Jest ONR-u spadkobiercą partia

Jest ONR-u spadkobiercą partia

„Ewangelia, a nie Koran”, piszczał histerycznie ks. Międlar, nowa gwiazda duszpasterska na prawicy. Piszczał na obchodach 82. rocznicy powstania ONR-u, hucznie fetowanej w Białymstoku przez członków tej organizacji przybyłych z całej Polski. Odpowiadał mu ryk dziesiątek ogolonych łbów o bezmyślnych, tępo zaciętych twarzach. Ks. Międlar dzielił się też swoimi przemyśleniami o stanie Polski i Polaków. Oprócz islamu zagrażają Polsce „żydowskie tchórzostwo i bierność”. Rak toczy Polskę i Polaków – diagnozuje ksiądz. Potrzebna jest chemioterapia. Tą chemioterapią jest katolicki ruch narodowo-radykalny. Aby nawet najtępsi go zrozumieli, dodaje puentę: „Nie ma polskiego nacjonalizmu bez katolickiego radykalizmu!”. Te słowa padają w białostockiej katedrze. Gdy opiszą to i pokażą media, gdy z różnych stron rozlegną się głosy krytyki i oburzenia, kuria przeprosi. Ale zrobi to dość nieśmiało i w iście faryzejskim stylu. Niby przeprasza, potwierdza, że kościół nie jest właściwym miejscem do manifestowania skrajnych poglądów politycznych, jednak z drugiej strony każdy ma prawo zamówić sobie mszę świętą… No nie. Nie tylko kościół. Nie ma miejsc właściwych do manifestowania poglądów, a raczej fobii rasistowskich, antysemickich, do propagowania pogardy i nienawiści. Zabrakło wiedzy, a może tylko dobrej woli, by jasno powiedzieć, że ks. Międlar głosi herezje, że nacjonalizm i rasizm są nie do pogodzenia z chrześcijaństwem, że są w rażącej sprzeczności z jego elementarnymi zasadami, od miłości bliźniego poczynając. Wyjaśniał to swego czasu obszernie i, wydawałoby się, przystępnie wybitny filozof, dominikanin o. Innocenty Bocheński. Nie jestem pewien, czy w polskich seminariach klerycy czytają takie teksty. A jeśli nawet czytają, szybko o nich, jak widać, zapominają albo niewiele z nich rozumieją. Przełożeni ks. Międlara tłumaczą, że nie mogą sobie z nim poradzić. Niech udadzą się na naukę do abp. Hosera, który w mig poradził sobie z nie dość ortodoksyjnym jak na gust arcybiskupa ks. Lemańskim. Gdyby ks. Międlar, zamiast propagować rasizm i antysemityzm oraz wielbić nacjonalizm w postaci radykalnej, powiedział, że może niekoniecznie należy potępiać metodę in vitro albo że trzeba rozważyć inny stosunek do par homoseksualnych, przełożeni potrafiliby go skutecznie i szybko zdyscyplinować. Dziwny jest ten hierarchiczny Kościół polski, dość wybiórczo traktujący przykazania Dekalogu. Mówi ostatnio niemal wyłącznie o zagrożeniu gender, niegodziwości in vitro, za to coraz mniej o miłości bliźniego, a o ósmym przykazaniu („Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”) to już wcale. Pomodlili się więc chłopcy z ONR-u w białostockiej katedrze, pomaszerowali przez miasto, skandując hasła antysemickie, rasistowskie i hurrapatriotyczne. Na koniec udali się na koncert do studenckiego klubu Gwint, należącego do Politechniki Białostockiej, gdzie koncertował dla nich specjalnie zespół Nordica, który, jak wiadomo, gra i tworzy „rock patriotyczny”, zwany też „tożsamościowym”. W repertuarze takie szlagiery jak „Dumny nadczłowieku” czy „Biała kurwa czarnucha”. Pierwszy wzywa do walki o czystość rasy („Nie pozwalaj trwać tu obcym, którzy psują czystość krwi (…), mocno ściśnij swoje pięści, konfrontacji nadszedł czas”). Ten drugi nazywa kurwą białą dziewczynę, która zadaje się z mężczyzną niebiałej rasy. Publiczne wykonywanie takich utworów ewidentnie realizuje znamiona przestępstwa z art. 256 Kodeksu karnego („Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo bez względu na bezwyznaniowość – podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”). Utwory takie, nie tylko Nordiki, ale co najmniej kilku innych podobnych zespołów, nie tylko publicznie są wykonywane, ale także upowszechniane w internecie. Policja ani prokuratura jakoś tego nie ścigają. Tak jak Kościół koncentruje się tylko na niektórych przykazaniach, a innych nie pamięta, tak prokuratura koncentruje się tylko na niektórych przepisach Kodeksu karnego. Wygląda na to, że akurat art. 256 do nich nie należy. Państwo najwyraźniej tu skapitulowało. Swego czasu minister Sienkiewicz zapowiadał groźnie rasistom z Białegostoku: „Idziemy po was”, ale ostatecznie poszedł na ośmiorniczki do Sowy i Przyjaciół i na tym się skończyło. Dosłownie i w przenoś­ni. Platforma udławiła się ośmiorniczkami. Co nastało potem, wiemy dobrze. Radykalna faszyzująca prawica jest już tylko trochę na prawo od głównego nurtu narodowo-katolickiego, który stał się obowiązującą doktryną państwa PiS. Apel rektora, by studenci cudzoziemcy w trosce o własne bezpieczeństwo nie wychodzili w Białymstoku z domu w czasie uroczystości jubileuszowych ONR-u, jest publicznym przyznaniem się do panującego w Polsce rasizmu i do bezradności państwa. Przy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17/2016, 2016

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki