Czy opozycja złowi Kaczyńskiego?

Czy opozycja złowi Kaczyńskiego?

Daniel Obajtek CEO of Polish PKN Orlen oil company and Polish Prime Minister Mateusz Morawieck (R) arrive for a meeting at the Orlen Lietuva Refinery on June 3, 2018 in Mazeikiai, Lithuania. / AFP PHOTO / Petras Malukas

Im bliżej do ratyfikacji Funduszu Odbudowy, tym bardziej nie wiadomo, jak będzie przebiegała Złapał Kozak Tatarzyna? Sprawa Funduszu Odbudowy i jego ratyfikacji pokazuje jak na dłoni, jak nisko upadła polska polityka. I jak szybko ten proces się dokonał. Że politycy nie znają prawa, ani polskiego, ani unijnego, i rzeczywistość co rusz ich zaskakuje. Gdy jeszcze w ubiegłym roku Polska zgodziła się na przyjęcie unijnego Funduszu Odbudowy (gwarantującego krajowi 57,3 mld euro, czyli ponad 252 mld zł!), wydawało się, że wszystko pójdzie już jak z płatka. Wystarczy, by Sejm go ratyfikował (to konieczne, bo Unia zaciągnie na fundusz pożyczki), i do kasy. Tymczasem zaczęły się pojawiać przeszkody. Najpierw Zbigniew Ziobro ogłosił, że jego partia będzie przeciw ratyfikacji. A to dlatego, że Unia wiąże udostępnianie funduszy z praworządnością. Wtedy wydawało się, że Kaczyński poradzi sobie z nieposłuszeństwem Ziobry, bo poparcie Funduszu Odbudowy zadeklarowała Lewica. W imię solidarności europejskiej i po to, by pieniądze z Unii trafiły do Polski. – To nie wina Polaków, że mają głupi rząd – tłumaczył Włodzimierz Czarzasty. Kaczyński rozpoczął też rozmowy z Kukizem, którego pięcioosobowa grupa ma zasilić Zjednoczoną Prawicę. Ale teraz okazuje się, że nawet głosy Lewicy i Kukiza nie dadzą mu niezbędnej większości. Dlaczego? A dlatego, że – jak mówią konstytucjonaliści – Fundusz Odbudowy wymaga ratyfikacji w trybie art. 90 konstytucji, czyli większości dwóch trzecich zarówno w Sejmie, jak i w Senacie. W Sejmie ta większość to 307 posłów, senatorów trzeba zebrać 67. De facto więc ratyfikacja wymaga wspólnego głosowania PiS i PO. I wszystko OK – tylko dlaczego tak oczywistą sprawę polscy politycy odkryli dopiero teraz? Zajrzyjmy do konstytucji. Umowy międzynarodowe ratyfikować można zwykłą ustawą. Art. 89 kwalifikuje do takich umów m.in. te, które dotyczą pokoju, sojuszy, układów politycznych lub układów wojskowych, członkostwa Rzeczypospolitej Polskiej w organizacji międzynarodowej bądź „znacznego obciążenia państwa pod względem finansowym”. Ale jest jeszcze art. 90. Opisuje on sytuacje wyjątkowe, w których Polska przekazuje organizacji między- narodowej część swoich kompetencji. Ratyfikacja takiej umowy wymaga przyjęcia większością dwóch trzecich głosów, w Sejmie i Senacie. I zdaniem grona konstytucjonalistów ten właśnie artykuł powinien być zastosowany. Dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, mówi PRZEGLĄDOWI wprost: – W ramach tzw. Funduszu Odbudowy rząd w szerokim zakresie zrzekł się na rzecz Unii Europejskiej części władzy suwerennej Rzeczypospolitej Polskiej. Rząd zgodził się, aby organy UE nakładały na Polskę podatki (recyklingowy), gdy zgodnie z art. 217 konstytucji nakładanie podatków jest wyłączną kompetencją Sejmu. Zgodził się też, aby Komisja Europejska zaciągała pożyczki, których płatność obciąża Polskę (uzyskuje status dłużnika), co oznacza ingerencję w kompetencje ministra finansów do zaciągania pożyczek w imieniu skarbu państwa. I zgodził się poręczyć pożyczki zaciągane przez Komisję Europejską na rzecz wszystkich innych państw UE, co oznacza ingerencję w kompetencje Rady Ministrów, ministra finansów, Banku Gospodarstwa Krajowego. Zmiany, na które zgodził się rząd, bezpośrednio i w rozległym zakresie ingerują w kompetencje organów państwowych Rzeczypospolitej Polskiej. Zmieniają stosunki konstytucyjne zachodzące między Polską a Unią Europejską i jako takie podlegają realizacji w przewidzianym na taką okoliczność trybie określonym w art. 90 konstytucji. Okazuje się więc, że polscy politycy są niekompetentni, bo przez długie tygodnie nie zdawali sobie sprawy, jak ratyfikacja kluczowej umowy powinna przebiegać. Choć na ich usprawiedliwienie można napisać, że być może, widząc, jak traktowane jest w Polsce prawo, nie przywiązywali już do tego wagi. Istnieje jeszcze jedno wytłumaczenie tej dezynwoltury. Otóż wydawało się, że ratyfikacja Funduszu Odbudowy będzie formalnością. Że poprą ją wszyscy (no, może bez ziobrystów i Konfederacji), szkoda zatem czasu na zaglądanie do konstytucji. Ale sytuacja się zmieniła. Co takiego się stało, że opozycja zadecydowała, że jest gotowa blokować Fundusz Odbudowy? Otóż integralną jego częścią są krajowe plany odbudowy. Czyli projekty rozdysponowania tych pieniędzy, które rządy państw członkowskich muszą do końca kwietnia wysłać do Brukseli, by zatwierdziła je Komisja Europejska. Krajowe plany odbudowy są dokumentami rządowymi, nie przechodzą przez parlament. I oto opozycja

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2021, 2021

Kategorie: Kraj