Ofiary umierały naprawdę

Ofiary umierały naprawdę

Pedofile chcieli mieć pewność, że zabójstwa dzieci pokazane na kasetach nie są mistyfikacją   Graham Masterton pisze w jednej ze swych książek o rytuale uprawianym podobno niegdyś w Japonii – orgiach seksualnych z udziałem młodych dziewcząt, w których dusi się je lub przebija nożem podczas orgazmu. Nikt jednak nie wymyślił tak straszliwej kolekcji zbrodni, jaką sprzedawał za ciężkie pieniądze rosyjsko-włoski gang obsługujący pedofilów w najbogatszych krajach Europy. Produkowane przezeń kasety wideo, pokazujące gwałt na kilkuletnich dzieciach, zakończony zabiciem ofiary, niekiedy wśród wymyślnych tortur z ćwiartowaniem włącznie, osiągały cenę dziesięciokrotnie wyższą aniżeli “zwykły gwałt”. Taka kaseta kosztowała 40 tysięcy lirów, czyli 20 tysięcy dolarów. Klienci chcieli mieć pewność, że nie wciska się im podróbek. “Muszę mieć gwarancję, że to nie jest mistyfikacja”, “Płacę takie pieniądze, iż chcę mieć pewność, że sceny są autentyczne” – zastrzegali nabywcy kaset w korespondencji internetowej do dostawcy. Pułapka Cytowane tu pytania klientów nie są fikcyjne. Zostały zapisane na dyskietkach komputerowych i stanowią podstawę do oskarżenia pedofili zamawiających przez Internet takie kasety, o “namawianie i współudział” w czynach przestępczych prowadzących do morderstwa. Gdyby bowiem klienci nie domagali się takich “obrazków”, zapewne by one nie powstawały. Inicjatorem operacji policyjnej przeciw rozpowszechnianiu tego typu kaset był proboszcz parafii Avola pod Neapolem, Fortunato di Noto. Przed czterema laty proboszcz wpadł na pomysł założenia “Tęczowego Telefonu”, prosząc włoskich internautów, aby pod ten numer, względnie na e-mail parafii, zgłaszali wszystkie podejrzane kontakty i adresy, za którymi mogła się kryć działalność przestępcza na szkodę dzieci, ze szczególnym uwzględnieniem pedofilstwa. Od tego czasu ksiądz i jego współpracownicy w całym kraju zarejestrowali 24 tysiące kontaktów internetowych między pedofilami z całego świata, wśród nich oferty wideokaset dla pedofilów i liczne zamówienia na te kasety. Najbardziej niepokojące były listy skierowane bezpośrednio do dzieci w rodzaju tego: “Chłopcze, dziewczynko, rodzice mówią, że chcą waszego dobra, ale każą się wam tylko uczyć i uczyć. Skontaktuj się z nami. My zapewnimy ci wspaniałe przeżycia:!”. Włoskie MSW potraktowało materiał przekazany przez twórcę “Tęczowego Telefonu” bardzo poważnie. Policja uruchomiła w sieci internetowej własny serwer-pułapkę, skierowała swych agentów do działów przesyłek niektórych urzędów pocztowych jako sortowaczy i doręczycieli. Wiedziano już, że kasety wideo z pornografią dla pedofilów trafiają do Włoch, a także Niemiec, Austrii i innych krajów Unii Europejskiej z terytorium Rosji. Chodziło teraz o to, aby zdobyć materiał dowodowy, na podstawie którego można by w sądzie udowodnić, że konkretna kaseta z katalogu publikowanego w Internecie została zamówiona przez konkretnego klienta we Włoszech. Poza podejrzeniem Rezultat operacji przeszedł wszelkie oczekiwania. Okazało się, że w samych Włoszech odbiorcami kaset było pięć tysięcy osób. Z tego część preferowała produkt, który członkowie gangu zajmującego się produkcją i dystrybucją kaset nazywali między sobą “filmami klasy snuff” bądź “zabójczymi obrazkami”. Były to wideokasety, na których gwałt kończy się śmiercią ofiary. Włoska telewizja publiczna RAI nadała w dziennikach, które ogląda 11 milionów telewidzów, informację o sukcesie policji. Została ona zilustrowana zdjęciami obwolut pornokaset i ujęciami z tych filmów, przedstawiającymi drastyczne sceny z udziałem dzieci. Wywołało to protest części opinii publicznej. Prasa prawicowa, łącznie z watykańskim dziennikiem “L’Osservatore Romano”, zaprotestowała przeciwko pokazywaniu tak drastycznych scen. O mało nie doszło do dymisji redaktorów naczelnych dzienników RAI. Awantura ucichła jednak bardzo szybko, zwłaszcza po tym, jak Stolica Apostolska ostrzegła przed “upolitycznianiem” całej sprawy. Prokurator, Alfredo Ormanni, który nadzorował opisywaną operację policyjną, oświadczył wręcz, że robienie wrzawy wokół dziennika RAI przesłania samą istotę sprawy, “ma na celu rzucenie cienia na śledztwo w sprawie kaset wideo, które ugodziło w bardzo wpływowe środowiska Włoch”. “Jak zwykle chodzi o osoby poza wszelkim podejrzeniem” – dodał złowieszczo prokurator. Odmówił jednak ujawnienia konkretnych nazwisk. Śledztwem objęto 1700 nabywców kaset, dotąd aresztowano 11 Włochów. Są wśród nich dwaj zamożni kupcy, ojcowie rodzin, właściciel przedsiębiorstwa budowlanego w Ankonie, właściciel zakładu fotograficznego, dwaj dobrze sytuowani urzędnicy ze stolicy, student z Wenecji. Spod

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 41/2000

Kategorie: Świat
Tagi: Iwo Wilkanin