Z optymizmem do Europy

Z optymizmem do Europy

Czesi są narodem sceptyków. Ale pomimo tej narodowej cechy zwolennicy członkostwa w Unii mają dwukrotną przewagę nad przeciwnikami UE Rozmowa z Miloszem Zemanem, premierem Republiki Czeskiej, przywódcą czeskich socjaldemokratów – Integracja z Europą, wejście naszych krajów do Unii to najważniejsze polityczne zadanie najbliższych lat. Czy Czesi mają tego świadomość? Jak widzą perspektywy wejścia do UE? – Czesi wracają do Europy po ponad 40 latach życia za żelazną kurtyną. Ale ten powrót wydaje się nam naturalny i oczywisty. Przez prawie całą naszą historię byliśmy częścią kultury i polityki europejskiej. W XIV w. Praga była faktyczną stolicą kontynentu. Pamiętamy o tym, co nie znaczy, że chcielibyśmy teraz – po przewidywanym akcesie do Unii – zająć miejsce Brukseli. Ważne jest co innego. Mając europejskie tradycje i wspólną z resztą kontynentu historię, ale także dzięki obecnej dojrzałości naszej gospodarki, jesteśmy częścią Europy w takim samym stopniu jak państwa już działające w Unii, takie jak Niemcy czy najnowsi członkowie, np. Finlandia czy Austria. Zależy nam, by wejść do zjednoczonej Europy jak najszybciej, a np. przyspieszony proces adaptacji prawa unijnego do czeskiego prawodawstwa traktujemy także jako przezwyciężenie poprzedniego komunistycznego okresu, kiedy wiele rozwiązań prawnych prawem w pełnym tego słowa znaczeniu nie było. – W Polsce nie wszyscy opowiadają się za wejściem naszego kraju do zjednoczonej Europy. Przeciwnicy Unii pozostają, co prawda, w mniejszości, ale głośno wyrażają obawy o przyszłą tożsamość Polski. W miarę, jak toczy się proces negocjacji w sprawie członkostwa, opór najbardziej zdeterminowanych przeciwników naszego akcesu do UE narasta. Czy podobny proces obserwuje pan w Czechach? – Czesi są narodem sceptyków. Ale pomimo tej naszej narodowej cechy zwolennicy członkostwa w Unii mają przewagę nad tymi, którzy tego dziś nie chcą, jak 2 do 1. Prawie 30% dorosłych obywateli Republiki Czeskiej nie ma ponadto ostatecznie wyrobionego zdania w tej kwestii. Nie wykluczam, że większość tych tzw. niezdecydowanych po prostu nie weźmie udziału w referendum, które ma potwierdzić nasz akces do UE. – A co z partiami, którym nie podoba się wspólna Europa? – W moim kraju partie polityczne, mające swoje reprezentacje w parlamencie, generalnie popierają wejście Czech do Unii Europejskiej. Wyjątkiem, i to także po części, jest Komunistyczna Partia Czech i Moraw, której działacze pytają czasem, czy zachowamy czeską tożsamość w zjednoczonej Europie. Traktuję te pytania komunistów trochę jak prowokację, bo zadają je politycy, którzy sami tej tożsamości w przeszłości nie potrafili bronić albo jej nie mieli. Zresztą doświadczenie obecnych członków UE, chociażby Irlandii, Grecji czy Portugalii, a więc państw, które wchodziły do Unii w podobnej sytuacji co my, wskazuje, że nowym członkom UE nie grozi utrata tożsamości. Zyskają one natomiast szansę szybszego rozwoju gospodarczego. – Wspomniał pan, że prawie jedna trzecia społeczeństwa czeskiego nie ma swego zdania na temat Unii Europejskiej. Po części to stan naturalny, bo nie wszyscy muszą interesować się polityką i chcieć uczestniczyć w podejmowaniu (politycznych) decyzji, ale może to być także w jakimś stopniu efekt złej polityki informacyjnej lub kłopotów z tzw. medialnym dotarciem w tej sprawie do niektórych środowisk? – Nasze ministerstwo spraw zagranicznych zdążyło już wydać całe tony broszurek na temat czeskiego członkostwa w Unii. Osobiście nie sądzę jednak, by właśnie ta forma komunikowania się ze społeczeństwem była najbardziej efektywna. Skutecznie ludzie poznają prawdę o zjednoczonej Europie, podróżując do krajów UE, i służbowo, i prywatnie. To, co człowiek zobaczy na własne oczy, zostaje najmocniej w pamięci i jest najbardziej przekonujące. Dlatego cieszę się, że coraz więcej Czechów odwiedza kraje zachodniej Europy. W ten sposób na własnym doświadczeniu przekonują się, że warto znaleźć się w środku tej ponadnarodowej organizacji. – W Polsce tematami, które wywołują najwięcej emocji w związku z negocjacjami akcesyjnymi, jest kwestia sprzedaży ziemi cudzoziemcom – wielu Polaków domaga się tutaj bardzo długich tzw. okresów przejściowych – a także problem blokowania Polakom szybkiego dostępu do unijnego rynku pracy. Czesi podchodzą do tego problemu znacznie spokojniej? – Republika Czeska także wynegocjowała okres przejściowy, jeśli chodzi o możliwość sprzedaży ziemi obywatelom innych państw Unii. Przez 8 lat taki zakaz będzie,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 50/2001

Kategorie: Wywiady