Oko na UOP

Oko na UOP

Wywiad skarbowy nie jest nastawiony na zwalczanie patologii i jej mechanizmów, a na szukanie “haków” na ludzi

Po ostrym crescendo przy okazji lu­stracji Aleksandra Kwaśniewskiego UOP nagle zamilkł. Jakby się przycza­ił. To chyba dobre określenie – “przy­czaił się”. Było, nie było, Urzędowi Ochrony Państwa nie udało się sku­tecznie odeprzeć zarzutów o polityczną intencjonalność działań wokół lustracji prezydenta.

UOP nie pierwszy raz wikła się w polityczne gry. Afera z Petelickim, afera z Brochwiczem, rosyjscy szpie­dzy, afera z raportem UOP w Internecie – to pierwsze z brzegu awantury, któ­rych ministrowi-koordynatorowi trud­no byłoby się wyprzeć. O ekscesach z epoki przedpałubickiej już nie wspo­minam.

Sojusz Lewicy Demokratycznej jako pierwszy, otwarcie i dobitnie, postawił pytanie – “Co dalej ze służbami specjal­nymi?”. I już na nie odpowiedział (“Trybuna” – 5.09.2000 r.).

Propozycje lewicy są radykalne, a je­śli chodzi o kontrolę nad służbami spe­cjalnymi, w naszych warunkach – wręcz rewolucyjne.

Chce ona, w miejsce zlikwidowa­nych UOP i WSI, utworzyć Agencję Wywiadu i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Obiema kierowaliby cywile, powoływani przez premiera w porozumieniu z opozycją i po uzy­skaniu aprobaty prezydenta. Sejmową Komisją ds. Służb Specjalnych kiero­wałby jeden, na całą kadencję, przewodniczący reprezentujący opozycję. Powstać miałby również Komitet ds. Bezpieczeństwa Wewnętrznego przy Radzie Ministrów, którego zada­niem byłoby koordynowanie prac coraz większej liczby służb wyposażonych w ustawowe możliwości stosowania działań operacyjnych. Polska niepo­strzeżenie obrosła w tego typu jednost­ki, wystarczy wyliczyć: policja zwykła, policja celna, policja skarbowa, straż graniczna, Centralne Biuro Śledcze, UOP, WSI, P-2… Wbrew pozorom pro­blem dotyczy każdego obywatela. Jeśli się tego nie opanuje i nie wciśnie w obowiązujące prawo, to każdy z nas będzie mógł być inwigilowany na sto różnych sposobów, a jego prawa oby­watelskie pozostaną śmiesznymi, pa­pierowymi koncesjami na rzecz Unii Europejskiej. Takie zapędy, przynaj­mniej ze strony niektórych środowisk, już są, co więcej – poza świadomością społeczną trwa budowanie podstaw do skrytego działania, podporządkowane­go w istocie tajnej policji. A przynaj­mniej stwarzających silne przesłanki do podejrzeń o takie zamiary.

Żeby nie być gołosłownym, doko­najmy negliżu służby, która działa sto­sunkowo niedawno – od roku zaledwie i która teoretycznie powstała po to, by chronić państwo przed nielegalnymi operacjami finansowymi. Mowa o ist­niejącym w ramach Ministerstwa Finansów Biurze Dokumentacji Skarbo­wej, czyli wywiadzie skarbowym.

UOP BIS

Potrzeba powołania takiej instytucji nie budzi sprzeciwów, jest oczywista – polski system bankowy jest obszarem, w którym “pierze się” po kilka miliar­dów dolarów rocznie. Poza tym nasza, rodzima “szara Strefa” wytwarza kolej­ne, nigdzie nie ewidencjonowane i przez nikogo nie opodatkowane mi­liardy. Wydawałoby się jednak, że do takiej działalności powołani powinni być ludzie, którzy z podatkami i z finan­sami są na co dzień – ekonomiści, ban­kowcy, analitycy giełdowi i walutowi, inspektorzy skarbowi. A jak to jest w rzeczywistości?

