Piwo pod popiersiem Lenina

Piwo pod popiersiem Lenina

Włodzimierz Cimoszewicz dziękował tu za napad, Andrzej Wajda podziwiał schodzone walonki

W cieniu walki o pomnik Czterech Śpiących na warszawskiej Pradze na Białostocczyźnie padał słynny bar U Wołodzi w Hajnówce. To było miejsce magiczne, bar-muzeum minionego ustroju, znane w całej Polsce i Europie. W lipcu odbyła się pierwsza rozprawa z powództwa urzędu miasta o to, kto ma rozebrać lokal i zrobić porządek po nim.
Trzy miesiące wcześniej, 8 kwietnia komornik w asyście policjantów opieczętował eksponaty znajdujące się w lokalu Wojciecha Piusa Gustawa Rynarzewskiego, a lokal zamknął ostatecznie. Właścicielowi polecił przy okazji zdjąć głowę wodza rewolucji październikowej, co Rynarzewski zrobił dzień później, angażując do pracy kolegę, historyka amatora i miejscowego antykomunistę Ryśka. Rysiek akurat miał czas, pomógł więc Wojtkowi, bo go lubi. Nie było w tym podtekstu politycznego ani specjalnej satysfakcji, ot, zwyczajna ludzka przysługa.

Sztandar do Hajnówki wprowadzić

Rynarzewski w latach 80. prowadził zakład fotograficzny, który zamienił na sklepik z piwem z całego świata, kiedy premier Rakowski kazał sztandar PZPR wyprowadzić. W Wojtkowej głowie pojawiła się wtedy myśl, żeby zrobić coś odwrotnego. Związek Radziecki zwiedził wszerz i wzdłuż, a z każdej podróży zwoził wszystko, co było związane z Leninem i minionym ustrojem. Powstał ogromny zbiór sztandarów, mundurów, portretów, książek, pocztówek i przedmiotów kompletnie nieużytecznych, ale nawiązujących do komunizmu.
Nowej władzy w Hajnówce te Wojtkowe pasje nie bardzo się podobały, rządy w mieście objęła ta z nadania NSZZ „Solidarność” i choć w części, jak to w małych miasteczkach, miała epizod w PZPR, minionego ustroju nienawidziła. Ale Wojtek się uparł i otworzył bar piwny z komunistycznym entourage’em.

Czego można chcieć więcej?

Bar U Wołodzi szybko stał się miejscem kultowym. Znalazł się nawet w zachodnich przewodnikach turystycznych jako atrakcja niebywała, gdyż w Polsce z zapałem neofitów pozbywano się wszystkiego, co kojarzyło się z PRL, i żeby poczuć klimat minionej epoki, a przy okazji dobrze zjeść i wypić, trzeba było jechać na kraniec Polski. I jechali. Znani i nieznani. Księga pamiątkowa lokalu to dowód na tę popularność.
„Sierp i młot, głowa Lenina, schodzone walonki i dobre piwo. Czego można chcieć więcej?”, napisał Andrzej Wajda. „Tu byłem”, potwierdził swoją obecność Tony Halik, „Dziękuję za napad”, upamiętnił się Włodzimierz Cimoszewicz.
Były premier nie jest bynajmniej masochistą. Rynarzewski z przyjaciółmi wpadł na genialny pomysł urządzania spektakularnych napadów w radzieckich mundurach na turystów podróżujących po Puszczy Białowieskiej kolejką wąskotorową. Wyglądało to tak, że nagle z bujnej puszczańskiej roślinności wyskakiwali partyzanci z pepeszami i brali w niewolę maszynistę oraz podróżnych. Podczas inauguracyjnego napadu aresztowano ważnego biskupa wizytującego w tym czasie Hajnówkę. Jak twierdzą świadkowie wydarzenia, biskup w pierwszej chwili zrobił wielkie oczy. O oczach byłego premiera nic bliżej nie wiadomo.

Początek końca

W 1998 r., kiedy w Hajnówce już od kilku lat rządziła lewicowa koalicja, stosunki nagle się popsuły. Zarząd miasta na łamach lokalnego „Gościńca” uzasadniał to tak: „Zarząd Miasta Hajnówki przyjął wiele krytycznych opinii pod adresem prowadzonej przez pana placówki (głośne śpiewy, załatwianie potrzeb fizjologicznych wokół baru). W związku z tym nakłada na pana obowiązek częstszego kontrolowania obiektu oraz zasad przestrzegania porządku publicznego zwłaszcza po godzinie 22. Przedłużenie umowy dzierżawy następuje na jeden rok (…)”. Wojciech Pius Gustaw Rynarzewski ripostował: „Krytyczne uwagi pod adresem prowadzonej przeze mnie placówki są nieprawdziwe. Nie obsługuję nietrzeźwych klientów, nikt u mnie nie śpiewa, a dla klientów baru są odpowiednio wyposażone toalety. Nie mają zatem powodu załatwiać potrzeb fizjologicznych wokół baru. Proszę więc nie czynić mnie odpowiedzialnym za pozostawiającą wiele do życzenia kulturę osobistą mieszkańców. Zarząd Miasta Hajnówka, jak dotąd, nie był uprzejmy zauważyć, że »Bar u Wołodzi« jest swoistą placówką muzealną i jedną z niewielu atrakcji turystycznych Hajnówki (…)”. Po tej wymianie uprzejmości na łamach nastąpił kilkunastoletni rozejm w stosunkach władza-Rynarzewski. Obie strony starały się nie wchodzić sobie w drogę i tolerować, jak długo się da. Niestety, to był początek końca tego miejsca. Rynarzewski miał problemy osobiste, wzrastały czynsz i zadłużenie, nikt nie wpadł na pomysł, jak ratować Wołodzię.

Zróbcie mnie kustoszem

Rynarzewski nie ukrywa goryczy: – Burmistrz Sirak, z którym się znamy jeszcze z czasów działalności w Stronnictwie Demokratycznym, powiedział, że nie może nic zrobić, bo z jednej strony są wyroki sądowe, z drugiej – ma radnych, którzy Wołodzi bardzo nie lubią. Powiedziałem mu: „Jurek, zrób mnie kustoszem muzeum”. Popatrzył na mnie jakoś dziwnie.
Eksponaty zajęte przez komornika zostały umieszczone w miejskim budynku gospodarczym. Według jednego z urzędników, nie przedstawiają żadnej wartości: – To śmieci.
Jarosław Grygoruk, sekretarz urzędu miasta: – Staraliśmy się pośredniczyć w rozmowach Wojciecha Rynarzewskiego z przedsiębiorcami, którzy chcieli przywrócić temu miejscu dawny blask. Bez skutku. Właściciel nie był zainteresowany. Stracił zresztą koncesję na sprzedaż alkoholu, od lat nie płacił za dzierżawę terenu. Kwestia rozbiórki lokalu znajdzie się w sądzie.
Jeden z szefów naszych tajnych służb, będąc z prywatną wizytą w Hajnówce, wyraził żal z powodu zamknięcia baru U Wołodzi. – Wielka szkoda, chciałem przywieźć do ciebie przyjaciół – powiedział ostatnio Rynarzewskiemu. Znają się od lat. Każdy z nich na swój sposób obalał miniony ustrój. Jeden jako działacz „Solidarności”, drugi – podając ruskie pierogi w otoczeniu dawnych świeckich relikwii. Z uśmiechem, bez nienawiści, bez kopania leżącego.

Wydanie: 2014, 36/2014

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Anna
    Anna 15 września, 2014, 20:11

    Ciekawe jakim to hajnowskim radnym tak bardzo przeszkadzał „Bar u Wołodzi”?

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy