Donald Trump zawiesił działalność rządu i grozi ogłoszeniem stanu wyjątkowego 20 stycznia minął półmetek kadencji Donalda Trumpa. On jednak zapowiada wszem wobec, że będzie prezydentem dwie czteroletnie kadencje, więc półmetek jego ambicji prezydenckich dopiero za dwa lata. Nie wiadomo, czy te ambicje zostaną zaspokojone, skoro już połowie pierwszej kadencji towarzyszy wiele skandali i kryzysów politycznych, na czym cierpi wiarygodność Trumpa. Kryzysy te nasiliły się po zwycięstwie demokratów w ostatnich wyborach do Izby Reprezentantów. Nie spełniły się zapowiedzi republikańskiego prezydenta, że w kontaktach z demokratyczną Izbą Reprezentantów będzie kierował się dialogiem i szukał porozumienia. Jeszcze raz potwierdziło się, że Trump nie jest politykiem kompromisu. Spór o mur Ostatni ostry kryzys polityczny został wywołany tym, że zdominowana od początku tego roku przez demokratów Izba Reprezentantów odmówiła przyznania 5,7 mld dol. na budowę muru na granicy USA z Meksykiem. W odpowiedzi Trump zawiesił działalność części rządu i wysłał 800 tys. jego pracowników na przymusowy bezpłatny urlop. Zamknięte zostały nie tylko niektóre resorty, ale także instytucje użytku publicznego utrzymywane z funduszy federalnych, m.in. sądy i muzea. Nie jest to pierwsza tego rodzaju sytuacja w historii USA, po 1977 r. zdarzyło się to 19 razy, ostatnio przed rokiem, ale tym razem shutdown trwa najdłużej – do chwili zamykania numeru już 28 dni. Trump oświadczył publicznie, że nie podpisze żadnej ustawy Kongresu, dopóki ten nie uchwali owych 5,7 mld dol. na budowę muru granicznego. Prezydent grozi, że jeżeli demokraci nie spełnią jego życzeń, może ogłosić stan wyjątkowy (national emergency). Demokratyczni kongresmeni wyrazili gotowość przyznania 1,5 mld dol. na tę budowę, ale Trump ich propozycję odrzucił. Rozmowy prezydenta z demokratami w Białym Domu były tak napięte, że w pewnym momencie gospodarz uderzył pięścią w stół, po czym wstał i nie pożegnawszy się z gośćmi, m.in. z przewodniczącą Izby Reprezentantów Nancy Pelosi i liderem demokratycznej mniejszości w Senacie Chuckiem Schumerem, opuścił gabinet. Idąc na ostre starcie z demokratami, Trump równocześnie chwalił się, że ma niesamowite poparcie ze strony republikanów. Nie było to w pełni prawdziwe, ponieważ wielu republikanów w Kongresie również wyrażało wątpliwości odnośnie do nieprzejednanej postawy prezydenta. W tej sytuacji Trump postanowił przedstawić swój pogląd społeczeństwu. Mimo że już dwa lata zasiada w fotelu prezydenckim, dopiero 8 stycznia po raz pierwszy wystąpił z przemówieniem telewizyjnym do narodu z Gabinetu Owalnego. Przemowa była krótka, ale pełna nieścisłości lub wręcz kłamliwych stwierdzeń. Trump powiedział m.in., że mur graniczny zostanie opłacony z funduszy pochodzących z handlu amerykańsko-meksykańskiego. Takiego porozumienia Stany Zjednoczone z Meksykiem nie zawarły. Prezydent oświadczył też, że służby graniczne zatrzymują „tysiące nielegalnych imigrantów” próbujących przedostać się do USA, co jest liczbą zdecydowanie zawyżoną. Zdaniem prezydenta wszyscy Amerykanie „cierpią z powodu niekontrolowanej nielegalnej imigracji”. Nie odpowiada to prawdzie, ponieważ miliony imigrantów pracują i płacą podatki. W 2018 r. o prawo azylu w Stanach Zjednoczonych ubiegało się 93 tys. imigrantów, ale 90% spotkało się z odmową. Meksykanów Trump oskarżył o handel narkotykami, z powodu nadużycia których w 2017 r. śmierć poniosło w USA 70 327 osób, a imigrantów z Ameryki Południowej o wiele innych aktów przestępczych. Tym właśnie uzasadniał swoją stanowczość w sprawie budowy muru na południowej granicy – mur jest potrzebny, aby zapobiec przedostawaniu się do Stanów Zjednoczonych „handlarzy narkotyków, handlarzy ludźmi i kryminalistów”. Całe życie jest zwycięstwem Amerykańska opinia publiczna w sprawie budowy muru jest podzielona. Według najnowszego sondażu CNN 57% ankietowanych jest przeciwnych budowie, natomiast 38% popiera ten pomysł. Notowania samego prezydenta są w miarę stabilne, choć znacznie niższe od tego, co osiągali jego poprzednicy. Z aprobatą o Trumpie wyraża się niespełna 40% Amerykanów, 54% ma o nim negatywną opinię. Trump tym się nie przejmuje, jest pewny swojej silnej pozycji. Przeciwników politycznych ostrzegał, że jeżeli podejmą próbę usunięcia go ze stanowiska w drodze impeachmentu, załamie się gospodarka rynkowa i każdy Amerykanin znajdzie się w trudnej sytuacji. Ma też oczywiście zwolenników. Jego czołowym obrońcą jest Rudy Giuliani, były burmistrz Nowego Jorku. Poza tym Trump










