Wojsko polskie broniło nas przez wieki, a teraz trzeba bronić wojska Monika Jaruzelska Zdegradują Generała… – Od początku przeczuwałam, że to zrobią. O ustawie degradacyjnej mówiło się jeszcze przed dymisją ministra Macierewicza, potem pojawiły się pogłoski, że jednak degradacji nie będzie. Ale byłam na nią przygotowana. Nie zaskoczyła mnie. Nie zaskoczył mnie nawet zapis, który nie daje możliwości odwołania się. Zresztą i tak bym się nie odwoływała. Przyjmę tę decyzję ze spokojem i godnością. Jestem pewna, że tego oczekiwałby ode mnie ojciec. Czego jeszcze by oczekiwał? – Myślałam o tym, słuchając jeszcze w czasach ministra Macierewicza informacji o dymisjach kolejnych generałów. Byli wyrzucani z wojska albo sami podawali się do dymisji. A potem w mediach skarżyli się, jak źle ich potraktowano. Byli sami. A wojsko to wspólnota, bo jak walczyć samemu? – Szacunek wobec przełożonych, troska o podwładnych… W rozmowach z ojcem często się to pojawiało – kiedy człowiek zostaje dowódcą, staje się odpowiedzialny za swoich podwładnych. Nawet jak przestaje być czynnym wojskowym, nadal ma taki moralno-psychologiczny obowiązek. Jeżeli nawet nie może nic zrobić, to powinien pamiętać. Ważnym momentem był dla mnie wyjazd z Andrzejem Rozenkiem, który prowadzi inicjatywę pomocy ofiarom ustawy dezubekizacyjnej, na spotkania do Gorzowa Wielkopolskiego i do Żor. Było tam też wielu byłych wojskowych. Przychodzili z rodzinami. To był moment, w którym poczułam, że zbliża się ten czas. Że trzeba pomóc tym wojskowym i ich rodzinom. Jest rodzaj presji, że ujmowanie się za nimi może się skończyć źle. – Nie chcę oceniać wojskowych. Mają rodziny, kredyty, emerytury, służbowe mieszkania i o to się boją, bardzo dobrze to rozumiem. Ja za to nie mam nic do stracenia. Niezależnie od tego, czy coś zrobię, czy nie zrobię, i tak będą na mnie polować. To były dla mnie ważne spotkania. Wojskowi byli w różnym wieku – w moim, młodsi ode mnie, ale i bardzo sędziwi. Patrzyłam na nich. Jest coś w mowie ciała wojskowych. To zostaje na całe życie. Potrafię rozpoznać wojskowego, stojąc w kolejce w sklepie – po pewnej fryzurze, trzymaniu postawy, sposobie mówienia. Patrzyłam na nich i widziałam, jak ogromnie są przygnębieni, jakie mają poczucie osamotnienia. Bo nikt nie chce im pomóc, nikt nie staje po ich stronie. Zostali zdradzeni przez państwo polskie. Wojskowi, którzy służyli w armiach carskiej, pruskiej, służyli potem w armii II RP. Wykorzystywano ich doświadczenie, umiejętności, nikt nie nazywał ich zdrajcami. Nie mówiąc już o tym, żeby kogokolwiek degradować. Wojsko polskie broniło nas przez wieki, a teraz trzeba bronić wojska. Tu chodzi o honor wojska Po czym pani rozpoznaje wojskowych? – Po sposobie mówienia, pewnym rodzaju wyprostowania się w momencie, kiedy z kimś się witają. Bardzo często całują panie w rękę. Są szarmanccy w stosunku do kobiet. Mówią prostymi zdaniami, w tzw. krótkich żołnierskich słowach. Mają też pewną, niepozbawioną wdzięku skłonność do patosu patriotycznego. Można poznać. Mnie to zawsze wzrusza, budzi moje zaufanie. Dzisiaj ci ludzie czują się upokorzeni. – Upokorzeni i zdradzeni. Przez państwo. A nie mają już możliwości jakiejś zmiany swojego życia. Nie spotyka ich to na początku drogi życiowej, kiedy można wszystko zmienić, ale na końcu, kiedy są zdani na łaskę państwa. A ono ich zdradziło i upokarza. Czyli o pani wejściu w politykę zdecydowały spotkania z rodzinami wojskowych? – To był mocny impuls. Ale ostatecznym impulsem była decyzja o degradacji ojca. Nie, nie dlatego, że będę chciała bronić ojca przed tą władzą, prosić, żeby zostawili mu stopień… Dla niego ta decyzja nie ma znaczenia. I tak przejdzie do historii jako Generał. Powiedziałabym wręcz, że to, co PiS robi, ojca nobilituje. Walczą z nim, ale dopiero po jego śmierci. Dlaczego więc to był tak mocny impuls? – Dlatego, że teraz nikt mi nie zarzuci, że chcę coś robić w swojej sprawie. Że bronię swojej pozycji bycia generałówną. Nie. Moje sprawy są już zakończone. Nie chodzi więc o mój honor czy honor ojca. Chodzi o honor wojska. Jak pani sobie wyobraża tę funkcję? – Na czym będzie polegała rola Centrum Monitorowania Skutków Działania Ustawy? Na pewno PiS nie przestraszy się, że centrum powstaje, ale może uda się choć trochę ich powstrzymać. My na pewno będziemy jeździć do ludzi, spotykać się z nimi. Tak, żeby nie czuli