Kto szykował spotkanie mafiosów “Pruszkowa” z liderami lewicy? W niedzielę, 21 maja 2000 r., w Warszawie padał deszcz. I dlatego nie doszła do skutku pewna polityczna prowokacja. To tylko jedna z wersji wydarzeń. 20 listopada 2000 r. O rozmaitych wersjach wydarzeń zaczęto głośno mówić od 20 listopada 2000 r. Tego dnia, w dzienniku “Trybuna” pojawił się wywiad z posłem SLD, Januszem Zemke. – Są prowadzone operacje, które mają dostarczyć dowodów na kontakty lewicy ze światem przestępczym – mówił Zemke. – Na przykład, na prywatne imprezy z udziałem posłów SLD operacyjnie zdobywa się zaproszenia, które następnie udostępnia się informatorom z grup przestępczych z poleceniem udania się na tę imprezę. Jednocześnie obserwacja policyjna otrzymuje zadanie udokumentowania takiego kontaktu. (…) Nie tak dawno temu na terenie strzelnicy warszawskiej Legii odbyła się towarzyska impreza strzelecka. Udział w niej mieli wziąć najbardziej znani politycy SLD. Jak pan sądzi, ile może być warta dla obecnej władzy fotografia albo kawałek taśmy wideo ze wspólnego strzelania liderów SLD z przygodnymi osobami, które później zostałyby rozpoznane jako uwikłane w świat przestępczy z “Pruszkowa” czy “Wołomina”? Po tych słowach mieliśmy serię zdecydowanych zaprzeczeń. – Janusz Zemke kłamie – mówił minister spraw wewnętrznych, Marek Biernacki. – Poseł, posiadając takie informacje, powinien był poinformować sejmową Komisję Administracji i Spraw Wewnętrznych. Jeśli tego nie czyni, to znaczy, że jego wypowiedzi są jedynie pomówieniem nie mającym uzasadnienia w rzeczywistości. – W wypowiedziach posła nie ma cienia faktów – dodawał poseł AWS, Konstanty Miodowicz, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Kilka tygodni później okazało się, że wypowiedź Janusza Zemkego oparta była na faktach. 14 grudnia 2000 r. Zgodnie z sugestią Krzysztofa Lufta i Marka Biernackiego, posłowie SLD poprosili o zwołanie posiedzenia sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych. Na posiedzenie zaproszono również ministra spraw wewnętrznych oraz szefów policji. Konfrontacja miała wyjaśnić, czy rację miał Zemke czy też minister Biernacki. Danuta Waniek poinformowała, że 21 maja zorganizowała imprezę integracyjną na strzelnicy Akademii Obrony Narodowej dla warszawskich posłów, samorządowców i działaczy SLD. Impreza miała charakter zamknięty, wstęp był możliwy jedynie za zaproszeniami. Tymczasem – jak mówili posłowie – wśród gości znaleźli się policjanci z Centralnego Biura Śledczego, którzy dokumentowali całe spotkanie. – Czy 21 maja na zamkniętym terenie Akademii Obrony Narodowej CBŚ tajnie inwigilowało odbywającą się tam imprezę SLD? – pytał więc Zemke. Tym razem spotkał się z inną linią obrony. I minister Biernacki, i komendant główny policji, Jan Michna, oraz jego zastępca, Adam Rapacki, który nadzoruje CBŚ, już nie mówili, że Zemke kłamie. Ale że celem akcji policji byli nie politycy SLD, lecz gangsterzy “Pruszkowa”. Właśnie jeden z nich miał zjawić się na strzelnicy, więc zarządzono obserwację terenu. – Nasi ludzie pozostali na zewnątrz obiektu. Nie wchodzili do środka – mówił komendant główny policji, Jan Michna. Po tych słowach Zbigniew Siemiątkowski sięgnął do teczki, z której wyjął fotografię. Podszedł z nią do prezydium i wręczył komendantowi Michnie. Na fotografii, zrobionej wewnątrz obiektu, na strzelnicy, wśród gości imprezy byli ludzie, których zidentyfikowano jako obserwację CBŚ. – Nie wiemy, kto jest na zdjęciu – próbował się jeszcze bronić Adam Rapacki. – My wiemy, i panu powiemy, kto tam jest – z nazwiskami i stopniami służbowymi – odpowiadali posłowie SLD. Ale nie zdążyli powiedzieć, bo w sukurs Rapackiemu przyszli inni posłowie komisji. SLD ma w niej mniejszość, więc głosami posłów AWS i UW komisja przyjęła wyjaśnienie Biernackiego i komendantów policji, tym samym kończąc sprawę. Ale czy w ten sposób ukręciła jej łeb? Raczej nie. Posłowie SLD wciąż żądają od Biernackiego uczciwych wyjaśnień. “Udowodniliśmy, że – wbrew deklaracjom komendanta głównego policji, składanym na posiedzeniu sejmowej komisji – impreza SLD była inwigilowana wewnątrz i tajnie dokumentowana – napisali w liście do ministra. – Oczekujemy, że Pan Minister (…) poinformuje, kto ponosi odpowiedzialność za zatajenie przed komisją faktów i wprowadzenie w błąd opinii publicznej oraz kto wnioskował
Tagi:
Robert Walenciak









