Pod ciężarem obietnic

Pod ciężarem obietnic

Warszawa 08.10.2015 r. Piotr Kuczynski - Glowny Analityk - Xelion Doradcy Finansowi. Fot. Krzysztof Zuczkowski

Działania rządu sprawiają, że perspektywa rozwoju gospodarczego stała się niejasna i niepewna Piotr Kuczyński – główny analityk spółki Dom Inwestycyjny Xelion Jak pan zareagował na wieść o podpisaniu przez prezydenta ustawy o podatku bankowym? – Ani się nie ucieszyłem, ani nie zmartwiłem. Wiedziałem, że ta ustawa przejdzie. Środowiska lewicowe od dawna wskazują, że banki, szczególnie te wielkie, międzynarodowe, pochodzą z neoliberalnego jądra ciemności. Może zatem dobrze, że uderzono w nie podatkiem? – Proszę pamiętać, że ja także pochodzę z tego świata. Udziałowcami firmy, która mnie zatrudnia, są po połowie UniCredit i Pekao SA. Mimo to sądzę, że moje opinie można traktować jako obiektywne. Podatek bankowy występuje w całej Europie. Problem w tym, że w takiej formie, jaka została przyjęta przez polski rząd i Sejm, istnieje on w zasadzie jedynie na Węgrzech. Dla porównania w Niemczech opodatkowano nie aktywa, ale część pasywów – np. pieniądze, które banki sobie pożyczyły, żeby zagrać na giełdzie lub dokonać zakładów z toksycznymi instrumentami finansowymi. Intencją ustawodawcy było nie zgarnięcie pieniędzy do budżetu – jak w Polsce – lecz powstrzymanie banków przed robieniem złych rzeczy. Węgrzy się wycofują Ma pan na myśli praktyki, które doprowadziły do światowego kryzysu w 2008 r.? – Tak. Nasz sektor bankowy, co trzeba podkreślić, zachowywał się niezwykle przyzwoicie, nie dokonywał tego typu inwestycji, nie wchodził w takie podejrzane instrumenty. Mimo to powszechne jest nawoływanie do ukarania banków. Przypomina mi się książka byłego szefa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju Jacques’a Attalego „Żydzi, świat, pieniądze”. Można z niej wyciągnąć m.in. taki wniosek, że jeśli ktoś pożyczy komuś za dużo pieniędzy, zaczyna mieć poważne problemy. Król Francji Filip IV Piękny kazał wymordować templariuszy, bo był im winien ogromną kwotę. Żydów znienawidzono, bo pożyczali pieniądze. Obecnie wszyscy atakują banki. Większość z nas traktuje je jako coś zewnętrznego, jak gdyby były z innej rzeczywistości. Ale przecież bez banków gospodarka stanęłaby w miejscu – nie byłoby kredytów, możliwości składania depozytów. Czy możemy sobie wyobrazić dużą, dynamiczną spółkę, która mogłaby się obejść bez kredytu inwestycyjnego? Zamiast 10 lat potrzebowałaby na rozwinięcie skrzydeł 100 lat. Po wprowadzeniu podatku aktywność kredytowa banków spadła o 30%. – Stale o tym przypominam. Węg­rzy stopniowo od niego odchodzą, w tym roku wynosi on 0,31% i z każdym rokiem będzie malał. Dlaczego opodatkowanie banków ogranicza kredyty? – Jeśli bank po wejściu podatku, czyli od 1 lutego, udzieli kredytu w wysokości 100 tys. zł, będzie musiał odprowadzić 440 zł (0,44%) do skarbu państwa. Z pewnością spróbuje podnieść marżę lub oprocentowanie, co nie zawsze się uda na konkurencyjnym rynku. Dlatego może zmienić portfel kredytów – np. zrezygnować z hipotecznych, długookresowych na rzecz mniejszych: gotówkowych, konsumenckich, motoryzacyjnych. Motoryzacyjnych – na samochody, nie na fabrykę? – Kredyt na fabrykę może zostać udzielony z obejściem podatku bankowego przez zagraniczną spółkę matkę, która ma w Polsce swój bank. Jestem głęboko przekonany, że większość dużych polskich firm będzie zaciągała kredyty za granicą. Czy o to nam chodzi? Klient zapłaci Wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki kierował bankiem, którego właścicielem jest grupa kapitałowa w Hiszpanii. Trudno, żeby o tym nie wiedział. – Wiedział, ale decydując się na wejście do rządu, musiał poprzeć obietnice złożone przed wyborami przez Prawo i Sprawiedliwość. Wicepremier Morawiecki powtarza, że nie możemy być dłużej montownią zagranicznych firm, zapowiada skok innowacyjny. Czy podatek bankowy może zaszkodzić rozwojowi projektów innowacyjnych? – Zapewne zmniejszy chęć pożyczania na nie pieniędzy przez typowe banki niebędące we władaniu skarbu państwa. Według mnie, wicepremier Morawiecki liczy na wsparcie programów innowacyjnych przez PKO BP, na który rząd ma wpływ. Zapewne dojdzie także do uruchomienia akcji kredytowej przez Bank Gospodarstwa Krajowego i Polskie Inwestycje Rozwojowe. Rząd zamierza te instytucje skonsolidować. Wicepremier Morawiecki ma sto procent racji, gdy mówi, że jeśli polska gospodarka się nie zmieni, to po 2020 r. spadniemy z urwiska w przepaść. Nie będzie środków unijnych, stracimy konkurencyjność w kosztach siły roboczej, bo płace przecież do tego czasu wzrosną. Uratować nas może jedynie innowacyjność. W poprzedniej pespektywie unijnej, w latach 2006-2013, wydaliśmy na prace badawczo-rozwojowe 30 mld zł, a efekt jest bliski zera.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2016, 2016

Kategorie: Wywiady