Podróż do piekła

Podróż do piekła

Thomas porzucił astrofizykę dla aktywizmu

Przez neapolitański szpital psychiatryczny przeszły tysiące ubogich, pozbawionych rodziny, cierpiących na zaburzenia psychiczne ofiar systemu karnego Korespondencja z Neapolu Można spędzić w Neapolu pół wieku i nie zobaczyć miasta. Taki los spotkał 17-letniego Vita De Rosę, skazanego na dożywocie za ojcobójstwo. Chłopakowi ojciec wymierzał surowe kary, z użyciem liny albo pasa, za rzekomą kradzież oliwy produkowanej w rodzinnym majątku pod Salerno. Aż w końcu Vito sięgnął po topór i zabił. Spędził 10 lat w zwykłym więzieniu, po czym z diagnozą schizofrenii został przeniesiony do sądowego szpitala psychiatrycznego (ospedale psichiatrico giudiziario), OPG Sant’Eframo. Za kratkami przebywał w sumie 52 lata. W 2003 r. ułaskawił go prezydent Carlo Azeglio Ciampi. De Rosa trafił z Neapolu do domu opieki w Salerno. Wyszedł na wolność ze skromnym pragnieniem: „Chcę chociaż raz zobaczyć morze”. Przez OPG Sant’Eframo przeszły tysiące ubogich, pozbawionych rodziny, cierpiących na zaburzenia psychiczne ofiar systemu karnego. Wiele osób zmarło. Podobnie jak inne placówki rozrzucone po całych Włoszech, choć z imponującą koncentracją na południu, to więzienie dla obłąkanych było w istocie społecznym śmietnikiem. Działało od lat 20. XX w. do 2008 r. W 2015 r. pustostan o powierzchni 9 tys. m kw. zajęli młodzi ludzie z radykalnej lewicy. Jesteśmy szaleni Kompleks położony w robotniczej dzielnicy Materdei góruje nad historycznym centrum Neapolu. W 1572 r. kapucyni założyli tu klasztor św. Efrema – układ wysokich murów, ogrodów kuchennych, krużganków i cel nadal jest widoczny. W 1859 r. obiekt sakralny został skonfiskowany przez nowo powstałe państwo włoskie i zamieniony w koszary. W 1925 r. przekształcono go w miejsce odosobnienia, w którym osadzano również przeciwników reżimu faszystowskiego. W latach 70. XX w., wraz z narodzinami ruchu antypsychiatrycznego Franca Basaglii, który w Neapolu reprezentował jego bliski współpracownik, Sergio Piro, OPG w Materdei znalazł się w centrum kontrowersji. Ustawa Basaglii o zdrowiu psychicznym z 1978 r. nakazywała zamknięcie wszystkich szpitali psychiatrycznych, jednak do OPG nie wniosła wielu zmian, poza wprowadzeniem zajęć rekreacyjnych dla więźniów. Dalej ich bito i upokarzano, co potwierdził raport komisji śledczej z 2005 r. Po całkowitym zamknięciu placówka, mimo że oficjalnie objęta nadzorem policji więziennej, została splądrowana przez okolicznych mieszkańców – zniknęło wszystko, co miało jakąkolwiek wartość: łóżka, materace, wyposażenie 150 łazienek, marmur i posągi z dawnego klasztoru. 2 marca 2015 r. aktywiści kolektywu uniwersyteckiego CAU Napoli, Clash City Workers oraz dwóch innych grup weszli na teren opuszczonego więzienia i przejęli je w imieniu neapolitańczyków. – Wtedy zjawiła się policja – opowiada Thomas, jeden z członków kolektywu, mój przewodnik po gmachu. – Wzięli nas za skłotersów. Powiedzieli: „Prawdopodobnie nie wiecie, że okupujecie budynek więzienia. My teraz pójdziemy na kawę, jak wrócimy, ma was tu nie być”. Koledzy zabarykadowali się, by nie dać się wyrzucić. Okupacja trwała cztery miesiące. W tym samym czasie w kilku punktach Neapolu inne lewicowe grupy przejęły pustostany na rzecz lokalnych społeczności. W mieście nie brakuje opuszczonych kościołów (ponad 200), szpitali, szkół. W przypadku OPG na mocy ustawy Marino z 2011 r. trwał proces likwidacji tych instytucji. Ostatnią zamknięto w 2017 r. Nowi lokatorzy OPG w dzielnicy Materdei zmienili jego nazwę na Ex OPG Occupato – Je so’ pazzo. Je so’ pazzo (w dialekcie neapolitańskim: jestem szalony) nawiązuje do historii tego miejsca, a przy okazji do tytułu piosenki lokalnego barda Pina Danielego; jeśli świat za murami jest normalny, z bezrobociem, dyskryminacją i desperacją, lepiej być szalonym. Nie ulegać temu, co już istnieje. Śmietnik społeczny Więzienie znajduje się przy ruchliwym skrzyżowaniu. Na narożniku gmachu widnieje wyblakły mural namalowany przez słynnego artystę Blu, ważny punkt na mapie neapolitańskiego street artu. Uśmiechnięty Thomas wita mnie w drzwiach. Bierze udział (zdalnie) w zebraniu rady dzielnicy, chce, żebym zaczęła zwiedzanie bez niego – od klas szkolnych, biur, boiska. Łatwo się zgubić w labiryncie mrocznych korytarzy. Spotykamy się ponownie w średniowiecznym krużganku otaczającym ogród, w centrum którego powiewa czerwona flaga. Thomas sięga po pudełko z kluczami. – Nigdy nie było tu tak cicho – rozpoczyna opowieść. – Całą dobę więźniowie krzyczeli i płakali. Śmierdziało moczem.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2024, 2024

Kategorie: Świat