Politycy powinni pamiętać, że zbyt duże skupienie na gadżetach może ich doprowadzić do upadku. Przykładem tego jest Janusz PalikotDr hab. Małgorzata Molęda-Zdziech wykłada w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie i współpracuje z Collegium Civitas. Jej zainteresowania badawcze koncentrują się wokół zagadnień lobbingu oraz socjologii komunikowania. Ostatnio opublikowała książkę „Czas celebrytów. Mediatyzacja życia publicznego”. Trwa kampania prezydencka. Mamy baloniki, konfetti, autobusy, jeden z kandydatów lata samolotem. Dlaczego tak prowadzi się w Polsce kampanie? – Próbujemy imitować wszystko, co najlepsze u tych, którzy organizują takie kampanie od wielu lat. Wzory organizacyjne czerpiemy głównie od Amerykanów. Ponowoczesny kontekst narzuca sposób, w jaki polityka jest przedstawiana. W kanonie wartości ponowoczesnych znajduje się coś takiego, jak widoczność medialna. Mamy różne jej rodzaje: telegeniczność, gdy ktoś dobrze wypada w telewizji, czy cybergeniczność, jeśli ktoś potrafi zbudować swój wizerunek w nowych mediach. Widoczność medialna stanowi naczelną wartość, bo to ona decyduje o rozpoznawalności polityka. Sprawia, że bardzo ważne są wizualne elementy kampanii, a więc np. scenografia konwencji wyborczych, która została przejęta z USA. Co nam to mówi o uprawianej dziś polityce? – Nie mamy już do czynienia z polityką, tylko z postpolityką, która opiera się nie na dyskusji o programach, różnicach ideowych, dostrzeganiu i definiowaniu problemów społecznych, tylko na umiejętności budowy wizerunku i narzucaniu swojej narracji. Szerzej ten proces nazywa się tabloidyzacją, która polega na upraszczaniu i maksymalnym uatrakcyjnianiu przekazu płynącego do wyborców ze strony polityków. Ten proces nie dotyka tylko i wyłącznie polityki, ale również innych sfer naszego życia publicznego. Wyborcy, którzy są również odbiorcami mediów, to kupują? – Ten model widać najlepiej, ale należy pamiętać, że standardy prowadzenia polityki różnią się. We Francji prawo zakazuje prowadzenia kampanii wyborczych z wykorzystaniem billboardów. Ta regulacja oraz tradycja debaty publicznej rzeczywiście przekierowały kampanie w stronę bardziej merytoryczną, w której bardzo ważne są kontakt z wyborcą i dyskusja. Warto sięgnąć po historyczny już przykład francuskiej kampanii prezydenckiej w 2007 r., w której kandydaci Partii Socjalistycznej Ségolène Royal i centroprawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego François Sarkozy zbudowali swoje kampanie na bezpośrednim kontakcie z wyborcami. Liczyło się przede wszystkich dotarcie do jak największej liczby obywateli. Była to rywalizacja raczej na liczby wyborców zgromadzonych na spotkaniach i uściśniętych dłoni oraz liczbę odwiedzanych lokalnych targów aniżeli pojedynek na baloniki i miny. Bezpośredni kontakt z wyborcami zawiera element ryzyka, bo nigdy nie wiemy do końca, jak zachowają się ludzie. W przypadku wyreżyserowanych konwencji zaś mamy do czynienia ze spektaklem, który dzieje się według scenariusza przez nas napisanego. Celebryci w roli ekspertów Mamy spektakle, które zawierają w sobie rozrywkę, a więc wszystko sprowadza się do uciechy wyborców. – Od dawna wiemy, że ludzie potrzebują chleba i igrzysk. Jeżeli organizujemy spektakl, chcemy przyciągnąć jak najwięcej widzów. Jednym ze stałych elementów zapewniających sukces spektaklu są znane twarze, obecność gwiazd i celebrytów. Dlatego podczas konwencji mamy artystów, aktorów, którzy deklarują swoje poparcie dla danego polityka. Ich rozpoznawalne twarze mogą przyciągnąć tych, którzy dotąd polityką szczególnie się nie interesowali. Jak ludzie reagują na celebrytów, którzy występują w kampaniach? – Rozróżniłabym dwie kategorie: gwiazdy (sławy) i celebrytów. Gwiazdy wypracowały swoją pozycję rzeczywistymi osiągnięciami, dorobkiem artystycznym. Dzięki temu odgrywają rolę autorytetów. Celebryci, „znani z tego, że są znani”, zbili kapitał na umiejętnym budowaniu zainteresowania sobą, upublicznianiu swojej prywatności, dbaniu o bycie w mediach, wypowiadaniu się na każdy temat, dzięki czemu budują swój wizerunek. Jedni i drudzy mniej lub bardziej skutecznie próbują trafić do polityki. Skoro konwencje mają formę spektaklu, nie może zabraknąć na nich gwiazd i celebrytów. Ich znane, łatwo rozpoznawalne twarze przyciągają uwagę. Co więcej, dzięki ich obeznaniu z logiką mediów, znajomości zasad, na jakich opiera się medialny spektakl, widowisko z ich udziałem przyjemnie się ogląda. Filmowe i serialowe role, z którymi ich kojarzymy, dodatkowo wzmacniają ich oddziaływanie na widownię, mogąc przyciągnąć również tych, którzy dotąd polityką się nie interesowali. Coraz częściej widzimy celebrytów, którzy w roli ekspertów zabierają głos w ważnych sprawach. Jakiś czas temu popularny aktor serialu „M









