Pamiętnik IV Rzepy

9.06 Lekarze na Banacha w Warszawie, w jednym z największych szpitali w kraju, wyliczyli, pewnie w ramach integracji z Sejmem, ile kosztuje dzienne utrzymanie pacjenta w tym obiekcie i ile posła. No i zgadnijcie, państwo, ile kosztujemy? Cały nasz dzienny pobyt z wizytą lekarzy i obsługą pielęgniarek włącznie? No!!!! 3 złote i 20 groszy. Tyle jest warte nasze dzienne życie i praca niekontraktowego lekarza. A ile kosztuje dzienny pobyt pana posła albo za przeproszeniem innego VIP-a? Myślicie, że dwa razy tyle, czyli 6 zł 40 gr albo nawet i 12,80? Ależ skąd, to byłoby zbyt banalne i nielicujące z godnością piastowanych funkcji w naszym kraju. Łóżko pana posła albo pana ministra razem z nim w środku kosztuje podatnika 900 zł. Dlaczego tyle i czym się różni wątroba pijącego posła od wątroby dajmy na to menela, tego nikt nie jest w stanie wytłumaczyć, ani w szpitalu, ani w Sejmie.
12.06 Nasz wicniewicwic Andrzej L., który nie chodzi na rozprawy sądowe, bo mu się nie chce, powiedział na kongresie poświęconym samemu sobie, że to właśnie on wymyślił IV Rzeczpospolitą, tylko bracia Kaczyńscy ukradli mu nazwę. Tak więc jest to już drugi poważny zarzut dotyczący złodziejstwa uprawianego przez tych panów. Pierwszy to był oczywiście księżyc, ale pan wicepremier według znaków wskazujących na niebie i ziemi powinien już powoli szykować tyłek do kopniaka, jakiego otrzyma w niedalekiej przyszłości.
13.06 Pan premier postanowił umrzeć za pierwiastek, tak jak wcześniej Jan Władysław siedmiu imion w niedzielę Maria za Niceę, czyli wygląda na to, że taka śmierć jest chorobą zaraźliwą i tylko jeszcze nie wiadomo, jaką przenosi się drogą. Pan premier staje się powoli odwrotnością Renaty Beger, która powiedziała ostatnio, że KIEDY MNIE NIE ATAKUJĄ, TO STAJĘ SIĘ SPOKOJNA I POKORNA JAK KAŻDA NAJEDZONA LWICA. Bo pan premier jest głodny sukcesu, ograł wszystkich w kraju, to sobie pomyślał, że da radę i za granicą.
14.06 Ponieważ rozpoczęliśmy od zdrowia, to i na nim skończymy. Otóż jeden z moich fanów opowiedział mi kilka dni temu takiego menelika, którego w te upalne dni można opowiedzieć nawet dla ochłody, ponieważ historia wydarzyła się w słotny i bardzo zimny listopadowy dzień. Otóż do baru, w którym siedział opowiadający mi obywatel, wszedł menel o zdewastowanym wyglądzie, w butach, z których wylewało się błoto, i powiedział do barmanki:
– Piwo poproszę.
– Trzeba lepiej o sobie pomyśleć – odpowiedziała barmanka. – Zima idzie, a pan ma takie buty, że aż wstyd w nich chodzić.
– Piwo poproszę.
– Ale dlaczego, panie Staszku?
– Bo zdrowie ważniejsze.

Wydanie: 2007, 25/2007

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy