W OFE zostali egoiści, którzy nie dostrzegają wspólnego interesu naszego państwa Prof. Leokadia Oręziak – kieruje Zakładem Finansów Przedsiębiorstw i Ubezpieczeń w SGH. Jest specjalistką w dziedzinie finansów międzynarodowych, rynku finansowego, integracji europejskiej oraz systemu emerytalnego. Jej najnowsza publikacja „OFE. Katastrofa prywatyzacji emerytur w Polsce” została uznana za najlepszą książkę szerzącą wiedzę ekonomiczną w konkursie Economicus „Dziennika Gazety Prawnej”, realizowanym pod patronatem NBP. Czy Polacy uratowali OFE przed likwidacją, czy jedynie przedłużyli ich żywot o kilka lat? – Za niezwykle pozytywne uważam to, że prawie 90% członków OFE nie wybrało funduszy i zdecydowało się na pozostawienie całej składki emerytalnej w ZUS. Kiedy pojawiły się pierwsze informacje o liczbie rodaków, którzy wybrali OFE, napisałam, że w walce Polski z OFE mamy wynik 9:1 dla Polski. Następny etap to będzie wynik 10:0. Odpowiadając zaś na pana pytanie, muszę stwierdzić, że przedłużono istnienie OFE, dlatego że ponad 2 mln Polaków pozostałych w nich nie miało wystarczającej informacji o związanych z tym kosztach i ryzyku. Kto zatem wygrał w pojedynku Polska – OFE? – Wygrała Polska, choć pewnie jeśli chodzi o kwotę nowych składek, które trafią do OFE, to wynik jest raczej 8:2. Powszechne towarzystwa emerytalne (PTE) zarządzające OFE też mogą się czuć zadowolone, bo nadal będą mogły ciągnąć zyski z pieniędzy polskiego społeczeństwa. To jest kolonializm XXI w. i trzeba to Polakom uświadamiać. Gdyby ci, którzy zostali w OFE, wiedzieli, jak one funkcjonują, nie działaliby świadomie przeciwko własnym interesom. Okrojone fundusze W jakim stopniu fundusze emerytalne zostały okrojone? – Już w lutym tego roku 51,5% pieniędzy będących na kontach OFE wróciło do ZUS, ale należało przekazać mu całość aktywów OFE. Teraz w funduszach pozostało tylko ok. 10% członków, ale w OFE zostawiono ok. 150 mld zł. Są one także na kontach tych, którzy nie wybrali OFE. Tę wielką kwotę pozostawiono w funduszach z powodu presji PTE. Będą one mogły nadal dysponować tymi publicznymi pieniędzmi według własnego uznania, dbając jedynie o nieprzekraczanie pewnych limitów. Ponadto mogą sobie dalej co miesiąc potrącać od tej kwoty opłaty za zarządzanie aktywami. To pokazuje ogromną słabość polskiego państwa, które nie mogło się całkowicie uwolnić od filara kapitałowego w systemie emerytalnym. Ten filar jest źródłem gigantycznych zysków instytucji finansowych, głównie międzynarodowych koncernów finansowych, będących właścicielami PTE. Ludzie z kręgów OFE mówią, że w funduszach emerytalnych zostali „piękni i bogaci”, najlepiej zarabiający, bo oni potrafią zadbać o swoje pieniądze. – Rzeczywiście, w OFE zostali ci, którzy zarabiają więcej, płacą wyższą składkę, co oznacza, że pieniędzy w OFE będzie proporcjonalnie więcej niż 10% składek. Można powiedzieć, że w OFE zostali egoiści, którzy nie dostrzegają wspólnego interesu naszego państwa, ludzie, którzy nie mają świadomości ryzyka wiążącego się z inwestycjami funduszy. Część na pewno została w OFE w proteście przeciwko rządowi. Tym ludziom wbito do głowy, że publiczny system emerytalny jest lub będzie niewypłacalny. Spodziewała się pani takiej liczby pozostających w OFE? – Przyznam, że nie. Sądziłam, że OFE opuści ok. 95% ich członków. Na te ponad 2 mln pozostających w OFE niemały wpływ miały wszystkie media, łącznie z publicznymi, które ogromnie się ekscytowały tym, ile kolejnych tysięcy osób zostaje w OFE, i nieustannie przypominały, że trzeba złożyć deklarację o pozostaniu w funduszu. Gdybyśmy dokonali analizy programów, dyskusji, informacji o OFE, okazałoby się, że zdecydowana większość gości zapraszanych do telewizji i innych mediów to lobbyści OFE. Mimo zakazu reklamy OFE nieustannie reklamowali oni fundusze, wprowadzając ludzi w błąd. W jaki sposób? – Ta reklama polegała także na totalnej dyskredytacji ZUS i sianiu wrogości do naszego wspólnego dobra, jakim jest system zabezpieczeń społecznych, który jest przecież podstawą życia społecznego wszystkich wysoko rozwiniętych krajów. Lobbyści zachwalali OFE, mówiąc o możliwych do osiągnięcia zyskach, ale słowem nie wspominali o ryzyku. Pomijając nieliczne wyjątki, jak TVP Info czy Polskie Radio RDC, można powiedzieć, że media publiczne popełniły wielki grzech zaniechania. Główne dwa kanały TVP nie wyemitowały w czasie
Tagi:
Paweł Dybicz









