PiS do muzeum

PiS do muzeum

„Dbamy o artystów lepiej niż poprzednicy”, powtarza pan minister kultury Piotr Gliński. I wzdycha, że jego dbałość o pupilków nie spotyka się z wdzięcznością. Zamiast „Serdeczne Bóg zapłać”, albo przynajmniej grzecznego „Dziękujemy!”, często słyszy od nich życzenia wzorowane na przesłaniu ukraińskich obrońców Wyspy Węży.

W Polsce żyje ok. 65 tys. ludzi przynależnych do kategorii artystów. Z tego ok. 5 tys. ma znane z mediów nazwiska. Może celebrycić. Na umowach o pracę zatrudnionych jest ok. 15 tys., na umowach o dzieło jakieś 30 tys., reszta zarabia w szarej strefie. Wielu osiąga wiek emerytalny. Wtedy mają swoje pięć minut w mediach. Kiedy ujawniają, jak marną dostają emeryturę.

Ponieważ polscy artyści nie chcą sczeznąć młodo, w programach wyborczych Lewicy i innych formacji politycznych pojawił się postulat stworzenia dla nich funduszu emerytalnego. Jest on dyskutowany także w PiS. Ale tam trudno go zrealizować. Wyjaśnia to redaktorowi Piotrowi Zarembie pan minister Piotr Gliński w wywiadzie w „Rzeczpospolitej”: „Jak mam wytłumaczyć naszym wyborcom, że trzeba stworzyć specjalny fundusz emerytalny dla pani Jandy czy pana Seweryna? Politycznie to jest dziś nie do przeprowadzenia, bo celebryci przyznali sobie prawo do obrażania nie tylko nas, ale znacznej części polskiego społeczeństwa”.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 40/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Wydanie: 2023, 40/2023

Kategorie: Felietony, Piotr Gadzinowski

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy