Pole walki

Pole walki

FOT DOROTA AWIORKO

Po sezonie teatralnym 2022/2023 To był nerwowy sezon. Trwała batalia o zdobycie przyczółków, odbicie fortec, zachowanie stanu posiadania Walka polityczna zadomowiła się na terytorium teatru. Nasiliły się spory o jego kształt ideowy, sposoby wyłaniania dyrektorów, a przede wszystkim sprawowania kierownictwa. Trwały jeszcze rozliczenia wywołane ujawnieniem przemocowych praktyk w teatrze, tak silnie wydobytych na powierzchnię debaty publicznej dzięki ruchowi #MeToo, ale też dość nerwowo dyskutowano, jaki ma być kształt programowy teatru. Punktem zapalnym tych sporów była wizja sprawowania mecenatu państwowego nad kulturą, który wedle PiS polega na bezpośrednim kierownictwie programowym, ingerencji i korygowaniu niepożądanych – zdaniem władzy – trendów, a w szczególności rugowaniu tzw. lewactwa. Innymi słowy, wykreślone powinno być ze słownika pojęcie niezależności artystycznej. Roszady Przez teatralną Warszawę przeszło prawdziwe tsunami kadrowe. Rozpoczęła je przeprowadzona w atmosferze sporu i walki, dla niektórych w skandalicznych okolicznościach, zmiana dyrekcji w Teatrze Dramatycznym. Potem ujawnił się lekceważony wcześniej spór o kierownictwo w TR Warszawa, w wyniku którego odszedł z teatru jego wieloletni dyrektor artystyczny, traktowany jak guru awangardowej przemiany Grzegorz Jarzyna. Dyrekcję teatru od 1 września objęła Anna Rochowska, pedagożka teatru, koordynatorka Zespołu Edukacji TR Warszawa, w którym pracuje od 1996 r. Niespodziewanie wybuchł konflikt w Teatrze Kwadrat, powodując koniec kilkunastoletniej dyrekcji Andrzeja Nejmana. I tym razem funkcję przejęła kobieta, znana aktorka związana z tym teatrem, Ewa Wencel. Jeśli do tego dodać spór wokół kierownictwa Teatru Komedia w Warszawie pod koniec ubiegłego sezonu, ponowne rozpisanie konkursu i powołanie w końcu Krzysztofa Wiśniewskiego, twórcy Klubu Komediowego, a także zapowiedź konkursu na stanowisko dyrektora Teatru Współczesnego, widać, że w istocie w stolicy daleko było do kadrowej stabilizacji, a w tle tych zmian można dostrzec wspomniane spory o mecenat. Pewne sukcesy w odbijaniu terenu PiS odnotowało – w Łodzi zniechęcony naciskami ze strony samorządu zrezygnował z dyrekcji artystycznej Teatru im. Stefana Jaracza Marcin Hycnar. Władza „odzyskała” teatr, wzmacniając swoje pozycje powołanym przez ministra Glińskiego Teatrem Klasyki Polskiej (pod kierownictwem Jarosława Gajewskiego), wprawdzie bez siedziby, ale z dużym budżetem. Natomiast walka o Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy skończyła się przegraną rządu, który chciał ingerować za pośrednictwem wojewody w przebieg konkursu, w wyniku którego dyrekcję objęła Monika Strzępka. Strzępka została zaatakowana za poglądy polityczne, co było skrywane za pozorami zarzutów formalnych, ale towarzyszył temu istotny spór o kształt programu teatru. Część krytyków przyjęła jej nominację, najdelikatniej mówiąc, bez zachwytu. Argumentowali, że taki wybór pozostaje w sprzeczności z tradycją tej sceny, a nawet nazwą. Potężne działa wytaczano z obu stron (dostało się przy okazji dziadersom). Nowa dyrekcja i teatralny kolektyw wyszły jednak z opresji cało, choć pracowały pod napięciem. Zawieszona przez wojewodę dyrektorka zrobiła sobie nawet pamiątkowe zdjęcie w pozie dosłownie zawieszonej nad sceną Dramatycznego. Tak czy owak, repertuar pierwszego sezonu nie okazał się nazbyt rewolucyjny, nie zagroził spójności ustrojowej państwa, a nawet trochę rozczarował oddaleniem od progresywnych zapowiedzi. Dopiero spektakle w drugiej części sezonu – „Chłopaki płaczą” Michała Buszewicza i „Podwójny z frytkami” Jana Czaplińskiego w reżyserii Piotra Pacześniaka – dowiodły, że mamy do czynienia z teatrem krytycznym. Dowiódł tego również powszechnie chwalony, przygotowany przez Dramatyczny program Warszawskich Spotkań Teatralnych, w którym królowały spektakle Jakuba Skrzywanka, od niedawna dyrektora Teatru Współczesnego w Szczecinie. Zaprezentował on podczas spotkań aż dwa przedstawienia: „Spartakusa. Miłość w czasie zarazy” z teatru szczecińskiego o udręce pacjentów szpitali psychiatrycznych, w szczególności nieheteroseksualnych, i „Śmierć Jana Pawła II” z Teatru Polskiego w Poznaniu, widowisko rekonstrukcyjne ukazujące niemal z dokumentalną starannością ostatni tydzień życia i przygotowania do pochówku papieża. Warszawskie spotkania miały przemyślane obramowanie. Na zamknięcie pokazano kielecki spektakl „Ale z naszymi umarłymi” według powieści Jacka Dehnela, w reżyserii Marcina Libera. Rzecz o polskich strachach, kompleksach i zaściankowych poglądach, niechęci do obcych, a także wyniosłości władzy i manipulacjach opinią publiczną. Sztuka stanęła w gardle krewkim politykom prawicy, którzy dostrzegli w niej zamach na wartości i osoby nietykalne (pojawił się zarzut szargania pamięci pary prezydenckiej, która zginęła

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 37/2023

Kategorie: Kultura