Polska dwóch narodów

Polska dwóch narodów

04.03.2022. Warszawa. Centrum recepcyjne dla uchodzcow z Ukrainy w hali Torwar.,Image: 666328924, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Jacek Szydlowski / Forum

Pomoc idzie sprawnie głównie dzięki sercu Polaków. Media społecznościowe przekształciły się w wielkie tablice ogłoszeń – W ciągu zaledwie siedmiu dni byliśmy świadkami exodusu 1 mln uchodźców z Ukrainy do krajów sąsiednich – oświadczył Filippo Grandi, szef agencji ONZ ds. uchodźców. To najszybszy exodus uchodźców w tym stuleciu. Wedle szacunków ONZ Ukrainę opuścić może nawet 5 mln osób. Tylko do Polski w ciągu pierwszego tygodnia wojny przybyło ponad 600 tys. Ukraińców. W dotychczasowej historii najwięcej przyjęliśmy Czeczeńców – 90 tys. Dla porównania liczący 3 mln mieszkańców Liban przyjął 1 mln uchodźców z Syrii, więc te 600 tys. osób to niewiele jak na 38-milionowy kraj. Co ma powiedzieć maleńka Mołdawia, gdzie przebywa już 80 tys. Ukraińców? Reszta z tego 1 mln uciekinierów trafiła na Słowację i do Rumunii. Już samo to pokazuje, że problemu uchodźców z Ukrainy każdy kraj europejski nie może traktować odrębnie. Narodowa partyzantka pomocowa Co zrobi w Polsce ukraińska kobieta z trójką małych dzieci, skoro nawet dla polskich maluchów brakuje miejsc w żłobkach i przedszkolach? Kto i jak zatrudni takie panie? Jak długo będziemy w stanie mieszkać na 50 m kw. z trzema obcymi osobami? A gdy użyczyliśmy Ukraińcom mieszkania, które miało być pod wynajem, jak długo będziemy w stanie utrzymywać tych ludzi, których zgarnięto z granicy z jedną walizką? Co z osobami starszymi, skoro niektórzy nasi emeryci przymierają głodem? Co z dziećmi z niepełnosprawnościami i tymi z domów dziecka, które są już w Polsce? Jasne, że na razie nie chcemy sobie zadawać trudnych pytań, pomagamy, bo tak trzeba, ale co dalej? Jak ma funkcjonować Rzeczpospolita obojga narodów? Przesada z tym określeniem? A może wcale nie? Dlaczego wciąż jeszcze nie myślimy, co będzie potem? Oddajemy Ukraińcom swoje mieszkania, ubrania, żywność, leki, serce. Egzamin z człowieczeństwa zdajemy na piątkę, co jednak z podchodzeniem do niego przez naszą administrację publiczną, bo przecież ofiarność ludzka ma granice? To polskie serce dla Ukraińców jest nie tylko przejawem ducha solidarności, ale także konsekwencją wieloletniego budowania więzi społecznych między obydwoma krajami. Bo niemal każdy zna jakiegoś Ukraińca, jeśli nie osobiście, to ma znajomych, którzy znają. To zupełnie inna sytuacja niż w przypadku uchodźców z Afryki. Organizacyjno-administracyjny paraliż na początku wojny nie powinien dziwić. Żadne, nawet najbogatsze państwo nie poradziłoby sobie, gdyby z dnia na dzień przybyło do niego tylu uchodźców. Gdyby więc nie samorządy i organizacje pozarządowe oraz zwykli obywatele, gdyby nie akcje podejmowane altruistycznie, system dawno by się załamał. Jak wiele razy wcześniej – ratuje nas narodowa partyzantka, która pozwala uniknąć kryzysu humanitarnego. Tymczasem premier Mateusz Morawiecki opowiada swoją bajkę. – Nasza pomoc Ukraińcom nie może być tylko spontanicznym odruchem serca, ale jednocześnie ona musi mieć charakter systemowy. Ona nabiera takiego charakteru, coraz bardziej systemowego – mówił 28 lutego. Jednak w drugim tygodniu wojny pomoc idzie sprawnie głównie dzięki sercu Polaków. Media społecznościowe przekształciły się w wielkie tablice ogłoszeń. Pod granicę podjeżdżają prywatne busy i autobusy załatwiane przez organizacje pozarządowe. Zabierają ludzi, wiozą do miast, gdzie są przygotowane kwatery. Polacy, którzy zupełnie za darmo wożą ludzi, dają w społecznościówkach ogłoszenia: „Wiozę z granicy trzyosobową rodzinę. Szukam mieszkania”. Po kilku minutach mieszkanie się znajduje. Albo: „Mam panią w rozmiarze S, nie ma nic, jej córka też nosi rozmiar S. Pomożecie?”. Po kilku minutach znajduje się wszystko, co potrzebne. Często jednak pomagamy na hura i bez sensu, więc na stertach gniją ciuchy i żywność. Polska – kraj tranzytowy – W akcji uchodźczej trwa wielka improwizacja. Prawdą jest, że takiej skali działań wojennych w Ukrainie chyba nikt się nie spodziewał. Owszem, oczekiwaliśmy uchodźców, ale nie ponad pół miliona w kilka dni. Sztaby kryzysowe są przeciążone pracą. Na dłuższą metę nie da się tak funkcjonować, trzeba poważnych rozwiązań systemowych – podkreśla dr Jakub Olchowski z Katedry Bezpieczeństwa Międzynarodowego UMCS oraz Instytutu Europy Środkowej w Lublinie. Bez zmian systemowych może bowiem dojść do sytuacji jak po ataku w 2014 r. na wschodnią Ukrainę. Wtedy bardzo wielu mieszkańców tamtych terenów przybyło do Kijowa. Oddawano im mieszkania, jak teraz

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2022, 2022

Kategorie: Wojna w Ukrainie