Banaś prezesem NIK jest już rok. Jego nowa broń to Wydział Kontroli Doraźnych 30 sierpnia minął rok od powołania Mariana Banasia na prezesa Najwyższej Izby Kontroli. „Pancerny Marian” wybrany został głosami Prawa i Sprawiedliwości, jego wybór prawa strona nagrodziła brawami. Miesiąc później było już inaczej – stacja TVN opublikowała materiał, z którego wynikało, że Banaś jest właścicielem kamienicy w Krakowie i że mieści się w niej „hotel”, w którym wynajmowane są pokoje na godziny. Telewidzowie mogli usłyszeć, jak prowadzący ów „hotel” dzwoni do „Banasia” i krótko z nim rozmawia. To był dopiero początek kompromitacji. Szybko się okazało, że Banaś utrzymuje kontakty z ludźmi z krakowskiego półświatka, karanymi za sutenerstwo, a kamienicę zdobył w nie do końca jasnych okolicznościach. Jego oświadczenia majątkowe wykazują zaś, że dorobił się pieniędzy i dóbr materialnych, których pochodzenia nie sposób wyjaśnić. Nagle Marian Banaś przestał być tak kryształowy, jak zapewniali działacze PiS. Partia wezwała go do złożenia dymisji. Ale on, po pewnych wahaniach, odmówił. I ten stan trwa. Jarosław Kaczyński i jego podwładni uważają, że prezes NIK kompromituje prawicę i że powinien oddać urząd. Banaś z kolei utrzymuje, że został przez PiS zdradzony, że partia porzuciła go w trudnej chwili. Ten punkt widzenia przedstawia zresztą list trzech działaczy krakowskiej Solidarności, Edwarda Kuligi, Jacka Smagowicza i Krzysztofa Bzdyla, którzy rok temu bronili Banasia. Czytamy w nim m.in.: „Czy inni politycy wykazujący nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych byli tak samo brutalnie traktowani jak Marian Banaś? Gdzie jest partia mająca w swojej nazwie obronę prawa i sprawiedliwości? Czym takim Pan Banaś się wyróżnił, że zasłużył na tak »specjalne« traktowanie. Odpowiedź jest oczywista: naruszył zbyt potężne interesy, a na dodatek okazał się niezłomny i to jest jego »najcięższa wina«. Kto chce, ten widzi, że skala napaści jest niewspółmierna do winy i nie o błędy tu chodzi, bo te można normalnie wyjaśnić i zastosować odpowiednie sankcje”. Broni go konstytucja Banaś więc nie zamierza ustępować, słusznie zakładając, że immunitet, który ma jako prezes NIK, jest dla niego najlepszym zabezpieczeniem. Na pewno umocniła go w tym przekonaniu historia jego syna, w którego również uderzyła wojna Banaś-PiS. Bo w sprawie Mariana Banasia prokuratura w grudniu 2019 r. wszczęła śledztwo, agenci CBA przeszukali zaś mieszkania jego i rodziny, w sumie 20 miejsc, w tym samochód syna, Jakuba Banasia. Zabezpieczyli też jego komputer i telefon. Niejako przy okazji Banaś junior stracił pracę – został zwolniony ze stanowiska doradcy zarządu Pekao SA. Politycy komentowali wówczas, że to forma presji na prezesa NIK, by nie zwlekał z dymisją. Okazała się ona jednak nieskuteczna. Przypomnijmy, że powoływany na sześcioletnią kadencję prezes NIK jest praktycznie nieusuwalny – gwarantuje mu to konstytucja. Może odejść ze stanowiska, tylko gdy sam poda się do dymisji albo gdy zostanie skazany prawomocnym wyrokiem za popełnienie przestępstwa lub gdy Trybunał Stanu orzeknie w stosunku do niego zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych. Sęk w tym, że żadna z tych przesłanek nie wchodzi w grę. Banaś nie zamierza podawać się do dymisji, trudno też straszyć go Trybunałem Stanu, bo nie ma za co, deliktu konstytucyjnego nie popełnił. A czy popełnił przestępstwo, za które mógłby być skazany? Prokuratura, zawiadomiona przez CBA, wszczęła postępowanie w sprawie jego majątku, który nie wiadomo skąd się wziął, ale trwa to już od grudnia 2019 r., a efektów tych działań nie widać. Cisza. Gdyby zresztą doszło do procesu, trwałby on dwa-trzy lata. A może i dłużej. Poza tym taki proces mógłby być kłopotliwy dla partii rządzącej – Banaś już zdążył zakomunikować światu, że potrafi kontratakować, i pewnie nie przypadkiem przypomniał, że w jego hotelu nocowali parlamentarzyści PiS, że odbywały się tam narady, układano plany, np. związane z Alior Bankiem. To jego siła – Kaczyńskiego się nie boi i potrafi z nim grać. Z drugiej strony PiS mogłoby próbować odwołać Banasia w inny sposób – zawieszając go albo skracając jego kadencję. Ale takie działania wymagałyby zmiany konstytucji, a opozycja już zapowiedziała, że na to nie pójdzie. PiS zostało więc z Banasiem samo. Fort Marian w budowie Pierwszym działaniem Banasia w NIK było jej przejęcie. Uczynił to w prosty, pisowski sposób, poprzez kadrowe czystki. Zaczął zwalniać dotychczasowych dyrektorów,