Szefem wywiadu skarbowego jest Mariusz P. – wieloletni oficer UOP, ab­solwent szkoły wywiadu na Mazurach;

Zastępcą do spraw operacyjnych jest Michał F. – absolwent szkoły policji w Legionowie, kończący obecnie stu­dium magisterskie w Kielcach;

Zastępcą do spraw administracyjno-technicznych, któremu podlega Wy­dział Techniki Operacyjnej, jest Ry­szard B., człowiek UOP;

Wydziałem I Operacyjnym kieruje Paweł O. – policjant, kolega Michała F., zastępcy szefa;

Wydziałem II Operacyjnym kieruje Jan S. – policjant z Wydziału Obserwa­cji KSP;

Wydziałem Analiz i Informacji kie­ruje Ryszard B. – człowiek, który ma za sobą pracę w Wydziale Przestępczości Zorganizowanej KGP i Głównym In­spektoracie Celnym;

Wydziałem Ewidencji Operacyjnej – najpierw kierowała Lilianna W. z ewi­dencji UOP, a obecnie Zenon R., też z UOP;

Wydziałem Kontroli Wewnętrznej i Zabezpieczenia – Zdzisław P., poli­cjant;

Wydziałem Kadr i Szkolenia – Jan Z. z kadr UOP;

Wydziałem Zabezpieczenia Techniczno-Operacyjnego – Piotr K. z UOP…

 

Gdzie tu miejsce na fachowców od podatku VAT, od podatku akcyzowego, od przepływów kapitałowych? Kto podejmie merytoryczną dysku­sję z wybitnymi fachowcami, pro­wadzącymi kancelarie adwokac­kie czy firmy doradcze z zakresu bankowości, księgowości i po­datków. Przecież z finansów państwowych, najczęściej na skutek zawirowań politycznych i układów międzypartyjnych tworzących się z każdym nowym rządem, odeszły naprawdę tęgie mózgi, jak chociażby twórca podatku VAT – prof. Modzelewski. Który z tych “skarbowych szpie­gów” zrozumie, o czym on pisze w zamawianych w jego biurze eksper­tyzach podatkowych?

Rok temu, gdy powstawał wywiad skarbowy, pracowało w nim zaledwie 50% ludzi z wyższym wykształceniem. Prawników było 18,5%, ekonomistą był co piąty pracownik – w firmie mającej ścigać najbardziej wyrafinowane przestępstwa!… Jak słyszę, ten stan nie uległ znaczącej poprawie. Ciągle tyle samo jest pracowników z wyższym wykształceniem co pracowników z wy­kształceniem średnim, co może świad­czyć o tym, iż ten rzekomo wysoko wy­specjalizowany wywiad jest dobrym miejscem do upychania swoich znajo­mych, koleżanek, narzeczonych, kole­gów i pociotek.

Powstaje więc pytanie – co to za fir­ma ten “wywiad skarbowy”? Ludzie w większości z UOP, reszta z policji. Struktura, wypisz-wymaluj, UOP-owska: wydział operacyjny, we­wnętrzny kontrwywiad, operacyjna ewidencja, zabezpieczenie techniczno-operacyjne, fundusz operacyjny, kon­spiracyjne mieszkanie (na osiedlu Go­cław w Warszawie)… No i te nawyki…

DAJCIE IM CZŁOWIEKA…

Jak się wydaje, tego typu jednostka powinna być w pierwszej kolejności nastawiona na współdziałanie z Urzę­dami Kontroli Skarbowej i z inspektorami skarbowymi – z ludźmi, którzy o podatkach i o ich obchodzeniu wiedzą wszystko, mają z tym do czynienia na co dzień i tylko z tym. Wywiad skarbowy powinien pomagać przede wszystkim im i ich inspirować własnymi analizami samodzielnie zidentyfiko­wanych zjawisk zachodzących w świe­cie podatków. Tymczasem wywiad skarbowy świadczy usługi głównie na rzecz prokuratury i UOP. Nie jest nasta­wiony na zwalczanie patologii i jej mechanizmów, lecz na szukanie “haków” na ludzi.

Jednym z głównych celów są np. dy­rektorzy Urzędów Kontroli Skarbowej. “Wywiadowcy” założyli, iż to właśnie oni są potencjalnym zagrożeniem dla finansów państwa, gdyż na pewno wchodzą w układy z nieuczciwymi po­datnikami, są skorumpowani. Za jed­nym z dyrektorów z północno-wscho­dniej Polski tak długo łazili, dotąd mu dokuczali, aż podał się do dymisji. Czym się naraził na podejrzenia? Miał 20 hektarów ziemi. Nieważne, że w tamtym terenie odłogiem leżą tysiące hektarów, a więc ziemia jest tania; nic to, że dyrektor UKS to przecież nie pie­lęgniarka, ani nie nauczycielka – jest więc możliwe, że ze swoich poborów może to i owo sobie kupić – uparli się, że skoro “ma”, to “bierze”.

PYCHA BEZKARNOŚCI

To choroba zawodowa funkcjonariu­szy tajnych służb. Sposób bycia cha­rakterystyczny dla ludzi ze stałym do­stępem do funduszy operacyjnych, któ­re rozlicza się kilkoma banalnymi zda­niami: wydano tyle a tyle w sytuacji służbowej.

Rozliczanie funduszy operacyjnych oparte jest w dużej mierze na dyscypli­nie funkcjonariuszy, na ich wewnętrz­nej uczciwości i; poczuciu obowiązku wobec państwa. Gdy jednak któryś zechce, to bez trudu z funduszu operacyjnego uczyni sobie źródło stałego, dodatkowego dochodu. Przełożeni nigdy nie są w stanie wyliczyć go do ostatniej złotówki – w tej pracy przecież nie na wszystko i nie w każdej sytuacji można wziąć rachunek. Nie wolni od tej, naby­tej w przeszłości, zawodowej “prywyczki”’ są więc również ludzie wy­wiadu gospodarczego.

Ryszard B. – zastępca szefa, jest my­śliwym. We wrześniu citroenem berlingo pojechał na polowanie. Przejeździł po lasach 1500 km, które następnie pra­cownicy wywiadu rozpisali na siebie, gdyż berlingo jest, oczywiście, wozem służbowym. Może by i nie psioczyli, gdyby przy okazji nie musieli dopro­wadzić samochodu do stanu używalno­ści, albowiem, na skutek przewożenia ustrzelonej dziczyzny, wóz przesiąkł smrodem krwi, szczeciny i śmierci… Niby drobiazg, ale przecież normalny człowiek, w przeciwieństwie do czło­wieka bezkarnego, gdyby już bez takie­go akurat samochodu obejść się nie mógł, załatwiłby to inaczej – wynająłby samochód w sposób formalny i rozli­czyłby tę swoją prywatną pasję za swo­je prywatne pieniądze. Po co takie nie­jasne sytuacje. A może jasne? – wywiad skarbowy potrzebował znaczka firmo­wego, czegoś w rodzaju logo i policyj­nej “blachy” zarazem. Zadanie zleco­no, trzeba trafu, bratu Ryszarda B. Inny przykład – wywiad zdecydował, że bez mieszkania konspiracyjnego z robotą nie ruszy – mieszkanie (swojego znajo­mego) polecił onże Ryszard B. Za wy­najęcie zapłacono gotówką, z góry. I jeszcze – przygotowywany jest, wart ok. 2,5 mln zł, kontrakt na budowę wła­snych sieci teleinformatycznych i sys­temów informatycznych. Kontrakt też prowadzi Ryszard B. – jeśli do­brze usłyszeliśmy, przetarg wygra firma C, w której aż gęsto od jego kolegów z UOP… Czyż to nie jest pycha bezkarności?

Wieźmy innego zastępcę – Michała F. Wkrótce po tym, jak UOP wydał mu wreszcie “certyfi­kat” dopuszczający go do tajemnic

państwowych, z jego inspiracji ka­drowy pracownik Urzędu Ochrony Państwa przeprowadził dla pracowni­ków wywiadu skarbowego szkolenie. 75 godzin w jednym rzucie, po 150 zł za godzinę. Zorganizowano trzy grupy. Wdzięczność?… Tematyka: nie, nie po­datki, akcyza itp. Szkolono w zakresie techniki działań wywiadowczych, psy­chologicznych podstaw przeprowadza­nia rozmów, których celem jest pozyskanie agentury…

MROK

O co tu chodzi? O interes państwa, o chronienie budżetu przed przestęp­czością gospodarczo-bankową, czy o wygodną przykrywkę dla UOP, dzię­ki której mali ludzie robią małe interesiki, ale za to szefowie, w majestacie prawa, mogą zaglądać do kieszeni nie­miłych władzy polityków lub biznes­menów słabo łożących na polityczne kampanie kompanionów pana ministra Pałubickicgo?

A przecież ten, za przeproszeniem, “wywiad skarbowy’’ to tylko jeden z powodów, dla których tak pilna jest rzeczywista, a nie udawana, cywilna, oparta na demokratycznych funda­mentach, kontrola nad służbami spe­cjalnymi.

Kierowany przez ludzi, którzy nawet nie kryją się specjalnie ze swoimi poli­tycznymi sympatiami, UOP jest firmą niewiarygodną. I już nie tylko dla lewi­cy, ale także dla spokojnego zazwyczaj politycznego środka. W tych dniach Unia Wolności złoży w Sejmie swój projekt reformy służb specjalnych, co jest dowodem, iż nie tylko SLD uważa, że tak dalej jak jest, być nie może.

 

Wydanie: 2000, 43/2000

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy