Pancerny pociąg Kim Dzong Ila

Pancerny pociąg Kim Dzong Ila

Wizyta przywódcy Korei Północnej w Rosji miała pokazać otwartość reżimu z Phenianu

Blisko dwa tygodnie w zamkniętym, pancernym pociągu, jedno niezbyt długie spotkanie z Władimirem Putinem, odwiedziny w mauzoleum Lenina w Moskwie i krążowniku Aurora w Sankt Petersburgu, wizyty w fabrykach rakiet balistycznych, broni i w zakładach mięsnych, wieczór w teatrze Kirowa na balecie „Sylfidy”, to najkrótsze podsumowanie podróży, jaką odbył do Rosji przywódca Korei Północnej, Kim Dzong Il.
Najbardziej tajemniczy polityk świata, przewidywali dziennikarze, miał w trakcie tego maratonu pokazać choć kawałek swojej prawdziwej twarzy. W istocie rosyjska podróż Kima rzuciła

niewiele nowego światła

na postać północnokoreańskiego przywódcy. Kim Dzong Il starannie unikał publicznych wystąpień. Jego pociąg zatrzymał się w drodze do Moskwy w świetle jupiterów prasy tylko dwa razy. Najpierw na kilkanaście minut w Ułan-Ude, stolicy Buriacji, potem na 20 minut w Nowosybirsku. W żadnym z tych miast lider Korei Północnej nie zdecydował się jednak wyjść na peron, mimo że czekały tam na niego delegacje miejscowych władz, a w Nowosybirsku także rodzina Jakowa Nowiczenko, który w czasie wojny koreańskiej uratował życie ojca obecnego przywódcy KRLD, Kim Ir Sena. Stacje telewizyjne pokazywały potem skonfudowanych rosyjskich przywódców regionalnych, którzy nie tylko nie wiedzieli, co robić z przygotowanymi kwiatami i prezentami, ale również nie mieli pojęcia, przy którym wagonie machać Kimowi na pożegnanie.
W efekcie w przekazach medialnych z wizyty dominowały

tzw. drobne sensacje.

Jedna z gazet z Petersburga ujawniła, że w trakcie swoich posiłków w pociągu prezydent Korei Północnej, kraju od lat dotkniętego klęską głodu, ze szczególnym upodobaniem jadł homary oraz pieczone mięso z „niebiańskiej krowy”, jak znani z kwiecistego języka współpracownicy lidera KRLD nazwali… pieczyste z osła.
Prasa zauważyła, że w trakcie zwiedzania browaru Baltica w Sankt Petersburgu Kim Dzong Il z wyraźnym apetytem wypił kilka porcji piwa, a na pożegnanie zabrał ze sobą beczułkę tego napoju. Udało się także dowiedzieć, że pociąg Kima wyposażony był w system nawigacji satelitarnej, tzw. GPS, oraz podłączenia do Internetu (Kim podobno uwielbia surfować w globalnej infosieci).
Innym chętnie komentowanym tematem była kwestia środków bezpieczeństwa, jakich zażądał w trakcie wizyty swego przywódcy rząd w Phenianie. Przejazdy pociągu-twierdzy z Kimem w środku kompletnie zdezorganizowały ruch kolejowy w znacznej części Syberii i centralnej Rosji. Stacje, na których pojawiał się Kim Dzong Il, zamykano na wiele godzin, a opancerzone limuzyny Ził wjeżdżały bezpośrednio na perony tak, aby Kim musiał przejść na świeżym powietrzu nie więcej niż pięć-dziesięć kroków. Kiedy północnokoreański lider składał wieńce na cmentarzu obrońców Leningradu z czasów II wojny światowej, usunięto wszystkie postronne osoby w promieniu półtora kilometra. Każdy krok Kima mogła filmować tylko jedna kamera typu Airflex, używana przez funkcjonariuszy ochrony północnokoreańskiego prezydenta, wyprodukowana zresztą – co zauważyła rosyjska telewizja ORT – jeszcze w latach 60.
Obserwatorzy pytali, komu potrzebna była taka wizyta? Dla Phenianu była ona bez wątpienia próbą przełamania izolacji, w jakiej od lat żyje KRLD. Moment podróży Kima też został wybrany nieprzypadkowo. USA otwarcie wskazują na Koreę Północną jako kraj wrogi, którego programy zbrojeniowe są zagrożeniem dla pokoju i stabilizacji na naszym globie.
Rosja Władimira Putina potraktowała przyjazd Kima jako

rodzaj kwaśnej cytryny,

którą trzeba przełknąć po prostu dla zdrowia. Moskwa przymierza się do wielkich projektów gospodarczych w Azji, m.in. przedłużenia kolei transsyberyjskiej i budowy gazociągu (wszystko via KRLD) do Chin i Korei Południowej. Konieczne były rozmowy na temat sposobu zwrotu blisko dwóch miliardów dolarów długu wobec Moskwy (spłacać je będzie darmowa praca robotników północnokoreańskich na Syberii).
Przydała się też wizyta Kima rosyjskiemu prezydentowi w jego grze o zachowanie pozycji partnera w dialogu ze Stanami Zjednoczonymi. Podpisana w Moskwie przez Kima i Putina deklaracja, mówiąca o „pokojowym charakterze” programu rakietowego realizowanego w KRLD i moratorium na próby z rakietami balistycznymi do 2003 roku, może, oczywiście, okazać się świstkiem papieru, ale pozwoli Kremlowi w rozmowach z Białym Domem sygnalizować, że Putin jest jedynym politykiem zdolnym temperować zachowania Kim Dzong Ila.
Rosja nie stanie się od tego wielkim mocarstwem, ale „zachowa twarz”, co w polityce ma też swoje znaczenie. Korea Północna nie poprawi swojego wizerunku, ale przyciągnęła na kilkanaście dni uwagę świata. Przynajmniej do wyprodukowanego w Phenianie pancernego pociągu z przyciemnianymi szybami.

Wydanie: 2001, 33/2001

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy