Obajtka przez prokuraturę, którą wtedy nadzorował Andrzej Seremet, było niewyobrażalną zniewagą. Przecież dwa lata wcześniej Jarosław Kaczyński mówił w kampanii parlamentarnej: „Będziemy rządzić Polską jak Obajtek Pcimiem” i przy lada okazji zestawiał zwrot „Daniel, wszystko mogę, Obajtek” z „Donald, nic nie mogę, Tusk”. Natychmiast więc poseł PiS Krzysztof Szczerski napisał skargę do Prokuratury Generalnej, a Jarosław Kaczyński do rzecznika praw obywatelskich. W maju 2013 r. pod przewodnictwem Szczerskiego zebrał się Parlamentarny Zespół ds. Obrony Demokratycznego Państwa Prawa, na którym zjawili się Daniel Obajtek i kierownictwo PiS. Prezes Jarosław Kaczyński stwierdził, że to niemożliwe, aby Obajtek od tamtego „Prezesa” wziął łapówkę, bo to „jest bardzo dobry samorządowiec, który nie popełnił żadnego przestępstwa”. Jest szkalowany, bo nie zgadza się z polityką PO, a zatrzymanie go w areszcie było próbą zastraszenia. Beata Szydło dodała, że prokurator musiał wiedzieć, że Obajtek cierpi na zespół Tourette’a, czyli na niekontrolowane tiki, i w areszcie może ze zdenerwowania doznać ataku. Jarosław Gowin na Twitterze napisał, że „D. Obajtkowi postawiono zarzuty kompletnie wyssane z palca, mogę to poświadczyć jako b. minister sprawiedliwości”. A oburzonym tymi słowami internautom odpowiedział: „To postać wybitna, a działania prokuratury wobec niego są równie kompromitujące jak atak na Romana Kluskę”. W grudniu 2013 r. przed Sądem Okręgowym w Sieradzu rozpoczął się proces Macieja C. „Prezesa” i siedmiu osób z nim współpracujących, w tym Daniela Obajtka. Przez pierwsze kilka miesięcy proces nie mógł się rozpocząć, gdyż ze względu na niestawianie się wszystkich oskarżonych nie można było odczytać aktu oskarżenia. Po wyborczym zwycięstwie PiS sprawa byłego wójta urosła do rangi państwowej. Wyłączono z niej prokuratorów z Ostrowa Wielkopolskiego, którzy całą grupę rozpracowali, i powierzono ją prokuratorom z Piotrkowa Trybunalskiego. W październiku 2016 r. Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie wystąpiła do sądu o zwrot akt w celu usunięcia istotnych braków śledztwa. W sądownictwie takie postępowanie jest ewenementem. Na początku czerwca 2017 r. do sądu wpłynął poprawiony akt oskarżenia, w którym nie było już Daniela Obajtka i trzech innych osób. Jego sprawą zajęły się Prokuratura Okręgowa i Apelacyjna w Łodzi, Prokuratura Krajowa w Warszawie i Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Ostatecznie w Małopolskim Wydziale Zamiejscowym Prokuratury Krajowej zapadła decyzja o umorzeniu. Okazało się, że Obajtek nie jest winien czynów, za które stanął przed Sądem Okręgowym w Sieradzu. Biznes na wuju Już będąc w technikum weterynaryjnym w Nowym Targu, Daniel Obajtek straszył nauczycieli znajomością ważnych osób we władzach, pisał na nich donosy. Można było o tym przeczytać w prasie. Pierwsza próba usunięcia go ze szkoły nie powiodła się, bo w jego obronie stanęło kuratorium. Udało się za drugim razem. Przeniósł się do technikum rolniczego w Myślenicach. Po jego ukończeniu nie bardzo wiedział, co ze sobą zrobić. Wtedy przyszedł mu z pomocą wuj Roman Lis, właściciel firmy Elektroplast