Pielgrzymów w tym roku nie będzie

Pielgrzymów w tym roku nie będzie

JERUSALEM - DECEMBER 14: People walk at street as Christmas tree is seen illuminated ahead of new year at the Old City of Jerusalem, on December 14, 2020. Mostafa Alkharouf / Anadolu Agency

W Jerozolimie pustki, krążą pogłoski o zamknięciu na czas świąt bazyliki Narodzenia Pańskiego w Betlejem Mieszkańcy Jerozolimy, którzy często w grudniu narzekają na tłumy przeciskające się ciasnymi uliczkami Starego Miasta czy krzyki sprzedawców na straganach z pamiątkami, w tym roku tęsknią za gwarem, uciszonym przez ograniczenia wprowadzone na czas pandemii. – W tym roku na pasterkę zamiast nawet 300 osób do kościoła przyjdzie może 20 – przewiduje mieszkający w Jerozolimie dominikanin ks. Paweł Trzopek. Normalnie dyplomaci i inni cudzoziemcy, którzy zwykle uczestniczą w mszach u jerozolimskich dominikanów, wracaliby na święta do swoich krajów, a ich miejsce zajmowaliby pielgrzymi. – Na pasterkę przychodziły do nas głównie francuskojęzyczne grupy z Afryki. Jednak teraz cały ruch pielgrzymkowy jest zamrożony i nikt nie może wjechać – martwi się ks. Trzopek. List biskupów bez odpowiedzi Co roku do świętego miasta chrześcijan, żydów i muzułmanów przyjeżdża ok. 3,5 mln turystów i pielgrzymów. Muzułmanie odwiedzają miasto w różnym czasie, przede wszystkim, by udać się do meczetu Al-Aksa i Kopuły na Skale – miejsc dla islamu szczególnych. Teraz, w okresie świątecznym, żydzi z całego świata ściągają, by wspólnie zapalić chanukowe świece, chrześcijanie przybywają na Boże Narodzenie – do Jerozolimy, Betlejem i Nazaretu. – W tym roku pandemia skutecznie blokuje nam wszelkie duże celebracje – mówi ks. Trzopek. Dominikanin mieszka w klasztorze za murami Starego Miasta, niedaleko Bramy Damasceńskiej. Na jego msze w języku francuskim przychodzą głównie dyplomaci, ale także kilka rodzin palestyńskich katolików. Dzisiaj w modlitwach w zamkniętym pomieszczeniu uczestniczyć może jedynie 10 osób, a 20, jeśli uroczystości odbywają się na świeżym powietrzu. – Niedzielną mszę odprawiamy w krużgankach przed klasztorem, z jednej strony, żeby przestrzegać obostrzeń sanitarnych, ale z drugiej, żeby dać ludziom możliwość uczestnictwa w liturgii. Sami chodzimy w maseczkach w czasie mszy świętej – opowiada. Przyznaje, że jego społeczność, złożona w dużej mierze z przyjezdnych, odczuwa zmęczenie choćby tym, że nie mogą wyjechać i spotkać się z rodzinami. – Dla nich to duży ciężar, a często są to rodziny z małymi dziećmi. One nie potrafią zrozumieć, dlaczego muszą nosić maseczki albo nie mogą odwiedzić babci w święta. Ograniczenia martwią też ks. Rafika Nahrę. – Mamy bardzo duże kościoły. W małych świątyniach takie ograniczenia mogą się sprawdzić, ale wyobrażasz sobie choćby bazylikę Zwiastowania w Nazarecie? – mówi. Ma na myśli jeden z większych kościołów na całym Bliskim Wschodzie, który mieści kilkaset osób. Rafik Nahra od trzech lat jest wikariuszem apostolskim wspólnoty katolików języka hebrajskiego w Izraelu. To niewielka społeczność złożona głównie z osób, które zdecydowały się na konwersję na katolicyzm, zachowując przy tym część żydowskich obrządków religijnych. – W Jerozolimie, gdzie zwykle jestem podczas Bożego Narodzenia, społeczność hebrajskojęzyczna jest niewielka. A podczas świąt tylko połowa uczestniczących w mszach to chrześcijanie. Druga połowa to żydzi, którzy przychodzą, żeby zobaczyć, czym jest Boże Narodzenie. Łącznie w ubiegłym roku było nas ok. 150 osób. W tym roku takie wizyty nie będą możliwe. Katoliccy biskupi napisali list do prezydenta Reuvena Rivlina, prosząc, by wpłynął na rząd w kwestii zmiany obostrzeń, aby liczba uczestników nabożeństwa zależała od wielkości świątyni. – Odpowiedź nadal nie przyszła, zobaczymy, co się stanie. Nie znaczy to jednak, że Izrael jest krajem antyreligijnym – zastrzega Rafik Nahra. – Wydaje się, że dla rządu ważniejsza jest w tym momencie walka z epidemią. A niektóre społeczności żydowskie czy Kościoły nie przestrzegały wcześniej obostrzeń, co przyczyniło się do wzrostu zachorowań. Z nieprzestrzegania zaleceń Ministerstwa Zdrowia zasłynęły najbardziej żydowskie społeczności ultraortodoksyjne. Niedawno rabin Chaim Kaniewski wezwał dyrektorów szkół religijnych, by przyjmowały uczniów pomimo zakazów. A ostatnim głośnym przypadkiem rażącego łamania obostrzeń były uroczystości pogrzebowe rabina Aharona Hadasza, które odbyły się w Jerozolimie 3 grudnia. Choć w pogrzebach uczestniczyć może jedynie 20 osób, świat obiegły zdjęcia tysięcy chasydów idących w pochodzie, a nawet starć z policją. Upadające sklepy Rafik Nahra zauważa, że sytuacja w Izraelu jest szczególnie trudna dla migrantów i azylantów, dla których msze także prowadzi. – Wielu żyje wspólnie w małych mieszkaniach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 52/2020

Kategorie: Świat