Autorzy artykułu, dawni i obecni pracownicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych w centrali i na placówkach, byli regularnie oceniani, według różnych kryteriów, przez ministrów, dyrektorów departamentów, ambasadorów czy innych bezpośrednich przełożonych. Teraz postanowili ocenić swoich najwyższych szefów, czyli ministrów. – Wybraliśmy, arbitralnie, kryteria oceny ministrów. Arbitralnie, bo przecież ani dyrektor generalny służby zagranicznej, ani dyrektor Biura Spraw Osobowych też z nami nie uzgadniali kryteriów, według których byliśmy oceniani – mówią. Oto ich ranking ministrów spraw zagranicznych Dla przypomnienia wymieniamy wszystkich naszych byłych szefów po 1989 r.: 1989-1993 Krzysztof Skubiszewski 1993-1995 Andrzej Olechowski 1995 i 2000-2001 Władysław Bartoszewski 1995-1997 Dariusz Rosati 1997-2000 Bronisław Geremek 2001-2005 Włodzimierz Cimoszewicz 2005 Adam Daniel Rotfeld 2005-2006 Stefan Meller 2006-2007 Anna Fotyga 2007-2014 Radosław Sikorski 2014-2015 Grzegorz Schetyna 2015-2018 Witold Waszczykowski 2018-2020 Jacek Czaputowicz 2020-2021 Zbigniew Rau Kryteria przez nas wybrane to: 1. Pozycja Polski w Europie i na świecie. 2. Pozycja ministra w polityce wewnętrznej. 3. Pozycja ministra na arenie międzynarodowej. 4. Modernizacja MSZ (infrastruktura, płace, stosunek do podwładnych, znajomość ministerstwa). Oceny pracowników czy komórek merytorycznych (departamentów, biur lub placówek zagranicznych ministerstwa) to: znacznie poniżej oczekiwań, poniżej oczekiwań, zgodnie z oczekiwaniami, powyżej oczekiwań, znacznie powyżej oczekiwań. Nasza skala będzie miała większą rozpiętość, od 1 (najgorsza ocena) do 10 (najwyższa). Maksymalna ocena to zatem 40 pkt. Ze względu na krótki niestety okres pracy ministra Adama Daniela Rotfelda postanowiliśmy kadencje jego i Włodzimierza Cimoszewicza potraktować razem. Zbigniew Rau – 15 pkt Nie miał, nie ma i nie będzie miał wpływu na nic. Ani na pozycję Polski na świecie, ani na własną. Zostanie zapamiętany jako minister, za czasów którego uchwalono ustawę zwalniającą ambasadorów ze znajomości jakiegokolwiek języka obcego i z wyższych studiów. Oraz jako ten, który za pomocą tej ustawy, jeszcze bardziej niż jego dwaj poprzednicy, zezwolił na zatrudnianie krewnych i znajomych Obajtków, Misiewiczów i innych, na ich awanse i przenoszenie z placówki na placówkę. Anna Fotyga – 17 pkt Miała odzyskać MSZ. Nie lubiła ani zastępców, ani pracowników, pogardzała ministerstwem. To za jej czasów w MSZ regulacje o Państwowym Zasobie Kadrowym wprowadzał (czyli zwalniał) ówczesny dyrektor Biura Kadr i Szkolenia (zwanego potocznie Biurem Kadr i Szkodzenia), późniejszy wiceminister i dyrektor generalny Andrzej Papierz. Niektórzy łatwo go ogrywali, choćby śp. Tomasz Lis (był m.in. ambasadorem RP w Nikozji), który wysłannika Papierza po prostu nie wpuścił do domu w niedzielę wieczorem. Nie cierpiała swoich zastępców do tego stopnia, że w dniu wylotu na konsultacje podsekretarzy stanu oświadczyła im, że nie zgadza się na ich wylot! Mieliśmy pewien problem z oceną jej skuteczności w polityce wewnętrznej. Daliśmy 6 pkt nieco na wyrost, za jej dobrą pozycję u Lecha Kaczyńskiego i bardzo złą ocenę u Jarosława. Jacek Czaputowicz – 17 pkt Eksperyment Jarosława. Ech… A tak się dobrze zapowiadał na początku lat 90., gdy został dyrektorem Departamentu Konsularnego! Potem, za czasów Anny Fotygi, był jeszcze dyrektorem Departamentu Strategii i Planowania. W międzyczasie postawił na karierę naukową i kilkumiesięczne staże zagraniczne. Na jego wniosek premier mianował dyrektorem generalnym Andrzeja Papierza, który wpuścił do MSZ ławą swoich byłych kolegów i innych siostrzeńców czy bratanków i wyręczył go całkowicie w rządzeniu ministerstwem. Kilku naszych kolegów jest mu wdzięcznych, bo to za jego kadencji zaczęto znowu wysyłać pracowników ministerstwa na stanowiska ambasadorów. Za czasów jego poprzednika, Witolda Waszczykowskiego, zdarzało się to sporadycznie. Witold Waszczykowski – 21 pkt Wysoka nota (7 pkt) w rubryce pozycja Polski w Europie i na świecie wynika z faktu, że jego kadencja przypadła na początek rządów PiS, gdy partnerzy jeszcze nie bardzo rozumieli (lub bardzo rozumieli, ale nie dali tego po sobie poznać), co się dzieje w Polsce. Pracował w MSZ od początku lat 90., był, jest, insiderem. Jako minister prowadził, na miarę możliwości, zrównoważoną politykę kadrową. Miał normalnych dyrektorów generalnych. Rozumiał, jak funkcjonuje MSZ, jak w jego strukturze wygładzane są informacje dla ministra, przechodzące od osoby odpowiedzialnej za dany kraj lub region przez naczelnika,










